środa, 21 maja 2014

Powtórka z króla Leara cz.7

Komisarze zostali podjęci przez Aldonę Maciarz, tak bowiem nazywała się kobieta, ciastkami i herbatą. Kiedy usłyszała ona że policjanci chcą rozmawiać o Juliuszu Rolewiczu, natychmiast kazała córce wpuścić Maćka i Radka. Pokój w którym wszyscy się teraz znajdowali, był salonem w mieszkaniu. Może nie był urządzony za duże pieniądze, ale wyczuwalny w nim był duch starych czasów. Informacja o tym, że Juliusz Rolewicz nie żyje nie wywarła na Maciarz jakiegoś ogromnego zdziwienia. Odpowiedziała, że wierzy w Boga i wierzy w to, że człowiek trafia po śmierci do nieba, więc na pewno Juliusz czuje się teraz lepiej. A skoro on się czuje lepiej, to i ona czuje się dobrze. Tymi słowami kobieta zyskała u chodzącego do Kościoła Wnuka, choć on nie pojmował śmierci jako przejście do lepszego świata, tylko jako utratę człowieka na ziemi. Suchecki zinterpretował te słowa kompletnie inaczej, stwierdzając w duchu, że kiedy był dzieckiem mówiono mu że samobójcy raczej nie idą do nieba. Szybko odrzucił jednak te rozterki i zajął się zadaaniem pytaniem kobiecie.
- Długo Pani tu mieszka?? - spytał.
- Od końca wojny. Miałam wtedy osiem lat.
- Elwirę Kowieńską też Pani zna??
- Znałam. Elwira niestety nie żyje. Zmarła na raka trzustki wiele lat temu. Byłam jej przyjaciółką, mimo że było między nami aż dziesięć lat różnicy.
Suchy spojrzał na Wnuka. Niestety na razie nic pozytywnego dla sprawy jeszcze nie udało się ustalić co powodowało, że komisarz nie był zbytnio zadowolony.
- Opowie nam Pani o nich??
- To będzie długa historia. Część opowiedziała mi moja matka, która przyjaźniła się z matką Juliusza. Część widziałam już na własne oczy. Na pewno Panowie chcieli by wiedzieć wszystko.
- Z chęcią posłuchamy - Wnuk zerknął na Sucheckiego jednak ten dalej nie miał najlepszego wyrazu twarzy.
- Justynka , usiądź, to chwilę potrwa - Maciarz powiedziała do córki, która do pory stała oparta o framugę drzwi - Historia ta zaczyna się wiele lat temu, kiedy jeszcze Polska była pod zaborami, a Poznaniem rządzili Prusacy.
W tym momencie Wnuk posłał Maćkowi zniecierpliwione spojrzenie, które nie umknęło uwadze córce Pani Maciarz.
- Wtedy to dziadek Juliusza, który był wielkim patriotą, spotkał na swojej drodze dziadka Elwiry, który również posiadał podobne cechy. Panowie przypadli sobie do gustu i obydwóch połączyła wieloletnia przyjaźń. Trwała ona i przez pierwszą wojnę światową. wtedy obydwoje walczyli ramię w ramię o wolność kraju który w swoim sercu bardzo kochali. Obydwoje byli już wtedy żonaci, i mieli po jednym synu. Byli nimi ojciec Juliusza Kazimierz Rolewicz i ojciec Elwiry Seweryn Kowieński. Obydwoje urodzili się w podobnym czasie i podobnie jak ich ojców, również ich połączyła przyjaźń. W międzyczasie Polska ponownie stała się wolna, niestety tylko na około dwadzieścia lat. Kilka lat przed kolejną wojną zmarł dziadek Elwiry. Bóg jednak wiedział, że siła przyjaźni dwóch teraz już starszych panów musi przetrwać, dlatego kilka miesięcy później wezwał do Siebie także dziadka Juliusza. Nastały czasy kolejnej zawieruchy dziejowej, więc Kazimierz i Seweryn stanęli razem do walki z okupantem. Przyjaźń trwała pomiędzy nimi dalej jednakże była silna jednak tylko do czasu.
- Dlaczego?? - wymsknęło się Suchemu.
Radkowi chciało się strasznie ziewać. jednak wzmagał w sobie to uczucie, ponieważ zauważył że jest pod obserwacją córki Aldony Maciarz. Starał się więc nie okazywać zmęczenia.
- Był to bardzo prosty powód. Chodziło o kobietę. Dziewczyna była młoda i piękna, i nazywała się Stefania Grodzieńska. Strzała Amora trafiła i jednego i drugiego. Przyjaciele stali się więc rywalami, walcząc o jej względy i choć jej się to bardzo podobało musiała wybrać jednego. Wybrała Kazimierza. Ślub odbył się pod koniec roku 1945. Seweryn mimo że przegrał walkę nie miał pretensji. Zdusił je chyba w sobie. I myślę że w dalszym ciągu kochał Stefanię. Dlatego kiedy pojawiła się możliwość zamieszkania w tej kamienicy obydwoje się na to zgodzili.
- I mieszkali tutaj wszyscy. Pani rodzina, Rolewiczowie i Seweryn Kowieński - wtrącił Suchy.
- Tak. Jeszcze przed ślubem Seweryn poznał mieszkankę jednego z pobliskich domów, Annę. Dziewczyna zakochała się w nim i również wzięli ślub. W roku 1946 urodził się syn Stefanii i Kazimierza, Juliusz Rolewicz. Z kolei dwa lata później narodziła się córka Anny i Seweryna Elwira Kowieńska. Wychowywali się więc obok siebie. Ja byłam trochę starsza. czasem opiekowałam się Elwirą, kiedy jej rodzice nie mogli. Narodziła się między nami przyjaźń. Minęły kolejne lata. Na początku lat siedemdziesiątych Juliusz był już pięknym młodzieńcem. Wszyscy tutaj mówiliśmy na niego, że będzie artystą. Bardzo lubił deklamować wiersze. Miał znakomitą pamięć. Z kolei Elwira też stała się piękną dziewczyną, która odziedziczyła urodę po matce. No i stało się to czego można się było spodziewać. Młodzieniec i dziewczyna zakochali się w sobie. Swoją decyzję przekazali rodzicom. Rodzice Juliusza byli bardzo za tym związkiem. Jego matka, Pani Stefania mówiła nawet podobno że Elwira to idealna kandydatka na synową, kończyła bowiem studia lekarskie. Pozostało tylko spytać co o tym sądzą rodzice dziewczyny. Pani Anna nie miała żadnych przeciwwskazań, jednak ojciec Elwiry nie zgodził się i kategorycznie zabronił kontaktów z chłopakiem. Ojciec Juliusza i jego matka próbowali z nim rozmawiać, jednak Pan Seweryn uparł się. Historia zatoczyła dla niego koło. Najpierw stracił swoją miłość na rzecz przyjaciela, potem miał stracić córkę, znowu na rzecz kolejnego z rodu Rolewiczów. Z przyjaźni pomiędzy Panami nic nie zostało. Młodzi mieli jednak dalej się ku sobie. Zaczęli się spotykać w konspiracji. Czasem nawet ich kryłam. Trwało to jakiś czas. Niestety razu pewnego ojciec Elwiry dowiedział się co robią i zastał ich w łóżku. Nie wahał się długo. Wyprowadzili się z Placu Wolności. Jakiś czas potem wyprowadzili się Rolewiczowie.
- To już koniec tej historii?? - spytał Suchy.
- Jeszcze nie - dopowiedziała Maciarz - Elwira utrzymywała ze mną kontakt poprzez listy.
- Podała jakiś swój adres w nich??
- Nie podała niestety. Ale to jeszcze nie koniec tej historii. Ojciec Elwiry razem z żoną i córką wyprowadził się stąd jak najdalej od wybranka córki. Nie mógł jednak wiedzieć, że Elwira jest już w ciąży.
- W ciąży?! - wykrzyknęli jednocześnie i Suchy i przysypiający do tej pory Wnuk.
- Urodziła syna o imieniu Maciej. Niestety kiedy miał osiem lat Elwira zmarła na trzustkę. Więcej listów już nie przyszło. Juliusz nie wiedział, że ma syna. Elwira zaklinała mnie żebym nie mówiła Juliuszowi o synu. Nie musiała mnie zaklinać. Ja i tak nic bym Juliuszowi nie powiedziała. Nie spotkałam go nigdy więcej.
- Wie Pani na jakim cmentarzu leży Elwira Kowieńska??
- Na Miłostowie.

18.00
Cmentarz Komunalny na Miłostowie.
Aldona Maciarz prowadziła alejkami cmentarza do grobu Elwiry Kowieńskiej. Maciek i Radek posłusznie wyszli za nią. Kobieta szła spokojnie, nie oglądała się za siebie. W końcu oznajmiła że dotarli przed grób. Nie różnił się on zbytnio od reszty pomników położonych na nekropolii. Było już trochę widać że grób nie był najnowszy.
- Idź do administracji cmentarza i dowiedz się kto odpowiada za grób. - rozkazał Suchy Radkowi, który natychmiast udał się do dużego budynku położonego na środku cmentarza.
Podczas gdy Maciarz przeżegnała się i zaczęła się modlić, Suchecki zaczął obchodzić grób. Najpierw zerknął na palący się znicz. Kwiaty wyglądały na świeże, zaś pomnik był porządnie ograbiony i nie było śladu żadnego zielska.
- Zawsze ten grób jest taki zadbany?? - spytał staruszki.
- Nie zawsze, ale większość grobów wygląda gorzej.
Suchecki poczekał jeszcze dobrą chwilę, aż kobieta odprawi swoje modły. Potem razem z nią ruszyli z powrotem do samochodu. Przejście pomiędzy grobami ponownie trwało kilka minut. Kiedy w końcu obydwoje wyszli z cmentarza przy samochodzie czekał już na nich Radek. Stał oparty o samochód. Maciek kazał kobiecie wsiąść do auta, co ona natychmiast wykonała. Swojego podkomendnego natomiast od razu wziął na stronę.
- I czego się dowiedziałeś??
- Maciej Kowieński odpowiada za grób. Mieszka na Alzackiej 7/3.
- To pogadamy z nim jutro. Zawieźmy tę przyjaciółkę kobiety do jej domu i zawijamy się do bazy.

Komenda.
19.00
Kiedy Radek i Maciek dotarli na komendę oprócz Kuby czekała na nich Miśka.
- Znowu wpadłaś?? - spytał Wnuk od razu gdy ją tylko ujrzał.
- Doskonale wiesz, że nie cierpię siedzieć w domu. Szef nie zabroni mi z wami pogadać. Tym bardziej że jak się dowiedziałam, mamy nową laborantkę.
W tym momencie i Radek, i komisarz spojrzeli na Jasionkę. Ten pierwszy miał spojrzenie oznaczające politowanie i lekki uśmiech w kącikach ust. Ten drugi zaś delikatnie mówiąc, nie był zbytnio zadowolony. Misia zauważyła wyraz twarzy komisarza.
- Coś nie tak?? - spytała.
- Nie, nic ważnego - odparł Suchecki, tak jakby kompletnie nic się nie działo.
- Kuba powiedział mi o sprawie. Zazdroszczę wam.
- No rzeczywiście, masz czego zazdrościć.
Po tych słowach Radek opowiedział aspirantowi i koleżance czego się dowiedzieli. Obydwoje słysząc, to co mówi ich kolega, co chwilę kręcili głowami.
- Powiem ci, że historia niczym z Romea i Julii - stwierdziła brunetka - Pogadacie z tym jego synem??
- Jutro się do niego wybieramy - stwierdził Suchy - Kuba, osmologia została zrobiona??
- Tak, chłopaki zawieźli Marciniszyna i Galanta na próbę. Jutro będą wyniki.
- To jeszcze jutro zajmiesz się punktami dystrybucji tetrodotoksyny. Spróbuj ustalić, czy są jakieś punkty gdzie można ją kupić.
- Nie ma problemu.
- To ja się zwijam. Do jutra.
Suchecki prędko wyszedł zostawiając Radka, Kubę i Miśkę w biurze.
- Jest jakiś dziwny - stwierdziła dziewczyna.
- To przez tą laborantkę.
- A co ona mu zrobiła??
- Leci na niego. Tylko że on nie jest zbytnio zadowolony.
- Znalazł by sobie kogoś - odparła Sobolska - ja rozumiem, że żona odeszła od niego, ale było to już jakiś czas temu. Nie może ciągle być sam.
- Misia, ty też jesteś ciągle sama - odpowiedział Wnuk, znowu mając w kącie ust ten uśmieszek.
Dziewczyna obrzuciła go wilkiem i rzucając krótkie "cześć" udała się do wejściowych drzwi wydziału.
- Ach, te kobiety - dorzucił jeszcze Radek na sam koniec, już tylko do Jasionki.
Obydwoje się roześmieli.

3 komentarze:

  1. Końcówka rozwaliła mnie na łopatki - świetna xD
    W sprawie coś się nowego pojawiło, ale bardzo powoli to idzie do przodu. Scen trochę mi się dłużył, powiedziałbym że tym razem średni. Ale czasem muszą być takie części, nie można robić zbyt dużo przeskoków w czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W stu procentach zgadzam się z qwertym. Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń