środa, 28 sierpnia 2013

Gwóźdź programu cz.7

Szpital Wojskowy ul. Grunwaldzka.
Około 16.
Komisarze weszli na oddział. Złapali pierwszą lepszą pielęgniarkę z zapytaniem o pacjenta z postrzałem. Ta skierowała ich do znanego w całym szpitalu doktora Kruszczyńskiego. Suchecki oczywiście doskonale go znał.
- Dzień dobry, panie doktorze.
- A dzień dobry, wy zapewne w sprawie to co go tu jakieś dwie godziny temu przywieźli.
- Dokładnie.
- Jak on się nazywa?? Nie mam pamięci do nazwisk.
- Mariański Grzegorz. - odpowiedziała Misia.
- Usiądźcie. Co będziecie tak stać?? - lekarz zachęcił policjantów ci bowiem usiąść raczej nie mieli odwagi.
- Jakie są rokowania?? - zapytał komisarz.
- Takie postrzały zazwyczaj są bardzo ciężkie. Powodują duże powikłania. Trzeba mieć wiele szczęścia żeby nic poważnego się nie stało.
- Bardzo byśmy prosili o sedno.
- Już oczywiście. Postrzelony miał tego szczęścia bardzo dużo
- To znaczy?? - odezwał się tym razem Wnuk.
- Kula ominęła wszystkie najważniejsze narządy. Udało się nam zatamować wyciek krwi. Jutro spróbujemy tego Pana wybudzić.
- Czyli tym razem powiedzenie "Operacja się udała, pacjent zmarł" nie ma racji bytu??
- Jako lekarze musimy zakładać każdą sytuację. Moim zdaniem jednak nie powinno być żadnych problemów.
- Ok. Bardzo w takim razie dziękujemy.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Z tego co wiem jeden z waszych siedzi pod jego salą.
- Tak. Przysłaliśmy prewencyjnie naszego kolegę.  

Po chwili komisarze stali już przed salą. Wraz z nimi stał Jarek, mundurowy przysłany przez Jasionkę. Cała czwórka wpatrywała się w leżącego w kablach, na łóżku właściciela hotelu.
- Wyjdzie z tego?? - spytał Jarek.
- Taa... Jest dosyć silny - odparła Miśka.
- Wyjdzie - dodał "Suchy" - jeśli zapewnimy mu odpowiednią ochronę. To zbyt ważny świadek. On musi przeżyć.
- Obawiam się że menedżerka jeśli była zdolna do zabicia jednego właściciela, to może chcieć zabić i drugiego. I nie cofnie się przed niczym. - stwierdził Radek.
- Dlatego pełna kontrola 24 godziny na dobę do odwołania.
- Oczywiście. Przekaże moim kolegom.
Po chwili wszyscy usłyszeli jakieś krzyki. Biegła jakaś kobieta, za nią doktor Kruszczyński. Jarek zastąpił jej drogę.
- Niech mnie Pan przepuści.
- Kim pani jest i czego chce??
- Ja chcę do swojego męża.
- Pani jest żoną Grzegorza Mariańskiego?? - spytał komisarz.
- Tak. Mogę do niego iść??
- Niestety nie - oznajmił dobiegający doktor Kruszczyński.
- Ale proszę. Na chwileczkę.
- Dobra - doktor machnął ręką.
Kobieta ominęła Jarka, usiadła przy mężu, ścisnęła jego rękę. Zaczęła płakać.
- Będziemy ją o coś pytać??
- Raczej nie teraz. Opuszczamy szpital. Kuba podesłał mi adres tej Diany Litwińskiej. Ma dla nas nakaz prokuratora. Jarek. My lecimy. Pilnuj go.
- Tak jest - mundurowy pożegnał się z komisarzami i usiadł na krzesełku. Wziął pierwszą lepszą gazetę z leżącego obok składziku.
 
16.35
Toyota Auris skręciła w prawo na Rondzie Śródka i dalej jechała spokojnie ulicą Warszawską. Komisarz tym razem nie dociskał do dechy. Sam miał świadomość, tak samo jak i jego współpracownicy że podejrzana raczej nie ukrywa się u siebie w domu. Po chwili zadzwonił telefon Wnuka.
- To Kuba - oznajmił i przełączył na głośnomówiący.
- Mam dla was parę informacji.
- Jesteśmy ciekawi, co nam powiesz.
- Dokładnie - odezwał się Suchecki - mówiłeś że ta menadżer mieszka w Swarzędzu.
- Polna 42a/2, Swarzędz.Potwierdził się też alibi tej Pauliny Dręczak. Cały dzień była na uczelni. Koledzy potwierdzają. No i kamery przemysłowe też.
- Ok. Dzięki. Do zobaczenia.
- Na razie.
Toyota minęła skrzyżowanie z Mogileńską i spokojnie jechała dalej w stronę wiaduktu na Antoninku.
 
Swarzędz. Polna 42a/2
Około 17.
Suchy zadzwonił do drzwi mieszkania na parterze. Robił to tak głośno, że zwrócił uwagę jednej z sąsiadek.
- Czego tak pukają?? I czego szukają??
- Dzień dobry. Jesteśmy z policji.
- Policja?? Ale o co chodzi?? I co chce policja od Pani Diany.
- Chcemy wejść do mieszkania. - odparł "Suchy"
- A widziała Pani Panią Dianę dzisiaj.
- Nie. Nie widziałam.
- Czyli chyba jej nie ma.
- Jest tak jak myśleliśmy - stwierdził komisarz obdzielając porozumiewawczymi spojrzeniami swoich kolegów - Kto tu jest dozorcą?? - teraz zwrócił się do kobiety.  
- Mój mąż.
- Jest w domu??
- Jest.
- Proszę go zawołać - polecił komisarz.
Po chwili komisarze w towarzystwie sąsiadów weszli z nakazem przeszukania do mieszkania podejrzanej. Komisarz musiał się tym razem zastosować do przepisu mówiącego o tym, że w razie braku osoby podejrzanej należy poszukać świadków którzy mieli towarzyszyć przy procedurze. Tym samym już od dobrych klikunastu minut Wnuk, Sobolska i Suchecki przetrząsali szafki i szafeczki, półki i kredensy. Nie przynosiło to skutku, aż do odkrycia Miśki.
- Mam pamiętnik
- Co??
- No pamiętnik, i kluczyk do niego.
- Ona pisała pamiętnik?? Nie była na to za stara?? - zdziwił się Wnuk.
- To nie jest chyba zakazane. Zresztą wiesz co oznacza zazwyczaj pamiętnik.  - odparła Misia.
- W pamiętnikach mamy zazwyczaj tajemnice.
- Otóż to. - przytaknął "Suchy" - weźmiemy go i zabieramy się na komendę. Damy tu mundurowego na wszelki wypadek, ale nie wiem czy on coś da.

Kochanowskiego. Kanciapa.
18.15.
Starszy aspirant Jasionka siedział jak zawsze przy swoim biurku kiedy komisarze weszli do pokoju.
- Cześć. I jak przeszukanie?? - zapytał Kuba.
- Mamy pamiętnik podejrzanej.
- Pamiętnik??
- No nie dziw się tak - odparł Wnuk.
- W dodatku bardzo ciekawe rzeczy w tym pamiętniku. - dodała Misia.- słuchajcie tego.

Zawsze czułam się niekochana. A teraz mam w końcu kogo kochać.
On jest dokładnie taki jakiego pragnęłam. Wcześniej go nie zauważałam.
Pracuje ze mną. W pracy mam go na wyłączność.
W domu wraca do swojej żony. 
Kiedyś mówił że jest z nią tylko dlatego, bo gryzłyby go wyrzuty sumienia.
Ale on kocha tylko mnie.

Dzisiaj robiliśmy to po raz pierwszy.
Och! Jak było cudownie.
Teraz on dał mi dowód swojej miłości.
Nie dbam o to co pomyśli sobie personel.

Jebana pokojówka. Że też musiała nas widzieć!
Jutro wyleci.

Mam plan. Na zawsze będziemy razem. I w dodatku hotel będzie nasz.

Oszukał mnie! Oszukał! Kutas jebany! Pierdoleni faceci!
Zapłacisz za to śmieciu. W dodatku hotel będzie mój.
 
Grzesiek powiedział dzisiaj,że przyjedzie ten iluzjonista. 
Widziałam kiedyś ten jego numer z pistoletem.
Wykorzystam go.    

Planowałam dla Ciebie mój kochany inną zemstę.
Teraz pewnie się smażysz w piekle
I wiesz co?? Nie jest mi Cię żal. 
Bedę miała To co Twoje.
Twoja anielica.

Ta bękarcka dziwka się mnie nie spodziewała.
A psy będą myślały że to samobójstwo.
Została jedna przeszkoda. 

- To jest wszystko.
- No to właściwie wszystko wiemy. Nic dziwnego, że te drzwi były otwarte. - skwitował "Suchy". Jej zdjęcie ma być u wszystkich patroli.
- Ja przesłuchałem tego ochroniarza. Nie powiedział nic ciekawego. Twierdzi,że nic nie wie.
- Gdzie on jest??
- Siedzi na dole. Wpadł tu także na chwilę grafolog. Potwierdził to co mówiłeś. Dwa różne rodzaje pism.
- Ok.

Następnego dnia. Niedziela.
Szpital Wojskowy ul.Grunwaldzka
Około11.
- Pacjent czuje się całkiem dobrze. Wprawdzie jest jeszcze osłabiony ale można z nim rozmawiać.
- Dziękujemy Panie doktorze.
- Daliśmy mu wszystkie leki, pielęgniarki nie będą go niepokoić.
Po chwili komisarze rozmawiali z Jarkiem.
- Był tu ktoś??
- Tak. Cały czas jego żona i syn oraz jego ojciec.
- Ktoś poza tym był??
- Nie.
W pewnej chwili uwagę Sucheckiego zwróciła jedna z pielęgniarek.
- Przepraszam. Z tego co wiem mieliście nie niepokoić rannego. Chcieliśmy z nim porozmawiać.
Kobieta zastygła w bezruchu. Szybko się odwróciła. Mimo tego usłyszała za sobą "Stój, policja" w wykonaniu komisarza. Zmobilizowało ją to do ucieczki.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Gwóźdź programu cz.6

Miśka tymczasem przepytywała sąsiada Patrycji Gerlach.
- Proszę powiedzieć co się stało. Opisać cała sytuację.
- No siedzę sobie w pokoju. Oglądam telewizję. Byłem już dawno po śniadaniu. Nagle poczułem że z sufitu coś mi kapło na głowę. Myślałem że mi się wydawało, ale po chwili spadła druga kropla, a zaraz potem i trzecia. Pobiegłem szybko po miskę do łazienki. A potem ruszyłem się spytać Pani Patrycji, czy coś wie o tym, co się dzieje.
- No i co dalej się działo??
Sąsiad był tak rozemocjonowany cała sytuacją jakby tego dnia miała grać Polska z Niemcami.
- Poszedłem tam. Zadzwoniłem. Nic. Drugi raz zadzwoniłem. Nic. Zapukałem. Też cisza. Chciałem już odruchowo otwierać drzwi, gdy wtem poczułem wodę. Wypływała z mieszkania Państwa Gerlachów... właściwie to już Pani Gerlach. Pobiegłem szybko na dół po Pana Antka, naszego dozorcę, i razem z Panem Sołodkowskim, sąsiadem mieszkającym naprzeciw Pani Patrycji otworzyliśmy drzwi.    
- Dokładnie - potwierdził Sołodkowski.
- No i znaleźliśmy Panią Patrycję. Leżała z tym powrozem przy klamce.
- Zwróciło coś Panów uwagę?? - spytała Sobolska.
- Raczej nic. Zresztą najbardziej chyba byliśmy zainteresowani zakręceniem kurków, by nas nie zalało.
Wyglądało na to że sąsiedzi myśleli,że to samobójstwo. Pani podkomisarz też tak uważała.
- A może wiedzieli coś Państwo o tym jak Pani Patrycji się układało z mężem.
Odezwała się jedna z kobiet, również sąsiadek denatki.
- Bardzo fajna dziewczyna, Bardzo mi jej szkoda. Kochała pana Arkadiusza.
- Ale z niego to podobno było niezłe ziółko - dodała druga.
- To znaczy?? - Miśka udała głupa choć doskonale wiedziała jaka była prawda
- Podobno miał kogoś na boku.
- A skąd Pani to wie?? - oburzyła się pierwsza staruszka.
- Słyszałam.
- Wszyscy wiedzą dobrze, że Pani podsłuchuje.
- Wypraszam sobie. - odburknęła jej tamta.
Michalina zostawiła kłócące się staruszki. Ich krzyki było słychać na dole kiedy wsiadała do Toyoty a Suchecki ruszał na komendę.

ul.Kochanowskiego. Komenda
- Daliśmy dupy do kwadratu! - "Suchy" był wściekły.
- Maciek, nie obwiniaj się.
- Jak nie! Ja się zastanawiałem czy tą żonę wsadzić za numer z tą polisą. Ale pomyślałem,że dowody są za słabe. No to teraz mam. A właściwie mamy. Żonę denata na cmentarzu. Kurwa mać!
- Ale dlaczego w ogóle sądzisz, że to było morderstwo?? - spytała Miśka.
- No bo sznur był z tyłu. W dodatku znaleźliśmy odręczne pismo Patrycji Gerlach. Popatrz sobie na to pismo, a potem na list.
Miśka z Kubą przyjrzeli się temu co dał im komisarz.
- Wyglądają na inne już na pierwszy rzut oka - stwierdził Kuba.
- Dokładnie. Biegły grafolog od razu stwierdzi, że to dwa odrębne rodzaje pism. Sprawdziłeś alibi tych studentek??
- Sprawdziłem na razie Elwirę Łaniecką. Była cały dzień na uczelni. Za tą drugą zaraz się zabieram.
- Ok. Konfrontujemy wersje. Zakładamy, że ta sama osoba zabiła też żonę 
Radek stanął z mazakiem przy tablicy.
- Wersja nr 1. Mordercą jest iluzjonista.
- W tej chwili staje się kompletnie niewiarygodna. Nasz iluzjonista nie mógłby zabić, bo siedzi na dołku.
I to wyklucza jakiekolwiek dywagacje.
- Ale za nieumyślne spowodowanie śmierci też będzie odpowiadał.
- To też nie podlega dyskusji.
- Wersja nr 2. Asystentka iluzjonisty.
- Nie ma motywu. Alicja nie mogła być ujęta w polisie. No bo jak. Poza tym miała by zwalić na żonę?? Nie sądzę. - Skomentowała Miśka.
- Wersja nr 3. Żona.
- Sama się nie zabiła, więc też raczej to nie ona. Poza tym dostała by kasę z polisy, więc miała po co żyć
- No i wyglądała na załamaną śmiercią męża.
- Wersja nr 4. Ktoś z hotelu.
- Może pasować. Tylko komu by zależało w hotelu??
- Wersja nr 5. Pomyłka.
- Jeżeli już przy zabójstwie Arkadiusza Gerlacha, mielibyśmy do czynienia z pomyłką, to teraz pomyłki nie ma. - skomentował "Suchy"
- Dlaczego tak sądzisz?? - spytał Kuba.
- Zabójca chciał zwalić winę na żonę, że niby popełniła samobójstwo bo dopadły ją wyrzuty sumienia. Zapomniał jednak, że istnieje coś takiego jak grafologia. Nie chce mieć ze sprawą nic wspólnego, dlatego wskazuje na żonę.
Wersja nr 6. Kochanka.
- Łaniecka ma alibi, a z tą Dręczak jeszcze się zobaczy.
- Tak naprawdę została nam wersja numer 4 i 5, no i ewentualnie ta ostatnia. - stwierdził komisarz, rozprostując kości. 
- Przepraszam. - w drzwiach pojawiła się jakaś około 30-letnia brunetka.
Cztery pary oczu wlepiły się w nią.
- Na dole powiedziano mi, że tu pracuje komisarz Suchecki.
- To ja?? O co chodzi??
- Znalazłam dzisiaj w gazecie nekrolog. Zadzwoniłam do jednej z mojej koleżanek z hotelu. Ona mi powiedziała co się stało.
- Proszę siadać.
Kobieta usiadła, Suchecki naprzeciwko niej.
- Pani pracuje w hotelu?? - zapytał komisarz.
- Nie. Od około dwóch miesięcy już nie.
- W takim razie dlaczego Pani do nas przychodzi??
- Mam swoje podejrzenia co do tego kto jest odpowiedzialny za to ze Pan gerlach nie żyje
- Proszę mówić - ponagliła "Miśka".
- Uważam że winna jest menedżerka hotelu, Diana Litwińska.
- Dlaczego Pani tak sądzi??
- No bo.....
- Proszę się nie bać. My jej tego nie powiemy. - przypomniał Radek.
- Oni mieli romans.
- Słucham?? - "Suchemu" oczy się zaświeciły jak pięćdziesięciozłotówki. Wnuk, Michalina i Kuba mieli podobne spojrzenia.
- Skąd Pani to wie??
- Cały personel to wiedział. To był główny temat plotek.
- Dobrze. Plotki plotkami, ale na pewno był ten romans pomiędzy nimi.??
- Kiedyś jedna z pokojówek widziała jak się całowali. Następnego dnia nie pracowała już w hotelu. To chyba o czymś świadczy??
- Oceniać to będziemy my - wtrącił się Radek. 
- Czy były jakieś inne sytuacje wskazujące na romans??
- Nie widziałam.
- A dlaczego Pani sądzi że to ona??
- Ona była bezwzględna. Kilka osób już wylatywało za drobne przewinienia. Moim zdaniem byłaby w stanie chcieć przejąć hotel.
Wszyscy zrozumieli tę aluzję.
- Ale jest jeszcze jeden właściciel. Mariański.
- Jeżeli była w stanie zabić i Gerlacha. To Mariańskiego też może.
- Dam pani swoja wizytówkę. Kuba. Odprowadzisz panią do wejścia
Kiedy starszy aspirant wrócił odezwał się Radek.
- Według mnie ta kobieta kłamie. Jest uprzedzona do tej menedżerki.
- A ja uważam że może mieć rację. Znała żonę swojego kolegi więc mogła bez trudu wejść do domu i zamknąć drzwi potem na klucz. Są inne poszlaki na nią wskazujące. Mogła bez trudu otworzyć drzwi dla personelu. W dodatku wiemy że Gerlach miał dwie kochanki.
- O żadnych innych nic nie wiadomo - wtrącił się Jasionka.
- Sama mogłaby być tą trzecią bo tak wynika z listu. a poza tym wiedziała o asystentce, żona raczej nie.
- Czyli jednak może być sprawcą.
- Jedziemy z nią pogadać. 

W samochodzie. Okolice skrzyżowania św. Wawrzyńca/ Niestachowska.
- 00 dla SWS
- Zgłaszam się.
- Było zgłoszenie napadu w tym waszym hotelu Polonia. Poszkodowanym jest właściciel hotelu Grzegorz Mariański.
- Przyjąłem.
Wnuk wymienił porozumiewawcze spojrzenia z komisarzem. Wystawił koguta. Jego partner depnął w gaz. Sobolska dla wszelkiego bezpieczeństwa zapięła pasy.

Hotel Polonia ul. Lechicka
Godzina 13.45
Cała trójka podbiegła do stojącej przed wejściem karetki.
- Jak on się czuje??
- Stracił przytomność i bardzo dużo krwi.  - odpowiedziała lekarka.
- Gdzie go zabieracie??
- Do wojskowego.
Komisarz wyciągnął telefon.
- Kuba. Znajdź migiem mundurowego i wyślij do Szpitala Wojskowego. Ok. Dzięki.
Po chwili byli już w gabinecie menedżerki. Był pusty. Kamera która była przyłączona na wejście do gabinetu właściciela zaś zniszczona. Biegiem udali się w stronę portiera.
- Gdzie jest Litwińska??
- Nie wiem??
- A ty nie patrzysz na kamery. Masz je przecież tutaj.
- Robiłem porządki w ksiegach.
- Kłamiesz - Suchy wskoczył do środka, do stanowiska portiera.
- Gdzie jest Litwińska??
- Nie wiem.
- Pytam się gdzie??
- Nie wiem - głos portiera był coraz bardziej piskliwy.
- Idziesz na dołek.
- Ale...
- Żadnych ale.... - po tych słowach on i Radek zaprowadzili portiera do Aurisa.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Gwóźdź programu cz.5

Komenda ul. Kochanowskiego
Sobota. Godzina 9.00
Jasionka od dobrej godziny babrał się w papierzyskach. W taki widoku zastał go komisarz Suchecki.
- Cześć pracy.
- No cześć
- Co ja widzę. Najwięcej roboty w weekend??
- Stary podesłał mi trochę raporcików.
- Ładne mi trochę - stwierdził komisarz spoglądając na kupę wielkości mniej więcej połowy biurka.
- Dojechały ekspertyzy.
- No to czemu nic nie mówisz. Daj mi je.
Kuba sięgnął i wyjął kilka papierów spod biurka.
- Sekcja wykazała szybką, praktycznie natychmiastową śmierć w wyniku jednego strzału z broni palnej w okolice nasady czoła, pomiędzy oczy. Wystrzał spowodował uszkodzenie mózgu, które spowodowało natychmiastowy zgon denata. Nabój powodujący śmierć został znaleziony. Czyli tak jak się można było spodziewać. A jaki mamy nabój?? Hm... - komisarz zaczął szukać tej informacji w piśmie dotyczącym sekcji, ale nigdzie nie mógł znaleźć owej informacji.
- Parabellum 9mm. - odezwał się Radek, który dosłyszał szczątkowe tezy komisarza - Cześć Kuba. Ooo... docenili cię.
- Uwielbiam twój sarkazm.
- W tej ekspertyzie powinieneś to znaleźć. - podkomisarz podał "Suchemu" teczkę.
- Cholera. Mylą mi się teczki.
- Cóż... starość.
- Bardzo śmieszne. Broń Glock 17. Replika Nabój taki jak mówiłeś. Parabellum 9 mm.
- A co wykazała daktyloskopia?? - spytał Wnuk.
- Już patrzę. Odciski z broni i z kanciapy. Dwa rodzaje. Jedne należą do Szermer. Drugie są i tu, i tu takie same. Obstawiam Turskiego. Na pudełku z nabojami odciski tylko i wyłącznie Agaty Szermer.
- Czyli nasz morderca najprawdopodobniej używał rękawiczek. Z drugiej to, że są odciski tylko iluzjonisty i jego asystentki nie dziwi bo używali tego sprzętu praktycznie codziennie.
- Nie możemy być zdziwieni.
- Kuba?? Jest jeszcze coś?? - spytał podkomisarz.
- Chłopaki posprawdzali listę tych pracowników, którą dostarczyliście z Miśką.
- No i co??
- Niestety nic nie wynaleźli. Ja za to sprawdziłem telefon. Z billingów nic nie wynika. Natomiast z SMSów już dużo.
- To znaczy?? - spytał Suchecki.
- Mamy dwie potencjalne kochanki. Według zapisów z telefonu jedna nazywa się Elwira Łaniecka, a druga Paulina Dręczak. Sprawdziłem je. Studentki.
- No to pogadamy sobie z nimi. Gdzie mieszkają??
- Łaniecka na Żorskiej 7, Dręczak na Szymanowskiego 53/25
- Cholera. Będziemy musieli się przebijać przez całe miasto i to dwa razy. Chyba że..
- Że co?? - spytał Radek.
- Kuba, zostaw te papiery. Pojedziesz z tobą, Radek, na Żorską. A ja poczekam na Miśkę i polecimy na to Piątkowo.

Godzinę później. Żorska 7
Stare zabudowania dzielnicy Starołęka raczej odstraszały niż zapraszały. Do takiej scenerii trafili Wnuk i Jasionka. Zatrzymali się akurat przed domem gdzie jakaś około 55-letnia kobieta pieliła grządki.
- Dzień dobry. Czy mieszka tu Elwira Łaniecka??
- Córka jest w domu. Uczy się do kolokwium.
- Chcielibyśmy z nią porozmawiać. Policja. - Wnuk i Jasionka pokazali odznaki.
- Policja. Ale o co chodzi??
- Proszę zawołać córkę.
- Elwira! Elwira!
Z domu wyjrzała brunetka. Podeszła do matki.
- Coś się stało?? Kim Państwo są??
- Chcielibyśmy porozmawiać z Tobą.
- Mamo, możesz iść na chwilę do domu??
- Ale...
- Potem mamie powiem o co chodziło, dobrze
Kobieta choć niezadowolona posłuchała córki.
- Słucham Panów??
- Kojarzysz Arkadiusza Gerlacha??
- Nie znam.
- Dziewczyno, może i mieszkasz w biednej dzielnicy, ale dżinsy widzę masz z Calvina Kleina, a bluzkę z Orsaya więc nie łżyj tutaj Panu komisarzowi. - odpowiedział Kuba.
- Jeśli nie powiesz nam prawdy, grozi Ci miły hotelik i to aż na 48 godzin. Nie wspomnę już tutaj co będzie, jak prawdy dowie się Twoja mama. 
- No utrzymywał mnie.
- Czyli pakiet sponsorski. Nie jestem zdziwiony. - odparł Wnuk.
- Co robiłaś w czwartek??
- Cały dzień byłam na uczelni.
- Co studiujesz??
- Pedagogikę na WSPiA.
- O ile pamiętam to szkoła niepubliczna. - zastanawiał się Radek.
- Niepubliczna czyli płacisz czesne. - potwierdził Kuba.
- Kto wie czy niedługo nie zakończysz tych studiów.
- Niby dlaczego?? - zapytała dziewczyna.
- Bo Twój sponsor nie żyje.
Po czym Radek i Kuba odeszli zostawiając osłupiałą dziewczynę.

W tym samym czasie. Szymanowskiego 53/25.
Podczas gdy Wnuk i Jasionka pałętali się po rubieżach miasta, "Suchy" i Miśka znajdowali się na porośniętym blokami Piątkowie. Stali już pod drzwiami mieszkania nr 25. Zapukali. Dobrą chwilę trwało zanim dziewczyna o rudych włosach otworzyła.
- Paulina Dręczak??
- O co chodzi??
- Policja. Komisarz Suchecki, podkomisarz Sobolska.
- Policja?? Do mnie?? - dziewczyna jakby nie dowierzała.
- Chcielibyśmy porozmawiać o Arkadiuszu Gerlachu.
- Możemy rozmawiać tutaj?? Nie chciałabym, żeby mój chłopak się dowiedział.
- Ok.
- Dlaczego pytacie o Arkadiusza??
- Wiemy, że byłaś jego kochanką.
- Tak. Arkadiusz jest bogaty. Rozpieszczał mnie drobnymi prezentami w zamian za to. Mój chłopak sam studiuje. Nie stać go po prostu, żeby mi tak dogadzać. To prosty układ.
- Arkadiusz Gerlach nie żyje.
Dziewczyna spojrzała się najpierw na komisarza, potem na Miśkę. Nie dowierzała.
- Chcielibyśmy wiedzieć, co robiłaś w czwartek.
- Ale podejrzewacie mnie o coś??
- To rutynowe pytanie. - odpowiedziała Sobolska. Poza tym jeśli nie masz nic do ukrycia powiesz nam prawdę.
- Byłam na uczelni cały dzień.
- Ktoś to może potwierdzić??
- Cała moja grupa. Studiuje chemię na Adamie Mickiewiczu.
- To wszystko. Możesz wracać do mieszkania.
 
Godzinę później. Kanciapa.
Kiedy "Suchy" i Miśka wkroczyli do pokoju Radek i Kuba już tam byli.
- Macie coś?? - spytał komisarz.
- Ta Łaniecka się trochę na początku opierała, ale przyznała, że facet ją sponsorował.
- Dręczak mówi to samo. Twierdzi że była na uczelni przez cały dzień.
- Ta ze Starołęki też ma alibi. To samo jak ta druga.
- Pytanie, czy któraś wiedziała o polisie. - rozważania komisarzowi przerwał jeden z mundurowych.
- Panie komisarzu, Pan był ostatnio na Alei Wielkopolskiej??
- No byłem.
- Było zgłoszenie samobójstwa.
"Suchy" zaczął modlić się w duchu, żeby nie chodziło o to o czym myślał.
- Gdzie?? - wydukał.
- Aleja Wielkopolska 47/12.
- Jasna cholera! - komisarz oraz Wnuk i Miśka wybiegli z biura.

Aleja Wielkopolska 47/12. Około 11.20
Takiej jazdy w wykonaniu komisarza jego współpracownicy jeszcze nie widzieli. W ciągu paru minut udało się dwukrotnie zignorować czerwone światło i trzykrotnie przekroczyć podwójną ciągłą. Tego co działo się wtedy na ulicach miasta, nie powstydziłby się nawet Kubica. Komisarz zatrzymał auto kilka centymetrów przed krawężnikiem i pognał na górę. Wnuk zrobił to samo. Sobolskiej pozostała rozmowa z mundurowym.
- Co się w ogóle stało??
- Przyszło zgłoszenie od sąsiadów,że znaleźli ciało Patrycji Gerlach. Dziewczyna uwiesiła się na klamce od drzwi łazienki.
- Ale jak w ogóle zorientowano się że ona nie żyje??
- Sąsiadowi denatki z dołu zaczęła kapać woda z sufitu. Poszedł na górę z pretensjami jednak nikt mu nie otworzył. Już wtedy woda wypływała przez szparę w drzwiach. Zawołał dozorcę i razem z kilkoma innymi sąsiadami wyważyli drzwi i znaleźli dziewczynę już nieżywą.
- To dlatego tu jest tak mokro??
- Dokładnie.
Tymczasem na górze komisarz i podkomisarz rozmawiali już z profesorem.
- I jak to wygląda??
- Samobójstwo. Jest bruzda wisielcza.
Komisarzowi jednak ewidentnie coś się nie zgadzało.
- Sznur od powrozu jest z tyłu. Supeł jest mocno związany??
Profesor pociągnął za supeł.
- Jest dobrze związany.
- W takim razie mamy morderstwo.
- Ale jak to?? - wykrzyknęli niemal jednocześnie Radek i profesor Czechliński.
- Dziewczyna miała to zwyrodnienie palców. Nie byłaby w stanie sobie tego z tyłu zawiązać przy tak niesprawnych palcu wskazującym i kciuku. Mamy morderstwo.
Profesor pogrzebał jeszcze chwilę we włosach denatki.
- Jest świeży ślad po uderzeniu w potylicę. Przez te włosy nie zauważyłem go wcześniej. Komisarzu, zwracam honor.
- Jakieś ślady?? - Wnuk zawracał już głowę technikowi.
- Nic nie ma. Woda wymyła wszystko. Jest tylko list.
Wnuk przyjrzał się papierowi. Komisarz stanął za nim. Radek zaczął czytać.

Nie mogę już żyć. To ja zabiłam mojego męża. 
Ten śmieć zasłużył na to co dostał. 
Zdradzał mnie świnia, miał trzy kochanki na boku.
Podłożyłam wtedy te kule. 
Ta głupia siksa się nawet nie zorientowała.
Teraz jednak czuje wyrzuty sumienia.
Wiem jednak że spotkamy się w piekle
                                                     P.

- Sprawdziliście list pod kątem odcisków?
- Jest czysty.
- Poszukajmy jakiegoś pisma do porównania. - rzucił "Suchy" do Radka. Ekspertyza grafologiczna powinna być formalnością, bo na mój nos list jest fałszywy.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Gwóźdź programu cz.4

ul.Kochanowskiego. Kanciapa ekipy. 15.45
- Mamy poszlaki, które wskazują na wersje, które założyliśmy. Szkoda tylko że na razie nie łaczą się w logiczną całość.
- Ewidentnie brakuje nam punktu zaczepienia - odparł Wnuk na słowa komisarza.
W kanciapie odezwał się telefon. odebrał go aspirant Jasionka.
- Halo. Gdzie?? Ok. Już przekazuje.
- Co jest?? - spytał komisarz.
- Patrol zlokalizował Adama Turskiego w centrum, na ulicy Mostowej.
- Szkoda czasu, lecimy.
Całą trójka czym prędzej zbiegła na policyjny parking i zapakowała się do Toyoty Auris. Patrzący na tą scenę z góry Jasionka tylko pokręcił głową
- Oni to chyba kochają swoją pracę - mruknął do siebie.

Chwilę później. Okolice ulic Ludgardy, Sierocej, Koziej.
Komisarz zwijał się w samochodzie jak w ukropie byle tylko czym prędzej przejechać przez korek. Nie pomagały mu w tym wąskie uliczki okolic Starego Rynku.
- 00 dla SWS. Skrót SWS był używany przez centralę w celu wezwania komisarzy i pochodził od pierwszych liter ich nazwisk.
Na wezwanie odpowiedział siedzący na fotelu pasażera Wnuk.
- SWS zgłasza się.
- Ten wasz poszukiwany Turski, zorientował się że jest obserwowany przez patrol i uciekł na Plac Bernardyński. Usiłuje skoczyć z dachu jednego z budynków.
- Jasna cholera! Nie możemy faceta stracić. Że tez nasi nie mogli być bardziej dyskretni. Wezwij negocjatora.
- Ok.
Komisarz przyspieszył jeszcze bardziej.

Dwie minuty później. Plac Bernardyński.
"Suchy" wyskoczył z auta w takim tempie, jakby coś się paliło. Wnuk i Sobolska mimo że byli w znakomitej formie mogli tylko pozazdrościć komisarzowi. Mimo że najstarszy, to najszybszy i najbardziej gibki. Cała trójka przecisnęła się przez tłum gapiów.
- Cholera. Jak on was zauważył??
- Nie wiemy jak się zorientował.
- Co ty mi tu pieprzysz. Jak facet nam zejdzie to będzie nie lada problem. - Komisarz dopiero teraz spojrzał do góry. Turski stał już na gzymsie. Miśka po cichu podpytała drugiego członka patrolu o to czy jadą już strażacy i pogotowie. Tamten odpowiedział twierdząco. Po chwili na jej polecenie razem z kolegą zajmowali się wyganianiem gapiów. Po chwili pojawili się także wspomniani już strażacy, zaraz za nimi lekarze z pobliskiego szpitala imienia Krysiewicza, a po nich Sebastian Wolniak, który był doświadczonym negocjatorem.
- Dzień dobry, komisarzu - negocjator przywitał się z Sucheckim.
- Dla kogo dobry, dla tego dobry.
- Dowiedziałem się od centrali że mamy jakiegoś faceta na dachu. - Wolniak spojrzał na górę.
- Musimy ściągnąć faceta na dół. To dla nas bardzo ważny świadek.
- Zaraz, ale przecież to jest Turski, ten iluzjonista.
- No o niego jak widzisz chodzi.
- Co on zrobił??
- Zabił przypadkowo faceta.
- W tym numerze ze strzelaniem z pistoletu??
- Dokładnie w tym. ktoś podłożył mu ostre kulki. On o tym nie wiedział i zastrzelił faceta.
- No to ściągnijmy go na dół.
Wolniak ruszył do swojego auta po megafon. Po chwili wrócił. W tym czasie Wnuk i Sobolska zdążyli załatwić już plany kamienicy. Swoim odkryciem podzielili się z komisarzem. Ten skonsultował się jeszcze z negocjatorem.
- Facet jest zdesperowany. Idę na górę. Odwróć gadaniem jego uwagę. Ja go ściągnę.
- Ok.
Negocjator włączył megafon. Wykonał próbę mówioną, po czym odezwał się do Turskiego.
- Nazywam się Sebastian Wolniak. Jestem negocjatorem. Chciałbym z panem porozmawiać.
- Nie chcę z Panem rozmawiać. Z nikim nie chcę rozmawiać.
- Dlaczego?? Samobójstwo nie jest żadnym wyjściem.
- Jest. Po co mam żyć?? - odkrzyczał iluzjonista z góry.
Najbardziej niewiarygodna była przemiana tego człowieka. Z pewnego siebie faceta stał się kłębkiem nerwów, a teraz stał na skraju przepaści, na skraju śmierci.
- Doskonale rozumiem Pana sytuację.
- Nic nie rozumiesz. Zabiłem człowieka. Pójdę siedzieć - Turski kompletnie nie zauważył "Suchego", którego plan sprawdzał się idealnie.    
- Nie pójdziesz siedzieć. Daj sobie pomóc.
- Nie chcę. Chcę umrzeć. Skaczę.
Nie zdążył jednak tego zrobić, bo w tej samej chwili powalił go "Suchy". Po chwili pojawiło się dwóch mundurowych, którzy zabrali faceta. Suchecki otarł ręką pot, który leciał mu z twarzy. Wolniak, Wnuk i Sobolska odetchnęli z ulgą, a publiczność skwitowała finał tej akcji brawami.
         
Komenda. ul. Kochanowskiego.
Tym razem zaszczyt przesłuchania dostał Wnuk. Po pierwsze dlatego że sam bardzo palił się do tego, a po drugie "Suchy" odpuścił. W końcu nie był na miejscu zabójstwa. Iluzjonista siedział ze spuszczoną głową. Lekko trzęsły mu się ręce
- Spójrz na mnie - rozkazał Wnuk.
Turski podniósł głowę. Spojówki oczu nie były czerwone. Były wręcz krwiste.
- Pogadajmy.
- O czym niby?? Przecież wszystko wiecie.
- No nie wszystko. Zastanawiam się dlaczego wymyśliłeś akurat taki numer. Dlaczego Twoim znakiem rozpoznawczym stało się udawanie śmierci. I dlaczego ta śmierć stała się prawdą.
- Każdy z nas miał jakiś znak rozpoznawczy. Moim akurat był ten numer.
- Ten numer doprowadził Cię do zguby. Dobrze strzelasz. Ćwiczysz gdzieś??
- Na strzelnicy.
- Na strzelnicy z tego co pamiętam strzela się ostrymi. Powiedz mi jak to było tego dnia.
- No wszystko ustalaliśmy z tym właścicielem Mariańskim, a potem z Gerlachem.
- Zapłacili Ci za pokaz??
- Tak. Spisaliśmy umowę. Poszedł przelew. Pan Gerlach robił go przy mnie.
- Szkoda, że nie będziesz mógł skorzystać z tych pieniędzy. A jak znieśli tego Gerlacha to co się działo??
- On nie wychodził. No to przeprosiłem i poszedłem za kulisy.
- I co dalej??
- Patrzę, a on leży. Najpierw mówię do niego ze po co to było?? A on nic. Coś mnie tknęło Podszedłem do niego. Zimny był. Zorientowałem się że to trup.
- Po co poszedłeś do kibla??
- Oblał mnie zimny pot. Chciałem się trochę obmyć. Kiedy wyszedłem zdałem sobie sprawę, że będę oskarżony o morderstwo.
- I dlatego uciekłeś?? W ten sposób skierowałeś podejrzenia na siebie. Wcześniej otworzyłeś sobie drzwi dla personelu.
- Nie otworzyłem. Były otwarte. Sam się zdziwiłem,że można sobie tak wyjść.
- Mhm... - Wnuk wstał i udał się do drzwi. Miał już wyjść, ale wtedy odezwał się Turski.
- Mogę o coś zapytać??
- Możesz.
Wnuk od razu pomyślał,że facet będzie się pytał o wysokość wyroku. Ten jednak go zaskoczył.    
- Czy ślepaki mogą zabić?? Zastanawiam jak mogły zabić tego faceta.
- Ślepaki nie zabijają.
- Ale jak to??
- Strzelałeś ostrymi nabojami.
Wnuk wyszedł z pokoju. Teraz razem z Sobolską i Sucheckim obserwowali iluzjonistę, który ukrył twarz w dłoniach.
- Dosyć spójnie gada.
- Nom. Szkoda,ze uciekał. Lepiej, żebyśmy znaleźli tego, kto podłożył kule. Bo szkoda, żeby facet resztę życia spędził w pierdlu. Dostanie kilka latek za nieumyślne spowodowanie śmierci. A może nawet "zawiasy" bo jest niekarany - odparł "Suchy".
W kanciapie siedział aspirant Jasionka. Nawet nie zerknął na trójkę komisarzy, którzy pojawili się w pokoju.
- Bardzo ciekawe informacje znalazłem.
- No to dawaj.
- Otóż z dokumentu właścicielstwa Hotelu "Polonia" wynika, że właścicielami hotelu są:
a) Grzegorz Mariański - 45% udziału.
b) Arkadiusz Gerlach - 45% udziału
c) Diana Litwińska - 10 % udziału
- W razie śmierci któregoś z udziałowców jego akcje przejmuje współmałżonek. A teraz drugie. Arkadiusz Gerlach miał polisę.
- Na ile??
- Okrągłe 500 tysięcy złotych.
- Pół bańki. Uuuuuu..... - Miśka aż zagwizdała.
- Kto był beneficjentem?? - spytał komisarz.
- Patrycja Gerlach.
- No to chyba złożymy wizytę kochanej żonie.

Aleja Wielkopolska 47/12
Komisarze znowu stali pod drzwiami mając za sobą wbieg po schodach na sama górę budynku. Misia tym razem nie narzekała. Komisarz nacisnął na dzwonek.
- To znowu Państwo?? - spytała Patrycja Gerlach. Dalej wyglądała tak samo. Ten sam ubiór. Te same podkrążone oczy.
- Jest jedna kwestia do wyjaśnienia.
- Jaka?? - wszyscy obecni przeszli do salonu.
- Co Pani wie o polisie??
- O jakiej polisie??
- O polisie, Pani męża, Arkadiusza Gerlacha. - wyjaśniła Miśka   
- To Arek miał polisę?? - spytała zaskoczona Gerlachowa
- Pani była głównym beneficjentem. Otrzyma Pani pół miliona złotych.
- Mój Boże. Pół miliona złotych??
- Tak. Nie wiedziała pani o polisie??
- Nie wiedziałam. Przysięgam.
- Dobrze. W takim razie nie przeszkadzamy.

Na dole.
- Ta Gerlach wyglądała na bardzo zaskoczoną.
- A może dobrze kłamie. I wodzi nas wszystkich za nos?? - zastanawiał się Wnuk.
- Raczej nie kłamie. Wygladała na bardzo zaskoczoną, nawet zszokowaną. Szczególnie tą kwotą. Poza tym, ta polisa otwiera nam nowe mozliwości.
- Niby jakie??
- Jeśli facet miał kochanki, to mogą się zemścić.
- Niby za co?? - spytała Miśka.
- Za brak ujęcia w polisie. Nie dostaną nawet złamanego grosza.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Gwóźdź programu cz.3

Następnego dnia.
Siedziba wydziału. ul.Kochanowskiego. Około 11.
Pomimo już późnej pory skład ekipy był okrojony dokładnie w połowie. Swoją obecnością komendę zaszczycili jak na razie tylko aspirant Jasionka i komisarz Suchecki.
- "Suchy" ??
- Co jest ??
- Wiesz co jest z Radkiem i Miśką??
Komisarz nie musiał odpowiadać, gdyż akurat jego do tej pory nieobecni podwładni pojawili się w drzwiach kanciapy.
- O! O wilku mowa - mruknął do siebie Kuba. A właściwie o wilkach...
- Suchy?? SMS doszedł?? - spytał Radek.
- Doszedł. A w ogóle co to za sprawa?? Rano pytałem się dyżurnego. Mówił, że podobno jest zamieszany w to ten iluzjonista, Turski.
- Ten Turski?? - wyrwało się Jasionce.
- Tak, ten - odpowiedziała mu Miśka.
- No to wtajemniczcie mnie i kolegę aspiranta w sprawę.
Wnuk wspaniałomyślnie pozwolił koleżance mówić. Ta opowiedziała pozostałym wszystko ze szczegółami. Nie zapomniała o szczegółach typu kule i otwarte drzwi dla personelu. Tak, Miśka miała świetną pamięć.
- Niezły sajgon - skomentował komisarz. Kuba skoczysz po tablicę na dół, do pana Władka. Rozpiszemy sobie wszystko i będziemy kombinować. Chwilę później, biała tablica stała już  mniej więcej obok drzwi wejściowych do kanciapy. Komisarz trzymał zaś pisak.
- No to co wiemy?? Na początek ograniczamy się do ram czasowych. Suche fakty, bez hipotez, zakładamy prawdomówność świadków.
- Według Alicji Szermer, asystentki iluzjonisty około godziny 10 pojawiają się na terenie hotelu, na parkingu. Mają własny samochód. Później trwają przygotowania do pokazu. Uczestniczy w nich właściciel hotelu. Jest nim Grzegorz Mariański. Ustalają wszystko do godziny 16, kiedy ten pilnie wyjeżdża do Olsztyna na konferencję. Zastępuje go Arkadiusz Gerlach, czyli nasz denat. Są one jeszcze zakłócane przez jego żonę która pojawia się około godziny później. To mówiła menedżerka, Diana Litwińska. Wszystko idzie zgodnie z planem. Pokaz zaczyna się o 20. Około godziny 21.15 w czasie wykonywania swojego finałowego numeru Turski zabija Gerlacha, po czym orientując się że ten nie żyje, opuszcza hotel poprzez drzwi dla personelu, wcześniej zahaczając o męski kibel.
- Ok. dzięki Radek. Zapisałem to na tablicy jak widzicie.
a) 10.00 - przyjazd iluzjonisty, przygotowania do pokazu
b) 16.00 - wyjazd Mariańskiego
c) 17.00-17.30 - przyjazd żony denata.
d) 20.00 - rozpoczęcie pokazu
e) 21.15 - zabójstwo Gerlacha i ucieczka Turskiego.
- No a teraz hipotezy, wersje, co proponujecie?? - spytał komisarz.
- Według mnie jeśli już Turski jest czegoś winien to raczej nieumyślne spowodowanie śmierci. Generalnie zarówno asystentka jak i menedżerka twierdzą że iluzjonista był jakby zdziwiony zachowaniem denata i co ciekawe sprawdził mu puls. Tylko dlaczego do cholery, uciekł?? - Wnuk zadał pytanie retoryczne.
- Dowiemy się, jak go złapiemy. Kuba, nie było żadnych sygnałów z miasta o nim??
- Sprawdzę w biuletynie. Nie, nic nie ma.
- Czyli albo szok, albo facet dobrze gra. Zastanawia mnie jeszcze sprawa otwartych drzwi dla personelu - dodała Miśka.
- A czy jest jakiś motyw, który ewentualnie miałby Turski, żeby zabić tego właściciela??
- Może dowiedział się jakoś, że mu nie zapłacą. Ale wtedy skąd iluzjonista wytrzasnąłby ostre naboje, skoro miał tylko ślepe.
- Może wyczarował - wtrącił się Jasionka.
- Weź nie żartuj - ofukał go Wnuk.
- Ta pierwsza wersja jest dosyć karkołomna - skomentował "Suchy". A co sądzicie o tej asystentce??
- Ma dziś się pojawić na daktyloskopii. Poza tym miała dostęp do naboi, była w końcu asystentką szefa. Może chciała go wrobić?? - spytał Radek.
- To jaki motyw według Ciebie?? Bo według mnie ona mówi prawdę. Ona zyskała będąc asystentką iluzjonisty. Wprawdzie Turski od niej wymagał bo mieszkali w kanciapie, ale za to bardzo dobrze płacił.
- Może paradoksalnie to te wymagania. Dziewczynie się znudziło bycie na ciągłe zawołanie szefa i sprzątnęła go bez brudzenia się, wrabiając w morderstwo - odgryzł się Radek.
- Jeśli już kobieta ma być to prędzej żona - odparła Miśka. Litwińska stwierdziła, że Arkadiusz Gerlach był kobieciarzem, a jego żona Patrycja to akceptowała, ponieważ pochodziła z biednej rodziny i dla niej to był sposób na wyrwanie się z nędzy. A jeśli Patrycja tak naprawdę postanowiła się zemścić za zdrady??
- To już trzecia możliwość - powiedział komisarz. - Ja mam jeszcze dwie. Ewentualny konflikt właściciela z kimś z personelu lub drugim właścicielem. Może na kogoś naskoczył i wtedy ten ktoś podłożył naboje i otworzył drzwi dla personelu, wiedząc że iluzjonista spróbuje uciec.
- A ta ostatnia, piąta ?? - spytał Kuba.
- Pomyłka napastnika. Zakładam, że ta Szermer mówi prawdę.
- To w takim razie kto miałby być ofiarą??
- Tego jeszcze nie wiem. W każdym bądź razie ta sprawa jest najeżona niewiadomymi - skomentował komisarz. - Kuba, jak ona przyjdzie, zrobisz odciski. Poza tym sprawdź dokładnie tego Gerlacha.
- A my?? - spytali jednocześnie Miśka i Radek.
- Ruszamy dupy w miasto. Na Aleję Wielkopolską 47/12. Do mieszkania Patrycji Gerlach.    

Aleja Wielkopolska 47/12. Mieszkanie Patrycji i Arkadiusza Gerlach. 
Wnuk, Sobolska i Suchecki wtoczyli się na samą górę bloku.
- Cholera, że też winda musiała się zepsuć. Nogi mnie bolą - narzekała Misia.
- Twarda musisz być.
- Odezwał się.
- Cicho już. To tutaj - uciął dyskusję komisarz. P.A.Gerlach. Dzwonimy.
Chwilę po naciśnięciu dzwonka zza drzwi wyjrzała blondynka o krótkich włosach z podkrążonymi oczyma. 
- Słucham. O co chodzi??
- Dzień dobry. Komisarz Suchecki, a to moi współpracownicy, podkomisarz Wnuk i podkomisarz Sobolska. Prowadzimy śledztwo w sprawie śmierci pani męża.
- Proszę bardzo.
Choć "Suchy" niespecjalnie chciał żeby kobieta stawiała herbatę i tym podobne była dosyć uparta i musiał się zgodzić na to ustępstwo. Trzeba było przyznać, że  kobieta jest całkiem ładna. Jedynym mankamentem był skrzywiony kciuk i palec wskazujący u prawej ręki. Na pytanie Wnuka co się stało z ręka odpowiedziała że zrobiło jej się to w dzieciństwie, kiedy to po złamaniu owych palców po prostu źle się zrosły.
- Chcielibyśmy porozmawiać o mężu - "Suchy" przeszedł do rzeczy. - Czy mąż miał jakichś wrogów?? Ktoś mu groził??
- Nie wiem. Mąż nie mówił mi za dużo.
- A jak się układało mu w pracy??
- Wstyd mówić ale tez nie wiem. Powiem Państwu tak. Nasze małżeństwo nie było z miłości.
- To znaczy?? - zapytała Misia.
- Myśmy się ożenili na zasadzie takiej, że...
- Proszę mówić, spokojnie - ponaglał Radek, mimo że spodziewał się tego co powie kobieta.
- No mieliśmy układ. Arkadiusz potrzebował szybko się ożenić, a ja chciałam się wyrwać z tego zadupia, w którym mieszkałam. Ja dałam ogłoszenie w internet. Arkadiusz odpowiedział. Warunki tego układu były takie, ze ja przed jego nieżyjącą już matką grałam dobrą żonę. Jak matka Arka zmarła to stwierdziliśmy,że wszystko zostanie po staremu. Arkadiusz w ramach rekompensaty utrzymywał mnie, a ja przed jego rodziną dalej udawałam.
- A dobrze między państwem się układało??
- Mogą mnie państwo podejrzewać, ale prawda jest taka że go kochałam. Mimo tego, że miał inne kobiety, wiedziałam o tym, ale się nie skarżyłam. Musiałabym wrócić do swojej wiochy, gdybym złożyła papiery rozwodowe. Ja wiem, że to dziwne, ale ja byłam mu coś winna za to, że on mnie w ogóle nie zechciał zostawić. Mógł przecież to zrobić po śmierci swojej matki. To dobry człowiek był. A teraz będę musiała zająć się jej pogrzebem.    
- Była Pani w hotelu wczoraj o 17. Po co??
- Do Arkadiusza przyszło jakieś pismo z urzędu skarbowego. Chciałam to z nim wyjaśnić. Jakaś niedopłata podatkowa.
Komisarze podziękowali za herbatę i wyszli.
- I co o tym sądzisz - spytał komisarz Sobolską.
- Chyba nie ona. Aczkolwiek dziwny ten układ.
- A jeżeli miała kogoś na boku??
- Dużo by ryzykowała. Nie wiadomo jakby się zachował Gerlach. Poza tym widać że boi się powrotu do starego życia.
Telefon komisarza się rozdzwonił. "Suchy" odebrał.
- Halo. Tak. Ok. Dzwonił Kuba. Możemy pogadać już z tym drugim właścicielem. Wrócił do hotelu. Aha i ta Szermer była na odciskach. Jutro będzie jej daktyloskopia oraz odciski z kanciapy i broni , tak samo sekcja zwłok.

Hotel "Polonia" ul.Lechicka
Gabinet właściciela hotelu znajdował się na parterze. Drogę do niego policjantom wskazała menedżer Litwińska. "Suchy" zapukał do drzwi
- Proszę - ozwał się jakiś facet
- Dzień dobry. Suchecki, Wnuk, Sobolska. Policja. Prowadzimy śledztwo w sprawie śmierci Pana wspólnika.
- Jeszcze jestem w szoku. Musiałem przez to tragiczne zdarzenie odwołać swój pobyt w Olsztynie. W ogóle wiadomo dlaczego Arek zginął.
- Został zastrzelony prze tego iluzjonistę, Turskiego. Sądzimy jednak, że mamy do czynienia z podmianką.   Ktoś zamienił kule ze ślepych na ostre. Na razie przesłuchujemy osoby z otoczenia Pana kolegi.
- Myślą państwo że iluzjonista został wykorzystany??
- Dokładnie. Nie ma pan jakichkolwiek podejrzeń, kto ewentualnie mógłby chcieć morderstwa Pana kolegi??
- No właśnie nie. Znam jego żonę. To bardzo fajna kobieta. Jest mi bardzo jej szkoda. I to nie tylko ze względu na śmierć Arka.
- To znaczy??
- Wiem o tym, że Arek miał kogoś na boku. Może to ta jego kochanka.
- Wie pan kim ona jest??
- Nie mam zielonego pojęcia.
- A może zamordowany wspominał panu o jakichś problemach??
- Nie przypominam sobie takiej sytuacji. Wszystko było w jak najlepszym porządku.
- Zostawimy Panu naszą wizytówkę. Gdyby coś się przypomniało, proszę dzwonić.
- Oczywiście.

Parking przed wejściem do hotelu.
- Widzicie. O tym nie pomyśleliśmy - stwierdził Suchecki.
- Masz na myśli te kochanki?? - spytał Wnuk.
- Dokładnie. 
- To już szósta wersja. Zemsta iluzjonisty, wrobienie przez asystentkę, zemsta żony, ewentualny konflikt w pracy, pomyłka napastnika lub te kochanki.
- Najgorsze jest to, że snujemy się w domysłach. Tak naprawdę żadna z tych wersji nie jest w tej chwili bardziej prawdopodobna od każdej innej.

piątek, 9 sierpnia 2013

Gwóźdź programu cz.2

W tym samym czasie.
Wnuk w towarzystwie menedżerki hotelu i jednego z ochroniarzy przeglądał materiały z monitoringu. Pierwszym obrazem z kamery był moment wykonywania przez iluzjonistę gwoździa programu. Zapis był dokładnie taki o jakim mówili wszyscy, którzy do tej pory byli przepytywani w tej sprawie. I mundurowy i menedżerka mieli całkowitą rację. Niestety dla całej sprawy Gerlacha zniesiono za kotary. Tam akurat nieszczęśliwie nie było żadnej kamery. Radkowi pozostało więc liczy na prawdomówność świadków.
W oczekiwaniu na materiał z kolejnych kamer podkomisarz zagadał Litwińską.
- Mówiła Pani, że dziś pojawiła się tu żona wspólnika.
- Tak, była.
- Około której godziny??
- 17.00 - 17.30, coś takiego.
- A może wie Pani jak zabitemu układało się w małżeństwie??
- Arkadiusz ożenił się z Patrycją kilka lat temu. Patrycja pochodzi z biednej rodziny. Dla niej to wielki awans społeczny. Ale... - Litwińska przerwała.
- Proszę mówić
- Kiedyś Arek zwierzył mi się że tak naprawdę to jest małżeństwo z wyrachowania. Jego matka była gorliwą katoliczką. Ciągle mu siedziała nad łbem. Aż w końcu Arek wymyślił, że ożeni się dla świętego spokoju. Poszukał sobie Patrycję. Ona zgodziła się na ten numer. No i ożenili się. Matula zadowolona, zmarła rok później. A Arkadiusz wrócił do swojego trybu życia. Z różnymi kobietami się spotykał.
- I Pani Patrycja to akceptowała??
- Taki układ. Arek mówił, że jej to pasuje. Więcej się nie wtrącałam. Nie moja sprawa.
Wnuk nie poruszał już więcej tej sprawy. Jego wzrok spełzł na filmie z kamery znajdującej się nad męską toaletą. Wg zegara w dolnym rogu ekranu było ok. godz. 21.25. Turski wszedł do łazienki.
- Jest kamera w łazience??
- Nie ma. Szanujemy prywatność klientów.
- To poczekamy chwilę. Skoro wszedł to musi też wyjść.
Zegar przesunął się na godzinę 21.29, kiedy iluzjonista opuścił łazienkę. Ten jednak zamiast udać się w stronę z której do łazienki przyszedł zmienił zamiar. Powędrował w drugą.
- Jest tam coś?? - spytał Radek.
- Wejście do hotelu dla personelu.
- Jest tam kamera??
- Tak - potwierdziła menedżerka
- Pokaż mi obraz z tej kamery z około 21.30 - rzucił do ochroniarza.
Turski na filmie bez problemu otworzył drzwi i zwyczajnie... wyszedł.
- Proszę Pani, jak to jest możliwe, że gość hotelu może wyjść sobie z niego przez wejście dla personelu. Powinniście wzmocnić ochronę. Ktoś wam kiedyś coś wyniesie. Ani się nie zorientujecie. Poproszę listę gości i osób z personelu. Pełną.
- Oczywiście - odpowiedziała Liitwińska.

Tymczasem Miśka wraz z Alicją Szermer pokonywały drogę przez parking hotelowy. Wóz w którym znajdowały się rekwizyty do sztuczek, okazał się jednocześnie dobrze urządzoną kanciapą.
- Wy macie jakieś miejsca zamieszkania??
- Oczywiście. Kiedy jednak jedziemy w trasę po takich hotelach to mieszkamy w tym specjalnie przerobionym wozie.
- Dlaczego tak??
- Szef to fan muzyki i kultury cygańskiej. Uważał ich za takich artystów drogi i sam chciał taki być. Dlatego kupił to auto.
- Powiedz mi gdzie trzymacie naboje??
- Tutaj, w tej szufladzie - dziewczyna wskazała na nią ręką.
- Odsuń się. - rzuciła do niej Sobolska, po czym z tylnej kieszeni swoich dżinsów wyciągnęła rękawiczki, nałożyła sobie na ręce i otwarła szufladę.
- Agata, podejdź tu na chwilę ale niczego nie ruszaj.
Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie.
- Gdzie są naboje?? - podkomisarz skinęła głową.
- Zawsze tutaj były.
- To gdzie teraz są??
- Jezu. Nie wiem. Ja je tu kładłam. Jestem pewna.
- To ty przygotowujesz broń??
- Tak, ja
- W czym były te naboje??
- W takim srebrnym pudełku.
Sobolska rozejrzała się po wozie. W pewnej chwili owo srebrne pudełko rzuciło się Pani podkomisarz w oczy. Leżało sobie swobodnie na jednej z półek.
- To to pudełko??
- Tak, to.
- Wyjdź stąd i niczego nie dotykaj.
Michalina wzięła je do ręki. Otworzyła i wyciągnęła jeden z nabojów i zaczęła go oglądać ze wszystkich stron.
- Nie ma żadnych wątpliwości. Ślepak. - mruknęła do siebie. Wyszła przed wóz, gdzie stała Agata Szermer.
- Przez roztargnienie zostawiłaś naboje nie tam gdzie trzeba.
- Ale ja jestem pewna, że kładłam je do szuflady.
- Na pewno??
- Jestem pewna w stu procentach.
- A pamiętasz ile było nabojów w pudełku.
- Ostatnio zaopatrywaliśmy się w nowe. Powinno być nowe 20 sztuk.
- Przelicz - poleciła Michalina.
- To dziwne. Jest 20. A ja jestem pewna że powinno być 18.
- Na pewno.
- Tak, całkowicie. Mam bardzo dobrą pamięć.
- W takim razie - policjantka zrobiła tutaj celową ciszę spoglądając na asystentkę Turskiego.
- Mamy podmiankę - po czym wyciągnęła telefon dzwoniąc do Wnuka.

Pomimo późnej godziny ani Sobolskiej, ani Wnukowi nie chciało się spać. Wymieniali właśnie pomiędzy sobą uwagi dotyczące tego co ustalili.
- Ten Turski wcale nie zniknął, tylko uciekł.
- A ty myślałeś że zniknął?? No bez jaj.
- Uciekł drzwiami dla personelu
- To one były otwarte?? - zdziwiła się Sobolska.
- Nom, i to jest dziwne.
- Powinny być zamknięte.
- Tak, to wygląda bardzo na to że ktoś umyślnie zostawił te drzwi otwarte.
- Ale równie dobrze to może być roztargnienie - Michalina powiedziała to bardziej dla przekory. chciała lekko wkurzyć Wnuka. Ten jednak nie dał się zwieść. Szybko zmienił temat.
- A co mówi ta asystentka??
- Zarzeka się, że nie wie dlaczego jej szef uciekł. Poza tym potwierdza wersję naszego kolegi i menedżerki.
- A naboje??
- Według niej zostawiła je w tej szufladzie, a nie na półce.
- A jeśli nas wkręca??
- Musimy znaleźć jakieś motywy. Na razie nie możemy niczego wykluczyć. Jeśli to ona, to naprawdę świetnie kłamie.
Do policjantów podszedł mundurowy.
- Chłopaki właśnie pojechali. Turskiego nie ma w hotelu.
- Uciekł przez drzwi dla personelu. - odparł Wnuk. Możesz jechać do domu.
- To na razie.
- Na razie.
- Piotrek. Jest coś?? - spytała Sobolska.
- Są odciski.
Do brunetki podeszła Alicja Szermer.
- Długo to jeszcze potrwa??
- Chwilę. Jutro stawisz się na Kochanowskiego, na naszą komendę, na odciski palców.
- Muszę??
- Tak. Jeśli chcesz być "czysta", to przyjdziesz - odpowiedział Radek.

Około pierwszej w nocy.
Wnuk i Sobolska szli do Aurisa.
- Zrobiliśmy niezły galimatias - stwierdziła Misia.
- Ta menedżerka chyba musi być na nas wściekła.
- Bardziej wściekli są klienci hotelu.
- To będzie długa noc - dodał Wnuk.
- Tak samo długa jak ta lista. Chłopaki złapią się za głowę.
Komisarze wsiedli do samochodu. Radek włączył radio na policyjną częstotliwość.
- 00, odezwij się.
- 00 zgłasza się.
- Jak mija noc??
- A dziękuję. Cisza i spokój.
- Tylko nie zaśnij.
- Coś ty. Cztery kawy robią swoje.
Miśka podśmiechiwała się pod nosem. Radkowi kąciki ust również podniosły się do góry.
- Kawa wypłukuje magnez.
- E, tam. Gadanie Ameryki.
- Dobra. Słuchaj. Podaj w eter, że poszukujemy Adama Turskiego.
- Kogo?? Powtórz proszę nazwisko.
- T jak Tadeusz, U jak Urszula, R jak Robert, S jak Sabina, K jak Krzychu, I jak Irena.
- Rozumiem. Nie chcesz chyba powiedzieć, że chodzi o tego iluzjonistę.
- Niestety 00, niestety. O niego chodzi.
- Przyjęte.
- Miłego dyżuru. Dobranoc.
- Dobranoc.
Radek wyłączył radio.
- To co?? Podrzucę Cię do domu - spytał dziewczynę Wnuk.
- A która jest godzina??
- Piętnaście po pierwszej.
- A co powiemy "Suchemu"??
- Wyślę mu eskę, że skończyliśmy późno i będziemy o 11. Pasuje Ci??
- W całej rozciągłości. - odparła Miśka.      

wtorek, 6 sierpnia 2013

Gwóźdź programu cz.1

Mający akurat dyżur na Kochanowskiego podkomisarze Wnuk i Sobolska zostali wezwani w czwartkowy wieczór do jednego z luksusowych hoteli na północy miasta. Z dosyć lakonicznych słów wypowiadanych w zgłoszeniu przez młodą kobietę wynikało ze doszło do morderstwa, które wydarzyło się podczas...pokazu iluzjonistycznego. Chcąc, nie chcąc ekipa musiała podjąć się rozwiązania sprawy, toteż udała się na ulicę Lechicką.

Hotel "Polonia" ul. Lechicka.
Już przed wejściem do hotelu na pierwszych drzwiach spotkali wielki plakat który wisiał sobie poruszany lekkimi podmuchami wiatru. Brunetka rozpoczęła odczyt tego, co było na owym plakacie napisane.
- Już dziś wielki występ wspaniałego iluzjonisty, Adama Turskiego, który zaprezentuje swoje najlepsze sztuczki. Koszt bezpłatny dla gości w hotelu, pozostali jedynie 20 zł.
- Słyszałem co nieco o tym Turskim. To jeden z bardziej znanych iluzjonistów w naszym województwie.
- Wierzysz w te bzdety??
- Niezbyt, ale na jego pokaz przyszedł bym zobaczyć jak on to robi. Oprócz zagadek które mamy w naszej pracy, miałbym kolejne do rozgryzania.
- Życie daje chyba jednak ciekawsze zagadki. Nie jesteś w stanie tego od razu odgadnąć. Są różne motywy, które powodują że ludzie zabijają. W ogóle co mówiła ta babka ze zgłoszenia?? - spytała Sobolska.    
- Że zastrzelono właściciela hotelu. Nawet nie podała nazwiska. Może stojący nam mundurowy coś powie??
- Cześć - rzuciła Miśka do policjanta. Co mamy??
- Mamy kompletny galimatias. To morderstwo wygląda na kuriozalne.
- Co masz na myśli??
- Ten magik najzwyczajniej w świecie zastrzelił faceta jednym strzałem między oczy.
- Mówisz o Adamie Turskim??
- Taa....  Ale to jeszcze nic. Zaczepiłem jednego z uczestników tej imprezy. Powiedział mi, że sytuacja wyglądała następująco. Iluzjonista strzelił do tego zabitego. Ten padł. Wyniesiono go czym prędzej z można to nazwać prowizorycznej sceny. Turski mówił wcześniej że to ostatni, finałowy numer tzw. gwóźdź programu. A tymczasem zamiast się kłaniać, facet zaczął zerkać za tą kotarę - cała trójka, mundurowy i komisarze zdążyli już przejść na prowizorycznie urządzoną scenę, podczas gdy ten pierwszy mówił - potem poprosił o chwilę przerwy i o dziwo się już później nie pojawił. Właściwie znikł jak kamfora.
- Że co??
- No, zniknął - powtórzył mundurowy.
- Ale jak?? Ludzie nie mogą znikać. Chyba ze podpisali pakt z diabłem. - stwierdził Wnuk.
- Chyba sam nie wierzysz w to co mówisz. Jakie pakty?? Ściągamy posiłki. Facet musi być gdzieś w hotelu. Przeszukujemy pokój po pokoju.
- Gdzie jest ciało tego właściciela ??
- Już was prowadzę.

Chwilę później.
Profesor i technicy krzątali się po pokoju na którego środku leżało ciało denata.
- Cześć - przywitali się z lekarzem podkomisarze.
- No cześć. A gdzie macie "Suchego"??
- Uroczystość rodzinna. Dziś ma wolne, ale jutro już normalnie wraca.
- Mhm... Dobra, pewnie chcecie widzieć co z nim??
- Jasne. Po to tu przyszliśmy - odparła Miśka.
- Szkoda ze nie jesteś taka chętna do odwiedzania mnie w zakładzie. Ale dobra. Jedna kulka między oczy.
Najmniejszych szans. Zgon około godziny temu. Swoją drogą ten facet to niezły strzelec. 
- Całkiem dobry. Piotrek, macie coś?? - zapytał Wnuk.
- Jak widzisz mamy pistolet. Replika Glocka 17, ale zdolna do strzelania.
- Jak Glock, to zapewne Parabellum 9mm.
- W rzeczy samej.
- A są odciski??
- No są. - odparł technik. Tutaj, na rękojeści.
- Mamy jakieś dokumenty??
- Arkadiusz Gerlach, lat 40. Telefon i portfel oraz pieniądze są. Miejsce zamieszkania: Aleja Wielkopolska 47/12.
- No to akurat było do przewidzenia. Róbcie swoje. Na razie.

Podkomisarze wrócili do mundurowego, który akurat rozmawiał z jakąś szatynką.
- Chłopaki już przyjechali. Rozpoczęli poszukiwania tego iluzjonisty
- Dzień dobry. Diana Litwińska, menedżer hotelu. Państwo prowadzą śledztwo??
- Tak, my - odparł Radek. Jest nam bardzo przykro z powodu głównego właściciela. Pani na wzywała??
- Nie, asystentka Pana Turskiego. 
- Może opowie nam Pani jak to wszystko wyglądało.
- Hotel "Polonia" prowadzimy od 8 lat. Ja jestem tu menadżerem. Głównym właścicielem jest Grzegorz Mariański. Ja, Grzesiek i Arek znamy się od wielu lat. Kiedyś Grzesiek był u naszego znajomego również właściciela hotelu, i tam zobaczył tego Turskiego na pokazie.
- Czy Pan Mariański jest w hotelu??
- Nie, wyjechał dziś pilnie na jakąś konferencję do Olsztyna. Miała ona zacząć się jutro, ale doszło do jakichś zmian i pilnie wyjechał dziś po południu, około 16.00. Dzwoniłam już do niego, jutro przyjedzie.  
- Pan Gerlach miał jakąś rodzinę??
- Miał żonę. Ona była tu dzisiaj.
- Wie pani po co??
- O czymś rozmawiali?? Ale nie wiem o czym. Nie pytałam się Arka.
- Co się działo kiedy pan Turski rozpoczął pokaz??
- Wszystko szło dobrze. Sztuczki były dobrze wykonywane. Publika zadowolona. Aż do tego ostatniego numeru. Zgodnie z niepisaną umową Pan Turski umówił się z Grześkiem, że w trakcie tego numeru najważniejsze jest aby wtedy kiedy dostanie kulkę między oczy udawał że nie żyje. No ale z powodu nagłego wyjazdu, Arek musiał go zastąpić. Nie byłoby dobre, gdyby pokaz się nie odbył. Hotel by na tym stracił. No więc po strzale Arka wyniesiono z tyłu. Tylko nikt nie wiedział że tak naprawdę iluzjonista go zabił.
- Kiedy się zorientowano że pani wspólnik nie żyje.
- Pan Turski zdziwiony że Arek nie wychodzi, zajrzał szybko za kulisy. Chłopaki z obsługi byli poinstruowani toteż czekali kiedy arek się obudzi. Turski podszedł do niego, sprawdził puls. Za nim dreptała jego asystentka. on stwierdził ze Arek nie żyje i....zwiał.
- Ale monitoring działa??
- Działa.
- To ja sobie go obejrzę - stwierdził Wnuk.
- A ja chciałabym rozmawiać z asystentką Pana Turskiego.
- Już prowadzę - odpowiedziała Litwińska.

Drobna blondynka siedziała na krześle i płakała. Miała na oko jakieś 20 wiosen. Zapewne była to ta asystentka o której mówiła ta pani menedżer. Michalina przysiadła obok niej.
- Pani jest asystentką Adama Turskiego?
- Tak, ja. O co chodzi??
- Jestem z policji. Podkomisarz Sobolska. Jak się pani nazywa??
- Alicja Szermer.
- Pani do nas dzwoniła??
- Ja dzwoniłam. Przepraszam, że nie podałam nazwiska
- Spokojnie. Proszę powiedzieć, co się stało??
- Przyjechaliśmy tutaj o godzinie 10 rano na zlecenie właściciela tego hotelu. Szef czyli pan Turski to perfekcjonista. Lubi mieć wszystko pod kontrolą. Chodzili z tym panem właścicielem i dogadywali wszystko. Potem jak wyszło, że ten musi wyjechać, przyszedł ten drugi i dalej to on nam pomagał.
- A co się działo w czasie pokazu??
- Wszystko szło zgodnie z planem. Sztuczki z kartami i znikającymi banknotami wyszły. Pozostałe też zostały dobrze wykonane. Aż do tej ostatniej - dziewczyna rozbeczała się.
- Na czym polegał ten ostatni numer??
- Szef uwielbiał ten numer. Nazywał go gwoździem programu. Od wykonania tego numeru zależał swój ewentualny występ. To była taka grana scenka. Szef na niby oskarżał właściciela miejsca w którym występowaliśmy o to, że nie chce nam zapłacić. Obsługa hotelowa była oczywiście wtajemniczona w ten plan. Zdenerwowany szef wyciągał broń i strzelał między oczy. Właściciel zawsze wtedy udawał trupa. Wynoszono go, po chwili jednak wychodził i wszystko było w porządku. A dziś jak szef strzelił, to tak sobie
pomyślałam,ze ten właściciel to świetnie wykonał swoje zadanie. Że bardzo dobrze udawał. Ale czekamy chwilę, a ten nie wychodzi. Publika zaczęła się niecierpliwić. Szef poprosił o przerwę. Weszliśmy za scenę. Patrzymy a ten leży. szef do niego mówi, że wszystko zepsuł a ten nic. Podszedł do niego, sprawdził puls i stwierdził, że.... nie żyje.
- A czy mogło być tak, że oni nie chcieli wam zapłacić i Turski się zemścił??
- Szef by muchy nie skrzywdził. A już zabić z takiego powodu?? Niemożliwe. Gdyby oni nie chcieli zapłacić, szef by to próbował wyjaśnić.
- Co się działo później??
- Ja zadzwoniłam na policję. W tym czasie szef zniknął. 
- I nie wie Pani co się z nim stało??
- Nie, zupełnie nie rozumiem jego zachowania.
- Chciałabym zobaczyć naboje ,które używacie do tego numeru.
- Są w naszym wozie.
- Zaprowadź mnie tam.

niedziela, 4 sierpnia 2013

"Każdy oszust musi zapłacić za swoją zdradę" cz.8

Szpital Wojskowy ul, Grunwaldzka. 3.00 w nocy.
Suchecki wbiegł do szpitala jak oparzony. Po pokonaniu kliku pięter i zignorowaniu okrzyków pielęgniarki dotyczących obowiązkowego ubrania niebieskich ochraniaczy dotarł do Kuby.
- Kuba. Co się w ogóle stało??
- Pinior i siedzący tutaj Kolicki zamykali klub o 2.00. Spalili po ćmiku i się pożegnali. Zaraz potem do Piniora podbiegł jakiś facet. Wywiązała się krótka rozmowa. Potem facet wyciągnął nóż i drasnął go w ramię. On zaczął wrzeszczeć, tamten uciekł. Kolicki słysząc krzyki się wrócił, razem przyjechaliśmy tutaj.
- A jak się on czuje??
- To było jedno cięcie wzdłuż ręki. Nie było nawet za głębokie. Trochę krwi ućkło, ale facet jest cały czas przytomny. Teraz dostał znieczulenie miejscowe i go szyją.
- Dobra, pogadajmy z tym szefem ochrony.
Kolicki siedział na jednym z krzeseł, które stały obok gabinetu. "Suchy" i Jasionka przysiedli obok niego.
- Panie Kolicki, krótka piłka, kto to był??
- Nie wiem.
- Jak to pan nie wie??
- No skąd miałem wiedzieć. Facet przyszedł z drugiej strony.
- A pana szef wiedział kto to był??
- Skąd ja mam to wiedzieć. To tylko mój szef. żadne inne stosunki poza pracą nas nie łączą.
Po tych słowach Pinior wyszedł z gabinetu. Pomimo obandażowania lewej ręki cały czas trzymał się prawą za bandaż. Podszedł do "Suchego". Komisarz ujrzał strach w oczach faceta. Nie wiedział czy facet pierwszy raz się bał. Natomiast na takiego wyglądał.
- Chcę złożyć zeznanie.

Komenda. Pokój przesłuchań. Godzina 9.00
W trybie natychmiastowym na komendę zostali ściągnięci Radek i "Miśka". Oni i Kuba teraz przez weneckie lustro obserwowali komisarza i siedzącego naprzeciw Wojciecha Piniora. Ten dla wszelkiego bezpieczeństwa wczesnoranne godziny spędził w areszcie.   
- Co masz do powiedzenia?? - zapytał "Suchy"
- I tak byście się później dowiedzieli, a poza tym wole iść siedzieć niż być na wolności i zginąć. Ja zleciłem zabójstwo tego chłopaka i Andrzeja.
- Czyli to ty wszystko wymyśliłeś??
- Tak, ja.
- I jesteś tego pewien??
- Nigdy w życiu nie byłem niczego pewniejszy.
- Ok, w takim razie powiedz nam dlaczego to zrobiłeś?? - spytał komisarz.
- Andrzeja znałem kilka lat. Nie była to jakaś tam wielka przyjaźń. Ot, pomagałem mu załatwiać te tańsze bilety, tak jak wam wtedy mówiłem. Właściwie, to trochę to dofinansowywałem. Andrzej potem zbierał kasę od dzieciaków i kupował. No i z nim na te mecze chodził między innymi ten chłopak, Paweł chyba.
- Tak, Paweł - potwierdził komisarz. 
On miał bogatych rodziców, więc chodził na każdy mecz, jak organizował to Andrzej. Ja tam tych wszystkich chłopaków znałem z widzenia. I pewnego razu przypadkowo zupełnie oglądałem mecz Legii. I on tam był! Pokazali go na zbliżeniu w Canal+ . Zadzwoniłem do Andrzeja i powiedziałem mu o wszystkim. On później gadał z nim po jednej z lekcji. I chłopak się najzwyczajniej przyznał, że udawał. I że spełnił swoje wielkie marzenie, bo kibicuje "przyjaciółce". Jak to usłyszałem to krew się we mnie zagotowała. Przypomniały mi się czasy kiedy laliśmy Legię w ustawkach. Stwierdziłem, że chłopak musi zginąć za karę.
- To dlatego był ten napis??
- Tak. Oszuści muszą płacić za swoje zdrady. Zadzwoniłem do Andrzeja. Spotkaliśmy się w jednej z kawiarni. On początkowo nie chciał się zgodzić na akcję. Później jednak zmienił zdanie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem jak to sobie wykalkulował. Najpierw podeszliśmy do apteki, kupiliśmy te tabletki.
- Te na zaparcia??
- No te. Nie pamiętam nazwy teraz. Potem podjechaliśmy na Rynek Łazarski. Tam pogadaliśmy z kilkoma osobami. Nie znam nawet ich nazwisk. Po prostu na zasadzie od słowa do słowa dotarliśmy do człowieka, który za 100 tysi zdecydował się to zrobić. Zapłaciłem. W środę Andrzej przyszedł wcześniej do szkoły, zmieszał te tabletki z wodą, potem trzasnął woźnego i zabrał monitoring. wprowadził killera do budy. Ten trzasnął chłopaka. Potem jednak zaczęły się problemy.
- Jakie??
- Andrzej umyślnie zmienił plan. Stwierdził ze zacznie mnie szantażować tą kamerą z monitoringu. Wytnie fragment z kamery z widoku na ten kibel, killer zostanie zapuszkowany i podrzuci anonim że ja zleciłem. Co miałem zrobić?? Zadzwoniłem do tego killera, w końcu on też był na kasecie. Zgodził się to zrobić za drugie sto tyśków. Podałem mu adres. On zrobił swoje.
- I co?? Zapłaciłeś mu??
- No właśnie nie. Nie miałem i nie będę miał tej kasy. Chciałem gościa wyrolować. On się wkurwił i jak mu powiedziałem że nie mam tej kasy, to pociął mnie nożem w charakterze ostrzeżenia.
- To on Ci  to zrobił w nocy?? - "Suchy" wskazał głową na rękę.
- Tak, on. Nie chcę umrzeć, więc wolę iść siedzieć. A jak nie dam mu tej kasy do dziś do północy to mnie znajdzie i zabije tak samo jak ich. Więc wolałem wam wszystko powiedzieć, zresztą i tak byście się dowiedzieli. 
- Kim jest killer??
- To Igor Kacprzycki. Przynajmniej tak się przedstawił.
- Jednego nie mogę zrozumieć. Zabiliście chłopaka z tak niskich pobudek?? Nie musisz odpowiadać. Za to co zrobiłeś masz w banku dożywocie z minimum trzydziestką za dobre sprawowanie. Będziesz mógł wyjść w 2043 roku. Chyba ze nam pomożesz, wtedy najprawdopodobniej 25 lat. Za dobre sprawowanie wyjdziesz w 2033. Masz numer do Kacprzyckiego??
- No mam w swoim telefonie.
- Powiesz mu, że masz tę kasę.

Kilkanaście minut przed dwudziestą. Wylotówka na Katowice. Jeden ze starych pustostanów. Miejsce akcji było już obstawione przez AT i kilka patroli policji. Suchecki sprawdzał gotowość ekipy.
- Jedynka??
- Gotowa.
- Dwójka??
- Gotowa.
- Trójka i Czwórka.
- Gotowi.
- My też. 
Było około 19.50 Wtedy pojawił się biały samochód Piniora. Ten po zatrzymaniu auta wyszedł i oparł się o maskę. Był podpięty do systemu także wszystko było słyszalne.
- Powiedz czy słychać?? - komisarz sprawdził łączność.
- Słychać.
- My też Cię słyszymy. Pamiętaj Pinior, co robisz. Spróbuj wywinąć jakiś numer a idziesz do pierdla na całe życie. Kpw??
-Taa... rozumiem

Kilkadziesiąt minut później.
Radek zaczął już prawie przysypiać.
- Jedzie jakieś czarne auto - zakomenderowała dwójka.
- No to chyba zaczynamy - skomentował "Suchy"
Czarne auto podjechało i stanęło obok srebrnego BMW Piniora. Wyłonił się z niego facet. Komisarz podgłośnił dźwięk z podsłuchu.
- Widzę, że ostrzeżenie poskutkowało.
- Oto twoja kasa. Podsłuchiwałem szerokości radiowe policji. Nic nie wiedzą. Cały czas myślą,że to ktoś ze szkoły tego chłopaka.
- To nie wiedzą nawet o wuefiście??
- Też nie wiedzą.
- Co za głupki - ocenił Kacprzycki. Mimo wszystko wyjeżdam z miasta. W końcu muszę się ukrywać, bo ja ich zabiłem - przyznał się do winy.
- Jedziemy! - "Suchy" krzyknął do wszystkich prze krótkofalówkę i ledwie to powiedział z porastającej okolice trawy wyskoczyli AT-ecy. Killer nie stawiał najmniejszego oporu. Został zatrzymany tak samo jak i Pinior. W jego samochodzie znaleziono sztylet i nagrania z monitoringu.
Cała ekipa obserwowała jak Pinior i Kacprzycki są ładowani do osobnych samochodów policyjnych.
- Zastanawiam się, jak można zabić z powodu tego, że ktoś był kibicem innej drużyny - zapytał Radek.
- Może gdyby chłopak nie kłamał, nie zginąłby. Myślę że dla Piniora była to plama na honorze. Po prostu poczuł się oszukany. A doświadczenie z ustawek i ta siedząca z tyłu głowy nienawiść spowodowała że w jego głowie narodził się ten fatalny pomysł. 

*********************

I tak oto pierwsze śledztwo "Suchego", Wnuka, "Miśki" i Kuby dobiegło końca. Mam nadzieję, że było w miarę dobre. Dziękuje za wszystkie oceny i komentarze. Dziękuje za dobre słowa i za konstruktywną krytykę. Dodam jeszcze, że jestem otwarty na wszelkie ewentualne propozycje współpracy.
Teraz rozpoczynam pracę nad "Gwoździem programu". Rubryki Aktualne śledztwo i Następne śledztwo zmienią się wraz z pierwszym postem drugiego śledztwa.

sobota, 3 sierpnia 2013

"Każdy oszust musi zapłacić za swoją zdradę" cz.7

Narada na Kochanowskiego trwała w najlepsze. Osoba Piniora i jego działalności z lekka wiązała się z tym co ustalono przy morderstwach Andrzeja Talagi i Pawła Wachnickiego.
- Pinior był znany z nienawiści do warszawskiej Legii. Jeśli to on, to motyw śmierci Pawła jest najprawdopodobniej kompletnie irracjonalny - oświadczył komisarz.
- O ile to jest ta wersja, która jest prawidłowa, to ja jestem ciekawa jaką rolę odegrał w tym wuefista, notabene kibic Lecha i dlaczego zginął.
- To musimy wyjaśnić. Stawiam że stał się niepotrzebny po zabójstwie chłopaka i po prostu sprzątnięto go, bo za dużo wiedział i mógł się wygadać - odparł Wnuk.
- Facet teraz prowadzi legalny interes. Klub "Perlage", który prosperuje bardzo dobrze. Odwiedzimy go w tym klubie. Pogadamy. Zobaczymy, co nam powie.

Klub "Perlage" ulica Solna. Około 19.00
Suchecki, Sobolska i Wnuk podjechali pod klub i zaparkowali po drugiej stronie ulicy. Podczas gdy komisarz udał się do parkomatu celem uiszczenia opłaty podkomisarze obserwowali wejście do klubu.
- Sama śmietanka towarzyska - stwierdziła dziewczyna.
- Ciekawe, ile musielibyśmy zarabiać na te ciuchy.
- Długo. Patrz na te fryzury.
- Widzę. Fryzjerzy też zainkasowali spore sumki - odparł Wnuk.
Akurat doszedł "Suchy"
- Na co patrzycie??
- Na tych wszystkich ludzi. Widzisz jaka jest kolejka?? - spytał komisarza Radek.
- Jak tam staniemy, będzie szybciej.
- Najszybciej by było jakbyśmy się tam wpakowali na chama - zaproponowała "Misia"
- Ze spokojem, postoimy chwilę. Pinior nam nie ucieknie.
Tak jak powiedział komisarz cała trójka usadowiła się na końcu kolejki. Nim doszli na początek minęło około 15 minut. Przy drzwiach standardowo stało dwóch wysokich, barczystych facetów. Kolesia, który stał przed komisarzami nie wpuszczono za nieodpowiednie buty. Cóż, wysoki standard klubu to i wysoki standard muszą mieć goście.
- Poproszę bilety wstępu - odezwał się pierwszy z ochroniarzy.
- Oto one - cała trójka wyciągnęła odznaki. Bramkarze spojrzeli na nich spojrzeniem nienawistnym, ale nie odezwali się ani słowem wpuszczając ekipę do środka. Impreza właśnie zaczynała się rozkręcać. Rytmy dance niezbyt odpowiadały komisarzom ale... byli oni w pracy, a nie przyszli potańczyć, ani posłuchać muzyki. Po chwili przed nimi pojawił się młody, około 25-letni chłopak w koszuli z białym krawatem. Jego twarz byłą nie nagannie wystrzyżona
- Mogę w czymś Państwu pomóc?? Widzę, że pierwszy raz w naszym przybytku - maniery były również nienaganne. Właściciel musiał się bardzo starać. Tak budowało się renomę klubów - ładując duże pieniądze w ludzi.
- Chcemy rozmawiać z Panem Piniorem.
- Przepraszam, z kim
- Z Panem Piniorem, właścicielem klubu - Suchecki musiał powtórzyć nazwisko podejrzanego.
- Proszę chwileczkę poczekać - chłopak wyjął krótkofalówkę i powiedział po cichu do urządzenia - Mariusz, jest sprawa podejdź na chwilę.     
Po chwili pojawił się o kilka lat starszy facet.
- Możesz odejść - rzucił do młodszego. Tamten się ulotnił - Mariusz Kolicki, szef obsługi. Słucham, o co chodzi??
- Policja, chcemy rozmawiać z Panem Piniorem. - odpowiedział Suchecki.
- Proszę poczekać, pójdę do szefa. - komisarze przynajmniej wiedzieli, że Pinior jest w klubie. Kolicki wrócił po kilku minutach
- Proszę za mną.
Procedura przeciskania się przez roztańczone i przepocone ciała klubowiczów była niezwykle długa. Jakiś blondyn usiłował wyrwać "Miśkę" do tańca ale ta odrzuciła jego awanse solidnym odepchnięciem nie oglądając się nawet później za siebie.
- Witam serdecznie szanownych państwa komisarzy - powitał ich w drzwiach podejrzany - zapraszam do środka. Jaki jest powód wizyty policji w moim klubie.
- Ładnie urządzone. - odparła Misia.
- Dziewczyno - Pinior nie tracił rezonu - chcesz ze mną rozmawiać o tym jaki zajebisty jest mój klub?? Zarobiłem na niego legalnie. Jestem czystym człowiekiem. I teraz i w przenośni. 
- No tak do końca to nie. 2002 rok pamiętasz - spytał Wnuk.
- A to stare czasy. Dawno i nieprawda.
- Ok, chcemy rozmawiać o twoich kontaktach z Andrzejem Talagą.
- Kojarzę Andrzeja. Czemu akurat o nim chcecie rozmawiać??
- Nie żyje.
- Andrzej nie żyje?? - najwidoczniej Pinior świetnie udawał zaskoczenie.
- Kontaktowaliście się ostatnio.
- Rzeczywiście, pomagałem mu załatwić tańsze bilety na Bułgarską dla uczniów z jego liceum. Mam jeszcze te koneksje w zarządzie stowarzyszenia kibiców ,a co za tym idzie klubu.
- I dlatego tak często do siebie dzwoniliście??
- Nom, ale moja dobroć dla uczniów chyba nie jest karalna??
- Nie. Nie jest karalna.
- Czy jakieś jeszcze pytania??
- Raczej nie - odparł "Suchy" - jak nam się coś przypomni to przyjdziemy ponownie. Tobie, gdyby coś się przypomniało, możesz zadzwonić. Zostawiam ci wizytówkę.
- Jak będę miał ważne info dla was zadzwonię.

Parking
- Co o nim sądzicie?? - zapytał Suchy
- Wygląda na cwaniaczka. Ale dowody mogą go obalić na ziemię - stwierdziła Michalina.
- Też tak sadzę - dodał Radek.
- Wiecie co?? Zgodność to u was rzadkość - zaśmiał się komisarz.
Sobolska spojrzała na Maćka wilkiem, Wnuk puścił tę uwagę mimo uszu.
- Dzwonię do Kuby. Posiedzi sobie nocą i poobserwuje tego Piniora. On lubi takie długie nocki.
Komisarz wybrał numer.
- Kuba. Co powiesz na nockę pod klubem "Perlage"?? Świetnie że się cieszysz.

Następnego dnia. Kanciapa. Około godziny 10.00
Podkomisarz Sobolska wkroczyła zadowolona do biura. Nareszcie czuła wyspana po ostatnich wczesnych pobudkach.
- Cześć - rzuciła do "Suchego" który o dziwo w kanciapie był sam.
- Cześć.
- Sam jesteś??
- Tak. Kuba odsypia nockę po obserwacji. Radek pojechał go zastąpić.
- Coś ciekawego działo się w nocy??
- Kuba mówił, że nie. Pinior był cały czas w klubie. Około drugiej zamknął lokal i pojechał do domu. Za to dojechały ekspertyzy.
- I??
- To odciski Talagi były na cegle i kluczach.
- Czyli to on pobił woźnego i  brał udział w morderstwie Pawła.
- Dokładnie. Ten fakt jest bezsporny.
- A sekcja??
- Wykazała że facet dostał sztyletem. Dokładnie o takiej wielkości jak przy śmierci Pawła. W gruncie rzeczy należało się tego spodziewać.
Dalsze wydarzenia soboty nie posunęły sprawy ani trochę do przodu. "Suchy" i Miśka byli jeszcze na niej kilka godzin potem wymeldowali się u portiera. Tymczasem siedzącego na obserwacji Wnuka zmienił Kuba. Pod domem stał tylko chwilę. Potem śladem podejrzanego ruszył do klubu.

Mieszkanie komisarza Sucheckiego. Około drugiej w nocy.
Sypialnię policjanta wypełniał miarowy oddech w czasie jego snu. Komisarz spał twardo i nienawidził przerywania tej czynności choć raczej trzeba było ją nazwać biernością. W tej głuchej ciszy rozległ się telefon. Komisarz otworzył jedno oko,było całkiem zaspane. Wyjął spod kołdry prawą rękę i nacisnął zielony prztyczek.
- Halo.
- Tu Kuba. Był atak na Piniora.
- Co?? - komisarz był dalej zamroczony snem
- Obudź się do cholery! Pinior oberwał nożem!- słowa dopiero wtedy dotarły do Sucheckiego. Komisarz zerwał się z łóżka.
- Co mu jest??
- Lekko oberwał nożem. Jadę właśnie za karetką do Szpitala Wojskowego.
- Ok. Zaraz tam będę.
Komisarz wiedział już, że reszta nocy nie zostanie przeznaczona na sen. Tym razem rzeczywistość wygrała z Morfeuszem.