czwartek, 15 sierpnia 2013

Gwóźdź programu cz.4

ul.Kochanowskiego. Kanciapa ekipy. 15.45
- Mamy poszlaki, które wskazują na wersje, które założyliśmy. Szkoda tylko że na razie nie łaczą się w logiczną całość.
- Ewidentnie brakuje nam punktu zaczepienia - odparł Wnuk na słowa komisarza.
W kanciapie odezwał się telefon. odebrał go aspirant Jasionka.
- Halo. Gdzie?? Ok. Już przekazuje.
- Co jest?? - spytał komisarz.
- Patrol zlokalizował Adama Turskiego w centrum, na ulicy Mostowej.
- Szkoda czasu, lecimy.
Całą trójka czym prędzej zbiegła na policyjny parking i zapakowała się do Toyoty Auris. Patrzący na tą scenę z góry Jasionka tylko pokręcił głową
- Oni to chyba kochają swoją pracę - mruknął do siebie.

Chwilę później. Okolice ulic Ludgardy, Sierocej, Koziej.
Komisarz zwijał się w samochodzie jak w ukropie byle tylko czym prędzej przejechać przez korek. Nie pomagały mu w tym wąskie uliczki okolic Starego Rynku.
- 00 dla SWS. Skrót SWS był używany przez centralę w celu wezwania komisarzy i pochodził od pierwszych liter ich nazwisk.
Na wezwanie odpowiedział siedzący na fotelu pasażera Wnuk.
- SWS zgłasza się.
- Ten wasz poszukiwany Turski, zorientował się że jest obserwowany przez patrol i uciekł na Plac Bernardyński. Usiłuje skoczyć z dachu jednego z budynków.
- Jasna cholera! Nie możemy faceta stracić. Że tez nasi nie mogli być bardziej dyskretni. Wezwij negocjatora.
- Ok.
Komisarz przyspieszył jeszcze bardziej.

Dwie minuty później. Plac Bernardyński.
"Suchy" wyskoczył z auta w takim tempie, jakby coś się paliło. Wnuk i Sobolska mimo że byli w znakomitej formie mogli tylko pozazdrościć komisarzowi. Mimo że najstarszy, to najszybszy i najbardziej gibki. Cała trójka przecisnęła się przez tłum gapiów.
- Cholera. Jak on was zauważył??
- Nie wiemy jak się zorientował.
- Co ty mi tu pieprzysz. Jak facet nam zejdzie to będzie nie lada problem. - Komisarz dopiero teraz spojrzał do góry. Turski stał już na gzymsie. Miśka po cichu podpytała drugiego członka patrolu o to czy jadą już strażacy i pogotowie. Tamten odpowiedział twierdząco. Po chwili na jej polecenie razem z kolegą zajmowali się wyganianiem gapiów. Po chwili pojawili się także wspomniani już strażacy, zaraz za nimi lekarze z pobliskiego szpitala imienia Krysiewicza, a po nich Sebastian Wolniak, który był doświadczonym negocjatorem.
- Dzień dobry, komisarzu - negocjator przywitał się z Sucheckim.
- Dla kogo dobry, dla tego dobry.
- Dowiedziałem się od centrali że mamy jakiegoś faceta na dachu. - Wolniak spojrzał na górę.
- Musimy ściągnąć faceta na dół. To dla nas bardzo ważny świadek.
- Zaraz, ale przecież to jest Turski, ten iluzjonista.
- No o niego jak widzisz chodzi.
- Co on zrobił??
- Zabił przypadkowo faceta.
- W tym numerze ze strzelaniem z pistoletu??
- Dokładnie w tym. ktoś podłożył mu ostre kulki. On o tym nie wiedział i zastrzelił faceta.
- No to ściągnijmy go na dół.
Wolniak ruszył do swojego auta po megafon. Po chwili wrócił. W tym czasie Wnuk i Sobolska zdążyli załatwić już plany kamienicy. Swoim odkryciem podzielili się z komisarzem. Ten skonsultował się jeszcze z negocjatorem.
- Facet jest zdesperowany. Idę na górę. Odwróć gadaniem jego uwagę. Ja go ściągnę.
- Ok.
Negocjator włączył megafon. Wykonał próbę mówioną, po czym odezwał się do Turskiego.
- Nazywam się Sebastian Wolniak. Jestem negocjatorem. Chciałbym z panem porozmawiać.
- Nie chcę z Panem rozmawiać. Z nikim nie chcę rozmawiać.
- Dlaczego?? Samobójstwo nie jest żadnym wyjściem.
- Jest. Po co mam żyć?? - odkrzyczał iluzjonista z góry.
Najbardziej niewiarygodna była przemiana tego człowieka. Z pewnego siebie faceta stał się kłębkiem nerwów, a teraz stał na skraju przepaści, na skraju śmierci.
- Doskonale rozumiem Pana sytuację.
- Nic nie rozumiesz. Zabiłem człowieka. Pójdę siedzieć - Turski kompletnie nie zauważył "Suchego", którego plan sprawdzał się idealnie.    
- Nie pójdziesz siedzieć. Daj sobie pomóc.
- Nie chcę. Chcę umrzeć. Skaczę.
Nie zdążył jednak tego zrobić, bo w tej samej chwili powalił go "Suchy". Po chwili pojawiło się dwóch mundurowych, którzy zabrali faceta. Suchecki otarł ręką pot, który leciał mu z twarzy. Wolniak, Wnuk i Sobolska odetchnęli z ulgą, a publiczność skwitowała finał tej akcji brawami.
         
Komenda. ul. Kochanowskiego.
Tym razem zaszczyt przesłuchania dostał Wnuk. Po pierwsze dlatego że sam bardzo palił się do tego, a po drugie "Suchy" odpuścił. W końcu nie był na miejscu zabójstwa. Iluzjonista siedział ze spuszczoną głową. Lekko trzęsły mu się ręce
- Spójrz na mnie - rozkazał Wnuk.
Turski podniósł głowę. Spojówki oczu nie były czerwone. Były wręcz krwiste.
- Pogadajmy.
- O czym niby?? Przecież wszystko wiecie.
- No nie wszystko. Zastanawiam się dlaczego wymyśliłeś akurat taki numer. Dlaczego Twoim znakiem rozpoznawczym stało się udawanie śmierci. I dlaczego ta śmierć stała się prawdą.
- Każdy z nas miał jakiś znak rozpoznawczy. Moim akurat był ten numer.
- Ten numer doprowadził Cię do zguby. Dobrze strzelasz. Ćwiczysz gdzieś??
- Na strzelnicy.
- Na strzelnicy z tego co pamiętam strzela się ostrymi. Powiedz mi jak to było tego dnia.
- No wszystko ustalaliśmy z tym właścicielem Mariańskim, a potem z Gerlachem.
- Zapłacili Ci za pokaz??
- Tak. Spisaliśmy umowę. Poszedł przelew. Pan Gerlach robił go przy mnie.
- Szkoda, że nie będziesz mógł skorzystać z tych pieniędzy. A jak znieśli tego Gerlacha to co się działo??
- On nie wychodził. No to przeprosiłem i poszedłem za kulisy.
- I co dalej??
- Patrzę, a on leży. Najpierw mówię do niego ze po co to było?? A on nic. Coś mnie tknęło Podszedłem do niego. Zimny był. Zorientowałem się że to trup.
- Po co poszedłeś do kibla??
- Oblał mnie zimny pot. Chciałem się trochę obmyć. Kiedy wyszedłem zdałem sobie sprawę, że będę oskarżony o morderstwo.
- I dlatego uciekłeś?? W ten sposób skierowałeś podejrzenia na siebie. Wcześniej otworzyłeś sobie drzwi dla personelu.
- Nie otworzyłem. Były otwarte. Sam się zdziwiłem,że można sobie tak wyjść.
- Mhm... - Wnuk wstał i udał się do drzwi. Miał już wyjść, ale wtedy odezwał się Turski.
- Mogę o coś zapytać??
- Możesz.
Wnuk od razu pomyślał,że facet będzie się pytał o wysokość wyroku. Ten jednak go zaskoczył.    
- Czy ślepaki mogą zabić?? Zastanawiam jak mogły zabić tego faceta.
- Ślepaki nie zabijają.
- Ale jak to??
- Strzelałeś ostrymi nabojami.
Wnuk wyszedł z pokoju. Teraz razem z Sobolską i Sucheckim obserwowali iluzjonistę, który ukrył twarz w dłoniach.
- Dosyć spójnie gada.
- Nom. Szkoda,ze uciekał. Lepiej, żebyśmy znaleźli tego, kto podłożył kule. Bo szkoda, żeby facet resztę życia spędził w pierdlu. Dostanie kilka latek za nieumyślne spowodowanie śmierci. A może nawet "zawiasy" bo jest niekarany - odparł "Suchy".
W kanciapie siedział aspirant Jasionka. Nawet nie zerknął na trójkę komisarzy, którzy pojawili się w pokoju.
- Bardzo ciekawe informacje znalazłem.
- No to dawaj.
- Otóż z dokumentu właścicielstwa Hotelu "Polonia" wynika, że właścicielami hotelu są:
a) Grzegorz Mariański - 45% udziału.
b) Arkadiusz Gerlach - 45% udziału
c) Diana Litwińska - 10 % udziału
- W razie śmierci któregoś z udziałowców jego akcje przejmuje współmałżonek. A teraz drugie. Arkadiusz Gerlach miał polisę.
- Na ile??
- Okrągłe 500 tysięcy złotych.
- Pół bańki. Uuuuuu..... - Miśka aż zagwizdała.
- Kto był beneficjentem?? - spytał komisarz.
- Patrycja Gerlach.
- No to chyba złożymy wizytę kochanej żonie.

Aleja Wielkopolska 47/12
Komisarze znowu stali pod drzwiami mając za sobą wbieg po schodach na sama górę budynku. Misia tym razem nie narzekała. Komisarz nacisnął na dzwonek.
- To znowu Państwo?? - spytała Patrycja Gerlach. Dalej wyglądała tak samo. Ten sam ubiór. Te same podkrążone oczy.
- Jest jedna kwestia do wyjaśnienia.
- Jaka?? - wszyscy obecni przeszli do salonu.
- Co Pani wie o polisie??
- O jakiej polisie??
- O polisie, Pani męża, Arkadiusza Gerlacha. - wyjaśniła Miśka   
- To Arek miał polisę?? - spytała zaskoczona Gerlachowa
- Pani była głównym beneficjentem. Otrzyma Pani pół miliona złotych.
- Mój Boże. Pół miliona złotych??
- Tak. Nie wiedziała pani o polisie??
- Nie wiedziałam. Przysięgam.
- Dobrze. W takim razie nie przeszkadzamy.

Na dole.
- Ta Gerlach wyglądała na bardzo zaskoczoną.
- A może dobrze kłamie. I wodzi nas wszystkich za nos?? - zastanawiał się Wnuk.
- Raczej nie kłamie. Wygladała na bardzo zaskoczoną, nawet zszokowaną. Szczególnie tą kwotą. Poza tym, ta polisa otwiera nam nowe mozliwości.
- Niby jakie??
- Jeśli facet miał kochanki, to mogą się zemścić.
- Niby za co?? - spytała Miśka.
- Za brak ujęcia w polisie. Nie dostaną nawet złamanego grosza.

2 komentarze:

  1. Faktycznie, wydaje się że to któraś z kochanek dokonała podmiany naboi, ale ja mam inną tezę. Mianowicie, pokuszę się o stwierdzenie, że to Mariański miał być ofiarą. A czy dobrze myślę to czas pokaże ;) Część świetna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprawa jest bardzo intrygująca. Sądzę, że wykrycie osoby, która podmieniła te naboje jest dosyć trudnym zadaniem, no ale wiadomo, że im się uda. Przyznam, że mam swoje podejrzenia odnośnie osoby, która mogłaby podmienić te naboje, ale ich nie zdradzę. Okaże się czy moje podejrzenia byłyby słuszne, czy też nie. Część naprawdę świetna. Pozdrawiam i czekam już tradycyjnie na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń