środa, 13 listopada 2013

Był sobie chłopiec cz.3

Następnego dnia. Około 9.30.
Zwierzyniecka 7.

Biały niczym nierzucający się w oczy Caravelle stał pod budynkiem akademika. Wszyscy czyli Radek Wnuk, Miśka Sobolska oraz Kuba Jasionka czekali już tylko na komisarza Sucheckiego, który z nie wiadomo jakiego powodu spóźniał się już dobre 15 minut. Zazwyczaj bowiem ten ranny ptaszek czekał już na swoich współpracowników na komendzie. Tym razem umówili się na akcję przed jej miejscem czyli akademikiem.
- Długo jeszcze to ma trwać?? - odezwała się młoda blondynka, którą Suchy ściągnął dzięki swoim konszachtom tylko na tę jedną akcję
- Cierpliwości. Moja droga - odpowiedział jej Wnuk. - tak w ogóle długo jesteś u nas??
- W Poznaniu jestem od dwóch tygodni.
- Czyli to zapewne twoja pierwsza tak poważna akcja.
- Tak. Pierwsza.
- Denerwujesz się?? - ciągnął Wnuk.
- Trochę.
- Dasz sobie radę. Pamiętam jak Misia zaczynała.
Patrząca do tej pory w okno brunetka obruszyła się dopiero wtedy kiedy Radek zaczął o niej mówić.
- Misia, opowiedz koleżance jak to było na twojej pierwszej akcji.
- Hm...musiałam ci ratować tyłek. Ten facet wtedy Cię prawie zastrzelił.
- Jak to z nim było?? - starał sobie przypomnieć Radek.
- Facet chciał ci odstrzelić dupę, bo myślał że jesteś kochankiem jego żony. Na szczęście wkroczyłam do akcji.
- I tym samym wkupiłaś się od razu w łaski Suchego.
- Młoda, nie musisz się martwić. Suchy przyjdzie, to ci zaraz wszystko wytłumaczy.
I jeszcze w chwili gdy Sobolska mówiła te słowa, drzwi Volkswagena otworzyły się i pojawił się sam komisarz.
- O wilku mowa - skwitował to wydarzenie Jasionka.
- Przepraszam was za spóźnienie, ale rano jeszcze zajechałem do profesora. Pęknięcie podstawy czaszki. Nic specjalnego.
- O co chodzi?? - odezwała się milcząca dotąd dziewczyna.
- O to że zaraz wytłumaczę ci twoje zadanie. Ty jesteś tą jedną z tych nowych policjantek na komendzie??
- Tak, ja.
- Powiedz mi jak masz na imię.
- Ola.
- Dobrze. Kuba, przystąp do kablowania. - I kiedy Jasionka zakładał kamerkę oraz mikrofon dziewczynie Suchy zaczął tłumaczyć jej co ma robić.
- Wyobraź sobie, że dzięki tej akcji możesz zacząć swoją piękną karierę. Więc wygląda to wszystko tak.
W tym akademiku według naszych informacji mamy dilerów kart telefonicznych. Oczywiście karty są fałszowane. Nie spodziewamy się wprawdzie znaleźć jakichś szefów tego procederu, ale dzisiaj interesują nas tylko płotki. Rozumiesz??
- Na razie tak.
- Dobrze a więc teraz idziesz do akademika i spróbujesz znaleźć nam jakiegoś dilera takich oto kart. Pytaj się ludzi gdzie i u kogo można zdobyć takie karty. Kiedy uda ci się dobić targu, my wkraczamy do akcji. Pamiętaj, nie ma się czego bać.
Dokładnie - przytaknął Wnuk. - w Policji nie ma miejsca na strach. Poza tym akcja wydaje mi się dosyć prosta. No i twoim plusem jest to że wyglądasz jak studentka.
- Gotowa??
Ola wzięła głęboki oddech.
- Gotowa.
- W takim razie do boju.
Suchy otworzył drzwi i wypuścił blondynkę. Kiedy drzwi się zamknęły Misia rzuciła - Da radę.
- Jesteś pewna?? - zapytał Jasionka.
- Jest zawzięta. Ma to w oczach.
Reszta nie skomentowała tego stwierdzenia.

Ola spokojnym krokiem weszła do akademika. Wzięła jeszcze jeden głęboki oddech.
- Słychać mnie??
- Słychać. - potwierdził Suchecki.
Blondynka podeszła do grupy chłopaków stojącej przy ścianie i żywo o czymś dyskutującej. Panowie gorąco przy tym gestykulowali.
- Cześć.
Podejście blondynki przerwało całkiem ożywioną dyskusję. Chłopaki wgapili się w dziewczynę. Rzeczywiście była dość ładną dziewczyną. Niejeden mężczyzna stwierdziłby że nadaje się na modelkę a nie policjantkę. Ola zarumieniła się mimowolnie. Mimo tego opanowała emocje i najbardziej słodkim głosem na jaki było ją stać zapytała;
- Nie wiecie może czy dostanę tutaj jakieś karty telefoniczne?? Bo koleżanka mówiła mi że można tutaj je dostać.
Nastała chwila ciszy. Przerwał ją jeden z chłopaków o oczach jak tafla jeziora Bajkał.
- Karty telefoniczne dostaniesz na pewno w 224.
To stwierdzenie wywołało konsternację w Caravelle.
- Ale za tą informację musisz pójść ze mną na kawę. Teraz.
- Może innym razem.
- Hej. Poczekaj. - krzyknął jeszcze chłopak. Ola jednak pognała już na drugie piętro. Po chwili stała przed drzwiami 224. Zapukała. Drzwi otworzył jej Dariusz Szałamacha.
- Słucham.
- Cześć. Czy sprzedajesz może karty telefoniczne??
- A ile potrzebujesz??
- Kilka sztuk.
- Wejdź. Zaraz ci dam.
- Tak w ogóle pierwszy raz Cię widzę.
- Studiuje na wydziale chemii. Słyszałam, że macie tu karty telefoniczne, a nie chciało mi się iść do sklepu.
- Ile sztuk ci wystarczy?? Pięć,sześć??
I w chwili kiedy Szałamacha miał już dać Oli karty, drzwi otworzyły się z impetem no i Suchecki oraz Wnuk skuli zaskoczonego Darka.  
- A więc to tak?? Hubert handlował kartami i dlatego zginął??
- Nie, to nieprawda.
- Dobra. Na komendę z nim.
Wnuk wyprowadził delikwenta, a Suchy spokojnie wyszedł za nim.
- Brawo młoda. Jak tak dalej będzie to na pewno dasz sobie radę w firmie.

Komenda. Około 11.
Przesłuchanie Dariusza Szałamachy.
- Chłopie, ja po prostu nie wierzę - zaczął Suchecki.
- W co??
- W to jak zmarnowałeś sobie życie. Przecież ty doskonale wiesz że jesteś tylko płotką w tym interesie. Za to dostaniesz może ze 2 latka, jak będziesz miał farta to może i zawiasy. Życie psuje ci ten drugi wyrok.
- Jaki drugi wyrok??
- No. "Piętnastka" za podżeganie do zabójstwa.
- Ja nikogo nie zabiłem.
- Wiemy o tym - odezwał się Wnuk. - Ale co to za problem. Wysłałeś kumpla po makaron. Niby po makaron. A tam już na niego czekali. Komu nadałeś tę robotę?? Śpiewaj.
- Nikomu. Ja nie mam z tym nic wspólnego.
- Ile brałeś kasy za te karty do siebie??
Cisza.
- Ile?!
- Niewiele.
- A Hubert ile brał??
- On nie handlował kartami.
- Taaa....on był uczciwy i zarabiał w piekarni.
- Nie było żadnej piekarni.....
- A jednak. - stwierdził Wnuk.
- A co było?? - zapytał Suchecki.
- Nie wiem.
- Dobra. Na dołek z nim.
- Zaczekajcie. - powiedział Szałamacha. - Ja wiem gdzie Hubert trzymał kasę.
- Ale w gruncie rzeczy po co nam ta wiedza??
- Może tam znajdziecie coś co wam pomoże, bo ja jestem niewinny i ja go nie zabiłem.
- Dobra. Gadaj gdzie to jest??
- Skrytka bankowa w banku na Polnej. Kluczyk jest w akademiku.
- A skąd ty wiesz gdzie jest kluczyk?? Mogłeś go przecież podwędzić Hubertowi i kompromitujące Cię materiały wynieść, co nie?? Więc dlaczego mamy Ci wierzyć.
- Bo ja jestem niewinny.
- Mhm. Wielu tak już mówiło. Zapraszamy do hotelu. 

Po wyprowadzeniu Darka.
- I co z tym zrobimy?? - spytała stojąca za weneckim lustrem w czasie przesłuchania Misia.
- Tonący brzytwy się chwyta. Ale w gruncie rzeczy sprawdzić w akademiku rzeczy tego Huberta możemy.

Akademik. Godzina 11.30.
Drzwi komisarzom tym razem otwierał portier, ponieważ Dawid Kowal, którego spotkali przed budynkiem wyjaśnił komisarzom że spieszy się na zajęcia i przestawił do tego plan który to potwierdzał.
- Będzie Pan przy przeszukaniu.
- Ja?? - zdziwił się portier.
- Tak, Pan.
- Dlaczego??
- Tak stanowią przepisy.
Chcąc nie chcąc portier musiał się zgodzić i razem z Wnukiem stał oparty o framugę drzwi, podczas gdy Misia i Suchy oglądali rzeczy Huberta.
- Tu ciuchy. Kurtka, spodnie.
- W zeszytach nic nie ma.
- Jeszcze jedne spodnie - wyliczała Misia. O! Coś jest w tych spodniach.
- Masz coś??
- Czekaj chwilę. - Misia sprawdzała niebieskie dżinsy - mam kluczyk. I drugi kluczyk.
- Dwa klucze?? - przyjrzał się Suchy.
- Po co mu dwa kluczyki??
- Podobne, ale nie te same. - wmieszał się Wnuk. Może dwie skrytki bankowe??
- Dobrze kombinujesz. Jedna na Polnej, a o drugiej Szałamacha chyba nie wiedział. Zerknę jeszcze do tego zeszytu.
Suchy zabrał się za zeszyt.
- Patrzcie. Ulotka.
Misia wzięła ulotkę w ręce.
- Chcesz zostać członkiem drużyny striptizerów?? Przyjdź na casting. Więcej informacji pod numerem telefonu. A z drugiej strony jest zapisane czarnym długopisem. Casting 24 lutego. 18.00
- Czyli dwa i pół miesiąca temu.
- No to chyba wiemy czym denat się zajmował. I chyba nie ma wątpliwości że nie jest to piekarnia.
- Zamiast rozgrzewać chleb, rozgrzewał coś innego. A właściwie kogoś innego.
- Ale co to za praca?? - spytała Misia.
- Misia, o co chodzi?? - odparł Wnuk.
- Tak się rozbierać przed innymi??
- Jedni sprzedają karty, inni szukają sponsora. a jeszcze inni dają striptiz. Studenci w tych czasach żyją z kombinowania.
- Oj to prawda. - przytaknął Wnukowi portier.