poniedziałek, 24 marca 2014

Renegat cz.8

Poniedziałek. Godzina 8.
Kanciapa.

Oczywiście pierwszy był Suchecki, który praktycznie plan akcji przygotował już wcześniej. Plan był zwięzły i krótki, nie wymagał dłuższych przygotowań. Mimo tego komisarz nie chciał siedzieć w pustym mieszkaniu. Odejście żony sprawiło, że praca stała się treścią życia Maćka. Samotność trochę mu doskwierała, ale zranienie po związku było dla niego większym złem. Radek i Misia pojawili się kilka minut przed czasem. Nie było Kuby, który właśnie obserwował Sylwestra Gadomskiego jadącego do pracy.
- Dobra, co wiemy - Suchecki prowokował kolegów do głosu.
- Prokurator Jacek Rowiński, sędzia Górski i jego żona, oraz technik Michał Żmuda który zgubił najważniejszy dowód nie żyją. - przedstawiła Misia.
- Prokurator uważam, że został kupiony. Po aktach widać,że się za bardzo nie starał. Tak myślę - powiedział Wnuk.
Suchecki zgodził się.
- Żmuda też został kupiony. A sędzia zapewne nie wiedział, no bez dowodu nie mógł skazać.
Rozmowę przerwał jeden z asystentów.
- Mam tu kilka gazet z dzisiaj. Nie jest dla was dobrze.
Suchecki zerknął na dzienniki. Od razu wyrzucił szpalty do kosza. Tytuły mówiły same za siebie. "Psychoza", "W mieście jest mściciel" "Jednośladowy łowca". Nic dziwnego,że Suchecki nie chciał czytać durnych pismaków.
- Kubuś jeździ za tym Gadomskim??
- Tak. Przysłał mi rano sms, że nic ciekawego się nie działo.
- No to co robimy??- spytała Misia.
- Prześwietliłem tego Piotra Kośmickiego. Syn znanego lekarza. Myślę, że teraz facet może go wziąć na celownik.
- Masz jego adres??
- Skarbka 17/4. Na Grunwaldzie. Jedziemy.

Godzinę później.
Piotr Kośmicki był zaskoczony wizytą policji. Jeszcze bardziej była zdziwiona ubrana w prześcieradło blondynka, która była dziewczyną Piotrka. Komisarz natychmiast wyprosił dzierlatkę, która opuściła mieszkanie po wcześniejszym ubraniu się.
- Moglibyście być trochę milsi.
Suchecki zignorował jego uwagę.
- Nie będziemy mili.
- Czemu zawdzięczam to najście??
- Wydano na Pana wyrok.
Kośmicki spojrzał na całą trójkę jak na jakichś zbiegów z psychiatryka.
- Wiecie co, chyba was do reszty pojebało.
Misia zrobiła się jak zawsze nerwowa. Nie lubiła takich typów.
- Nas nie jak to Pan powiedział "pojebało". Taka jest prawda. Jest Pan w niebezpieczeństwie.
- A kto mnie tak bardzo nie lubi?? - zakpił Kośmicki.
- Człowiek, który wie, co Pan zrobił Agacie Więcek.
Kośmicki stracił język w gębie. Mimo wszystko starał się zachować pozory, ale Suchy już wiedział że coś jest grane. Było to widać z twarzy. Dalej jednak starał się grać.
- Zostałem uniewinniony.
- Ale sprawa nie uległa jeszcze przedawnieniu.
- Dlatego skupcie się na znalezieniu winnego, a nie na mnie.
- Człowiek ten sądzi, że to Pan zgwałcił i zabił dziewczynę. Poza tym...
- Poza tym co?? - Kośmicki przerwał gadkę
- Poza tym zabił prokuratora który Pana oskarżał, sędziego który Pana sądził oraz człowieka, który zgubił najważniejszy dowód.
- Myślę jednak że mi nic nie zrobi. Dlatego proszę w tej chwili stąd wyjść.
- Jest Pan tego pewien.
- Jak najbardziej.

Na dole.
- Jak ja nie lubię takich facetów - Misia odezwała się pierwsza.
- Ja też. Facet nie dość że głupi to jeszcze za pewny siebie. Mógł to zrobić. - dodał Wnuk.
- Radek, jedziesz do Kuby. Będziecie obserwować tego Gadomskiego. My natomiast postoimy przed domem tego Kośmickiego.
Kilkanaście minut później taksówka zabrała Wnuka.

9.30
Poznań ul.Rejtana.
Termos z kawą pomagał Kubie w tym by nie zasnął. Akurat wypił ostatnią filiżankę, którą zawierało naczynie. Ciepły płyn rozgrzewał Jasionkę od środka. Wtedy do auta wsiadł Wnuk. Zerknął na swojego kolegę.
- Kawa??
- Niestety, skończyła się, nie dostaniesz.
- A jak Gadomski??
- A wiesz, nuda. Nic nie robił. Z domu w nocy nie wychodził, teraz jest w robocie, nic specjalnego.
- No to trza poobserwować.

Trzy godziny później.
Słońce stało wysoko nad głowami ludzi, miał to być chwilowo ostatni czas, kiedy się pokaże. Według prognoz pogody miało nastąpić załamanie. Wnuk i Jasionka przyjęli tą informację do wiadomości. W dalszym ciągu obserwowali Gadomskiego, który właśnie wracał z lunchu. W pewnym momencie podszedł do niego blondynek w skórze. Jasionka zauważył faceta.
- Coś się dzieje. Widzisz tego faceta??
- Rozmawia z Gadomskim - Wnuk również zauważył to samo co aspirant.
- On jest w skórze.
- Motocykliści zazwyczaj noszą skóry. Poczekajmy co się zdarzy.
Mężczyźni chwilę rozmawiali, z czasem ta rozmowa stawała się coraz bardziej burzliwa i głośna. Komisarze byli jednak za daleko by coś usłyszeć. Antagoniści zaczęli się lekko szturchać. Do poważniejszych rękoczynów czy bijatyki jednak nie doszło. Obydwoje odeszli. Wyglądało na to,że bez "do widzenia" czy coś w tym stylu. Blondynek szybko ruszył i zniknął za rogiem. Kiedy policjanci dojechali zobaczyli go wsiadającego na motor.
- Ty, patrz - rzucił Jasionka.
- Jest nasz ptaszek.
Wnuk wyskoczył z auta krzyknął "stać, policja" jednak renegat nic sobie z tego nie zrobił. Zapuścił motor i ruszył jak z kopyta. Próba strzału w oponę w wykonaniu Wnuka była nieudana. Na kolejny strzał szans już nie było. Za daleka odległość.
- Jedź za nim. - krzyknął Wnuk do Jasionki.
Jasionka ruszył z piskiem opon choć strata do renegata była już dosyć duża. Wnuk pognał zaś do firmy Sylwestra by niezwłocznie go zatrzymać. W tym samym czasie kiedy dokonywał zatrzymania, Jasionka krążył po okolicy. Nie było już jednak śladu po motocykliście. Mimo, że Kuba podał na policyjne radio informację o uciekającym w stronę centrum harleyowcu i mimo tego, że pomagało mu już kilka patroli prewencji aspirant tym razem musiał pogodzić się z porażką.

13.30
Komenda. Pokój przesłuchań.
Wnuk dojechał właśnie z protestującym przez całą drogę Gadomskim. Wpuścił faceta do pokoju przesłuchań. Po chwili na wydział wpadł Jasionka. Rzucił do Wnuka, że facet mu zwiał.
- Gadomski, wiesz dlaczego tu się znalazłeś.
- Wypuśćcie mnie, nie macie prawa mnie tu trzymać. Nic nie zrobiłem.
- Kim był ten koleś z którym gadałeś??
- Robert Jarczak.
- Dlaczego zleciłeś mu zabójstwo tych wszystkich ludzi??
- Nic mu nie zleciłem. To był ten koleś, który miał wtedy zeznawać, ale go pobili.
Wnuk przypomniał sobie to co mówił Suchecki. Według Maćka miał zeznawać jeszcze ktoś, ale został wysłany do szpitala.
- Na razie jesteś zatrzymany. Do wyjaśnienia.
Wnuk opuścił przesłuchiwanego i poszedł do kanciapy.
- Sprawdź, czy jest na liście jakiś Robert Jarczak - rzucił do Jasionki.
Kuba zerknął w papier, po chwili kiwnął potakująco głową. Wnuk niewiele się wahał. Wyciągnął telefon.

W tym samym czasie.
Pod blokiem Kośmickiego.
Suchecki i Miśka tak samo zanudzali się w samochodzie. Maciek od niechcenia omiatał okiem wejście do bloku. Tu jakaś nastolatka, tu staruszka, jakiś blondyn w skórze. Nic ciekawego. Tą nudę przerwał dzwoniący aparat komisarza. Kiedy zorientował się, że dzwoni Radek, odebrał połączenie i wziął na głośnomówiący. Wnuk uwolnił swój głos
- Wiem jak nazywa się nasz Renegat. Robert Jarczak. Uciekł z obławy. Możliwe,że współpracował z Gadomskim, ale ten wypiera się wszystkiego.
- Miałby jakiś powód żeby zabić??
- Gadomski twierdzi, że jest tym pobitym, co miał wtedy zeznawać.
- Jak wygląda??
- Kiedy uciekał był ubrany w skórę, krótko ostrzyżone blond włosy.
Suchecki przeanalizował sytuację. Szybko skojarzył, że podobny człowiek wchodził do bloku. Błyskawicznie się rozłączył i razem z Sobolską pognali do klatki.

Na górze.
Brunetka i komisarz zastali lekko uchylone drzwi. Wśliznęli się do środka.
- Za chwilę poprosisz Pana Boga o zbawienie. - usłyszeli policjanci.
Niewiele się zastanawiając, Suchecki pokazał się w drzwiach. Miśka stanęła za nim. Obydwoje wycelowali w Jarczaka. Ten przez chwilę się zawahał, ale po chwili się znowu odezwał.
- No proszę, Policja.
- Jarczak nie masz szans, Odłóż pistolet.
- Zrobię to, ale najpierw go zastrzelę - Jarczak zrobił chwilę przerwy - a może nie... najpierw powiesz Państwu policjantom całą prawdę. Dlaczego zgwałciłeś i zabiłeś dziewczynę którą kochałem??
Nastąpiła chwila ciszy. Jakby wszyscy bali się cokolwiek powiedzieć. Przerwał ją Kośmicki.
- Ja wtedy byłem pijany. Wszystkie dziewczyny mi ulegały. Miała być świetna zabawa. Jednak ona nie chciała tego robić. No i stało się to co się stało.
- Opowiedz jeszcze o procesie.
- Prokuratora przekupił mój ojciec, technika od DNA też, świadków też kupił.
Kośmicki beczał i mazał się jak czterolatek po tym jak zginęła mu najładniejsza zabawka. Jarczak chciał już nacisnąć spust, ale Suchecki był szybszy. Trafił renegata idealnie w dłoń. Kula przeszła ją na wylot i utkwiła we framudze okna. Dalsze wydarzenia były już przewidywalne. Niedoszła ofiara i jego oprawca zostali skuci i wyprowadzeni z mieszkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz