piątek, 9 sierpnia 2013

Gwóźdź programu cz.2

W tym samym czasie.
Wnuk w towarzystwie menedżerki hotelu i jednego z ochroniarzy przeglądał materiały z monitoringu. Pierwszym obrazem z kamery był moment wykonywania przez iluzjonistę gwoździa programu. Zapis był dokładnie taki o jakim mówili wszyscy, którzy do tej pory byli przepytywani w tej sprawie. I mundurowy i menedżerka mieli całkowitą rację. Niestety dla całej sprawy Gerlacha zniesiono za kotary. Tam akurat nieszczęśliwie nie było żadnej kamery. Radkowi pozostało więc liczy na prawdomówność świadków.
W oczekiwaniu na materiał z kolejnych kamer podkomisarz zagadał Litwińską.
- Mówiła Pani, że dziś pojawiła się tu żona wspólnika.
- Tak, była.
- Około której godziny??
- 17.00 - 17.30, coś takiego.
- A może wie Pani jak zabitemu układało się w małżeństwie??
- Arkadiusz ożenił się z Patrycją kilka lat temu. Patrycja pochodzi z biednej rodziny. Dla niej to wielki awans społeczny. Ale... - Litwińska przerwała.
- Proszę mówić
- Kiedyś Arek zwierzył mi się że tak naprawdę to jest małżeństwo z wyrachowania. Jego matka była gorliwą katoliczką. Ciągle mu siedziała nad łbem. Aż w końcu Arek wymyślił, że ożeni się dla świętego spokoju. Poszukał sobie Patrycję. Ona zgodziła się na ten numer. No i ożenili się. Matula zadowolona, zmarła rok później. A Arkadiusz wrócił do swojego trybu życia. Z różnymi kobietami się spotykał.
- I Pani Patrycja to akceptowała??
- Taki układ. Arek mówił, że jej to pasuje. Więcej się nie wtrącałam. Nie moja sprawa.
Wnuk nie poruszał już więcej tej sprawy. Jego wzrok spełzł na filmie z kamery znajdującej się nad męską toaletą. Wg zegara w dolnym rogu ekranu było ok. godz. 21.25. Turski wszedł do łazienki.
- Jest kamera w łazience??
- Nie ma. Szanujemy prywatność klientów.
- To poczekamy chwilę. Skoro wszedł to musi też wyjść.
Zegar przesunął się na godzinę 21.29, kiedy iluzjonista opuścił łazienkę. Ten jednak zamiast udać się w stronę z której do łazienki przyszedł zmienił zamiar. Powędrował w drugą.
- Jest tam coś?? - spytał Radek.
- Wejście do hotelu dla personelu.
- Jest tam kamera??
- Tak - potwierdziła menedżerka
- Pokaż mi obraz z tej kamery z około 21.30 - rzucił do ochroniarza.
Turski na filmie bez problemu otworzył drzwi i zwyczajnie... wyszedł.
- Proszę Pani, jak to jest możliwe, że gość hotelu może wyjść sobie z niego przez wejście dla personelu. Powinniście wzmocnić ochronę. Ktoś wam kiedyś coś wyniesie. Ani się nie zorientujecie. Poproszę listę gości i osób z personelu. Pełną.
- Oczywiście - odpowiedziała Liitwińska.

Tymczasem Miśka wraz z Alicją Szermer pokonywały drogę przez parking hotelowy. Wóz w którym znajdowały się rekwizyty do sztuczek, okazał się jednocześnie dobrze urządzoną kanciapą.
- Wy macie jakieś miejsca zamieszkania??
- Oczywiście. Kiedy jednak jedziemy w trasę po takich hotelach to mieszkamy w tym specjalnie przerobionym wozie.
- Dlaczego tak??
- Szef to fan muzyki i kultury cygańskiej. Uważał ich za takich artystów drogi i sam chciał taki być. Dlatego kupił to auto.
- Powiedz mi gdzie trzymacie naboje??
- Tutaj, w tej szufladzie - dziewczyna wskazała na nią ręką.
- Odsuń się. - rzuciła do niej Sobolska, po czym z tylnej kieszeni swoich dżinsów wyciągnęła rękawiczki, nałożyła sobie na ręce i otwarła szufladę.
- Agata, podejdź tu na chwilę ale niczego nie ruszaj.
Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie.
- Gdzie są naboje?? - podkomisarz skinęła głową.
- Zawsze tutaj były.
- To gdzie teraz są??
- Jezu. Nie wiem. Ja je tu kładłam. Jestem pewna.
- To ty przygotowujesz broń??
- Tak, ja
- W czym były te naboje??
- W takim srebrnym pudełku.
Sobolska rozejrzała się po wozie. W pewnej chwili owo srebrne pudełko rzuciło się Pani podkomisarz w oczy. Leżało sobie swobodnie na jednej z półek.
- To to pudełko??
- Tak, to.
- Wyjdź stąd i niczego nie dotykaj.
Michalina wzięła je do ręki. Otworzyła i wyciągnęła jeden z nabojów i zaczęła go oglądać ze wszystkich stron.
- Nie ma żadnych wątpliwości. Ślepak. - mruknęła do siebie. Wyszła przed wóz, gdzie stała Agata Szermer.
- Przez roztargnienie zostawiłaś naboje nie tam gdzie trzeba.
- Ale ja jestem pewna, że kładłam je do szuflady.
- Na pewno??
- Jestem pewna w stu procentach.
- A pamiętasz ile było nabojów w pudełku.
- Ostatnio zaopatrywaliśmy się w nowe. Powinno być nowe 20 sztuk.
- Przelicz - poleciła Michalina.
- To dziwne. Jest 20. A ja jestem pewna że powinno być 18.
- Na pewno.
- Tak, całkowicie. Mam bardzo dobrą pamięć.
- W takim razie - policjantka zrobiła tutaj celową ciszę spoglądając na asystentkę Turskiego.
- Mamy podmiankę - po czym wyciągnęła telefon dzwoniąc do Wnuka.

Pomimo późnej godziny ani Sobolskiej, ani Wnukowi nie chciało się spać. Wymieniali właśnie pomiędzy sobą uwagi dotyczące tego co ustalili.
- Ten Turski wcale nie zniknął, tylko uciekł.
- A ty myślałeś że zniknął?? No bez jaj.
- Uciekł drzwiami dla personelu
- To one były otwarte?? - zdziwiła się Sobolska.
- Nom, i to jest dziwne.
- Powinny być zamknięte.
- Tak, to wygląda bardzo na to że ktoś umyślnie zostawił te drzwi otwarte.
- Ale równie dobrze to może być roztargnienie - Michalina powiedziała to bardziej dla przekory. chciała lekko wkurzyć Wnuka. Ten jednak nie dał się zwieść. Szybko zmienił temat.
- A co mówi ta asystentka??
- Zarzeka się, że nie wie dlaczego jej szef uciekł. Poza tym potwierdza wersję naszego kolegi i menedżerki.
- A naboje??
- Według niej zostawiła je w tej szufladzie, a nie na półce.
- A jeśli nas wkręca??
- Musimy znaleźć jakieś motywy. Na razie nie możemy niczego wykluczyć. Jeśli to ona, to naprawdę świetnie kłamie.
Do policjantów podszedł mundurowy.
- Chłopaki właśnie pojechali. Turskiego nie ma w hotelu.
- Uciekł przez drzwi dla personelu. - odparł Wnuk. Możesz jechać do domu.
- To na razie.
- Na razie.
- Piotrek. Jest coś?? - spytała Sobolska.
- Są odciski.
Do brunetki podeszła Alicja Szermer.
- Długo to jeszcze potrwa??
- Chwilę. Jutro stawisz się na Kochanowskiego, na naszą komendę, na odciski palców.
- Muszę??
- Tak. Jeśli chcesz być "czysta", to przyjdziesz - odpowiedział Radek.

Około pierwszej w nocy.
Wnuk i Sobolska szli do Aurisa.
- Zrobiliśmy niezły galimatias - stwierdziła Misia.
- Ta menedżerka chyba musi być na nas wściekła.
- Bardziej wściekli są klienci hotelu.
- To będzie długa noc - dodał Wnuk.
- Tak samo długa jak ta lista. Chłopaki złapią się za głowę.
Komisarze wsiedli do samochodu. Radek włączył radio na policyjną częstotliwość.
- 00, odezwij się.
- 00 zgłasza się.
- Jak mija noc??
- A dziękuję. Cisza i spokój.
- Tylko nie zaśnij.
- Coś ty. Cztery kawy robią swoje.
Miśka podśmiechiwała się pod nosem. Radkowi kąciki ust również podniosły się do góry.
- Kawa wypłukuje magnez.
- E, tam. Gadanie Ameryki.
- Dobra. Słuchaj. Podaj w eter, że poszukujemy Adama Turskiego.
- Kogo?? Powtórz proszę nazwisko.
- T jak Tadeusz, U jak Urszula, R jak Robert, S jak Sabina, K jak Krzychu, I jak Irena.
- Rozumiem. Nie chcesz chyba powiedzieć, że chodzi o tego iluzjonistę.
- Niestety 00, niestety. O niego chodzi.
- Przyjęte.
- Miłego dyżuru. Dobranoc.
- Dobranoc.
Radek wyłączył radio.
- To co?? Podrzucę Cię do domu - spytał dziewczynę Wnuk.
- A która jest godzina??
- Piętnaście po pierwszej.
- A co powiemy "Suchemu"??
- Wyślę mu eskę, że skończyliśmy późno i będziemy o 11. Pasuje Ci??
- W całej rozciągłości. - odparła Miśka.      

2 komentarze:

  1. Bardzo dobry scen. Zapraszam też do mnie. Własnie ukazała się pierwsza część nowego śledztwa. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń