wtorek, 6 maja 2014

Powtórka z króla Leara cz.3

Dwukolorowa fasada budynku teatru raczej nie odstraszała. Może również i nie zachęcała ale tak czy siak Wnuk i Suchy musieli wejść do środka. Po chwili siedzieli już w towarzystwie dyrektora teatru Pana  Henryka Winnickiego. Na oko mógł mieć kilka lat mniej niż ofiara. Od momentu przyjęcia policjantów w swoim gabinecie nie odezwał się ani słowem. Wydawało się, że był lekko zszokowany.
- Ten plakat, który wisi przed teatrem jest już nieaktualny - odezwał się Radek.
- Słucham?? - Winnicki jakby stracił głowę.
- Plakat. Nie powinien Pan kazać go zdjąć??
Winnicki znowu zamilkł. Tym razem jego twarz wydawała się bardziej trzeźwa. Chyba w końcu przeanalizował słowa Wnuka, bo po chwili zadzwonił do inspicjenta i kazał mu zdjąć informację o premierze.
- Mogę zapalić?? - spytał
Radek i Maciek nie mieli żadnych obiekcji co do prośby Winnickiego. Facet więc po chwili już zaciągał się dymem. I o dziwo sam zaczął mówić, tak jakby nie miał się przed kim wyżalić. W jego słowach głównie przewijało się przysłowie dotyczące ''historii, która lubi się powtarzać". W końcu dwadzieścia dwa lata wcześniej patron teatru w którym wszyscy się znajdowali, również zakończył swój żywot. Ba, w czasie prób do tego samego przedstawienia. Suchecki widząc, że ich rozmówca coraz bardziej się rozkleja, podniósł rękę, nie chcąc całkowicie stracić gościa, którego psychika mogła już nie wytrzymać takiego natłoku myśli.
- Pan Rolewicz został zamordowany - wypalił
- Panie komisarzu, przecież widziałem wyraźnie, że upadł na scenę. Nikt go nie zabił
- Został otruty - wyjaśnił Wnuk.
Informacja o truciźnie zatkała Winnickiego. Padł w fotel, patrząc zaskoczony na komisarzy.
- Jakby Pan określił Pana Rolewicza?? Co Pan o nim sądził. Jakim był człowiekiem??
Winnicki znowu zaciągnął się papierosem. Ręka mu drżała. Chyba był zdenerwowany.
- Juliusz był człowiekiem bardzo trudnym we współżyciu. Ale aktorem był genialnym.
- Co to znaczy trudny we współżyciu?? - dopytywał Radek.
- Czasem miał te swoje fanaberie. Osobna garderoba i tak dalej. I lubił krytykować innych. Nie lubiano go tutaj.
- Czy ktoś szczególnie go tu nie lubił??
- Szczególnie?? Nie sądzę.
Suchecki wymienił spojrzenia z Radkiem. Nie wiedział czy odpowiedź Winnickiego wynika raczej z prób ukrycia jakiegoś ważnego faktu czy może rzeczywiście dyrektor nie uważał, by ktoś tak bardzo nie lubił denata, iż chciał go zabić.
- Wstyd mówić ale najbardziej chyba znałem go ja. Mieliśmy wspólną pasję. A właściwie miłość. Miłość do papierosów. To jednak nie oznacza ze znałem go dobrze. W jego domu byłem chyba tylko raz. Nie chciał mnie wpuścić. Jakby coś ukrywał, albo czegoś się bał.
Po tych słowach obydwoje znali już powód żółtych rąk denata. Choć właściwie to był jedyny racjonalny powód.
- Wróćmy do wczorajszego dnia - skonstatował Suchecki - Wczoraj była próba do Króla Leara.
- W piątek miała być premiera. Zamiast premiery będzie pogrzeb. Przesunęliśmy premierę na następny piątek. Będziemy wszyscy w czarnych opaskach, a premiera będzie poświęcona Juliuszowi.
- Co Pan wie o wczorajszych wydarzeniach??
Winnicki spojrzał na ścianę, jakby szukając wzrokiem czegoś niewidocznego. Po chwili znowu spojrzał na komisarzy. dopiero wtedy zaczął mówić.
- Siedziałem w pierwszym rzędzie. Obserwowałem próbę. W pewnym momencie zauważyłem że Juliusz... Cholera. Teraz rozumiem.
- Co Pan zauważył?? - Wnuk się ożywił.
Siedzący obok Wnuka Suchy również zanotował tą samą reakcję.
- Jakby źle się czuł. Pytałem go nawet o to, ale odburknął, ze jest w porządku. Gdybym wtedy zareagował, może nic by się stało. A potem się przewrócił. Wezwaliśmy karetkę.
- Proszę się nie obwiniać - odparł Wnuk.
Odpowiedzią Winnickiego był szybki ruch ręką, gaszący jednocześnie peta w popielniczce.
- Czy przed rozpoczęciem prób, ktoś inny mógł dostać propozycję głównej roli??
To pytanie było bardzo ważne. Suchy dzięki temu mógł uzyskać ewentualnych podejrzanych.
- Miałem trzy typy. Janek Solicki, Ryszard Grądnik i najstarszy z nich Juliusz Rolewicz. Rolę dostał po nim ten pierwszy. Ale chyba Panowie nie podejrzewacie Solickiego i Grądnika??
- Chcemy porozmawiać z całą ekipą.
- Oczywiście. Trwa właśnie próba.

16.00
Przed teatrem.
Maciek i Radek opuszczali właśnie gościnny budynek teatru. Byli trochę zawiedzeni, ponieważ próba nie wykazała jakichkolwiek oznak by zabójca pochodził właśnie stamtąd. W czasie rozmowy wynikło właściwie to samo o czym mówił Winnicki. Denat nie był zbytnio lubiany przez resztę ekipy za swoje zachcianki. Według nich pozował się na wielkiego aktora, którym jednak nie był. W związku z tym na razie nie było konieczności dokładnego przepytywania wszystkich. Jedynym któremu bardziej przyjrzeli są komisarze był nowy "Król Lear" Jan Solicki. Ten ostatni był jednak wściekły. Insynuacje policjantów puścił mimo uszu, rugając policjantów za bezpodstawne jego zdaniem oskarżenia. Motyw, który podał Suchecki został uznany przez niego za irracjonalny. Poza tym Solicki wydawał się wyjątkowo opanowany. Twierdził, że nie miał powodu by zabić swojego współpracownika. Suchemu i Wnukowi pozostało więc wrócić na komendę.
- Myślisz, że to on?? - spytał Radek.
- Wyjątkowo opanowany i spokojny. Myślę, że to nie on. Chyba,że dobrze ukrywa, to co zrobił. Może laboratorium nam pomoże. Ale może jest Kuba. Jak będzie to najpierw pogadamy z nim. Wydaje mi się, ze to co dowie się od taksówkarza, może nam pomóc.
Radek tylko pokiwał głową zgadzając się z Suchym.

W tym samym czasie.
Siedziba korporacji taksówkarskiej.
Aspirant Jasionka stał oparty o ścianę portierni. Oczekiwał na kierowcę, który według portierki miał kurs z ulicy Grochowskiej na ulicę Dąbrowskiego. Wśród innych pracowników musiał budzić zdziwienie, ponieważ założył czarne okulary, niczym jakiś mafioso. Poza tym mimo że był w pracy korzystał z promieni  słońca padających na niego. Można było nawet powiedzieć za zachowuje się jak te wszystkie młode dziewczyny, oczekujące naprawdę mocnego ciepła i wychodzące wtedy na plaże, balkony i trawniki po to by się poopalać. Idący obok jeden z kierowców, który skończył już swoją pracę, chciał do niego podejść, myśląc ze zasnął. W tym samym momencie jednak wjechał interesujący Jasionkę pojazd co spowodowało że aspirant zakończył swój "tryb czuwania". Oderwał się od ściany i wykorzystując to, że kierowca jeszcze coś tam grzebał przy stacyjce, szybkim krokiem podszedł do auta, otworzył drzwi i zasiadł na siedzisku pasażera.
- Facet, co ty robisz?! - kierowca był zaskoczony nagłym wtargnięciem jakiegoś faceta w czarnych okularach.
- Spokojnie, policja - Kuba zdjął okulary i pokazał odznakę.
Taksiarz spojrzał na legitymację policyjną i się uspokoił. Kuba wyjął zdjęcie Rolewicza i podniósł na wysokość swoich oczu.
- Wczoraj wiozłeś go około godziny piętnastej z Grochowskiej do Teatru Nowego. Poznajesz go??
- Poznaję - taksówkarz potwierdził to potakiwaniem głową.
- Chcę wiedzieć wszystko o tym kursie. Jak się zachowywał, co robił, I tak dalej.
- A co on zrobił??
- To Pana nie interesuje. - odparł Jasionka.
- No przyjechałem. On czekał już na mnie.
- Rozmawiał o czymś z Panem??
- Nie rozmawiał. Usiłowałem nawiązać jakiś kontakt z nim, ponieważ lubię rozmawiać z klientami. Poza tym miałem takie wrażenie że coś mu jest. Pytałem nawet o to, ale odrzekł podniesionym głosem, że mam się nie interesować, tylko jechać a nie wtrącać się w jego sprawy.
- I nie próbował Pan już więcej nawiązać jakieś rozmowy z nim??
- Skoro nie chciał, to dlaczego miałem dalej się męczyć. Zawiozłem go pod teatr. Zapłacił za kurs i sobie poszedł, a ja pojechałem.
- Czy ktoś na niego czekał, albo on do kogoś podszedł??
- Nie wiem - taksiarz wzruszył ramionami - nie byłem już tym zainteresowany.
- Dobrze to wszystko. Jest Pan wolny.
Jasionka wyszedł szybko z auta. Już kolejny świadek zwracał uwagę na to, że Rolewicz jakby źle się czuł. To dawało dużo do myślenia.

16.30
Laboratorium.
Suchecki nie był zadowolony, kiedy dowiedział się u dyżurnego, że Jasionki akurat nie ma na wydziale. Pewnie odnalazł tą taksówkę i pojechał przesłuchać jej właściciela na okoliczność kursu, który wykonywał w niedzielę. Chcąc nie chcąc udał się więc razem z bardzo ciekawym nowej laborantki Wnukiem. Sam Radek od razu wyskoczył z tą prośbą, skoro nie było nic do roboty. Suchy postanowił więc przełknąć tą "gorzką pigułkę" ponieważ Dunecka nie zdobyła jeszcze jego sympatii. Komisarz nie chciał za bardzo się spoufalać z kobietami pomny wcześniejszych doświadczeń, więc zachowanie Agi nie przypadło mu do gustu. Po chwili obydwoje stali przed drzwiami laboratorium. Maciek otworzył drzwi, wpuszczając Radka. Obydwoje ujrzeli stojącą do nich tyłem blondynkę, która w dalszym ciągu nie odwracała się. Chyba po prostu nie usłyszała że ktoś wchodzi. Radek głośno chrząknął.
- Ale mnie przestraszyliście - dziewczyna aż podskoczyła - widzę, że Pan komisarz nie jest sam.
- Podkomisarz Radosław Wnuk - Radek przystąpił do blondynki podając jej rękę.
- Agnieszka Dunecka.
Dziewczyna zachowała się zupełnie inaczej niż przy poznaniu z Suchym. Przede wszystkim była mniej wylewna.
- Zrobiłam dla was już ekspertyzę szklanki - rzekła.
Kiedy Aga odwróciła się na pięcie, by poszukać teczki z raportem Wnuk podszedł do Maćka.
- Cholera, gdyby tu był Bodzio, to byśmy czekali dwa dni - szepnął do kolegi.

3 komentarze:

  1. scen nawet dobry, ale jak do tej pory najsłabszy z tego opowiadania. Ciekawi mnie, kto jest zabójcą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, czyżby Radek, w przeciwieństwie Suchego, był trochę pod wpływem wdzięku nowej laborantki? Widać że Maciek się jej spodobał. Ciekawe jak długo będzie stawiał opór i czy w ogóle coś z tego wyniknie.

    Część trochę słabsza od poprzedniej (tamtą ożywiło pojawienie się nowej postaci na komendzie). Ogólnie śledztwo się rozkręca, zobaczymy co będzie dalej się działo. Może trochę mnie nudzi dlatego że dotyczy teatru, za którym nie przepadam.

    Poza konkursem dodam jeszcze, że gratuluję intuicji, przejrzałeś mnie z tym magazynkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak, Radziu to postać która lubi kobiety, ale ze względu na opis który mu nadałem swojej żony nie zdradzi. Jakiekolwiek ewentualne wdzięczenie zdusi w sobie już w następnej części. Jego relacja z Agą stanie się podobna do relacji z Miśką

      Jeśli chodzi o Suchego i Agę, to mam na tą relację plan. Będzie ona rozciągnięta w czasie, bo jednak laborantka nie należy do ekipy.

      Usuń