wtorek, 13 maja 2014

Powtórka z króla Leara cz.5

Radosław i Kuba podążyli zgodnie z zaleceniem szefa do klatki. Najpierw zajrzeli do dozorcy. Oczywiście ten nie mógł jeszcze wiedzieć, że już jest na cenzurowanym i że jego kłamstwo jest już znane policji. Przystał do prośby Radka podając mu klucze do numeru jedenastego. Minutę później obydwoje stali już w progach mieszkania. Kuba rozglądał się po pomieszczeniach, gdyż był tu pierwszy raz. Radek oczywiście nie musiał tego robić. Pamiętał rozkład mieszkania.

11.15
Aspirant i podkomisarz od dobrej pół godziny zaglądali w każdy zakamarek mieszkania denata. Kubie przypadła kuchnia oraz korytarz. Z kolei Radek najpierw obrał sobie za cel łazienkę. Najpierw zajrzał na półki z kosmetykami licząc że znajdzie tam jakieś ślady tetrodotoksyny. Niestety, jego nadzieje spełzły na niczym. Ruszył więc do salonu. Tam jednak mimo sprawdzania kolejnych szaf i półek również nie znajdowało się nic ciekawego. Na sam koniec zostawił sobie regał z książkami. Wyjął "Działania Rosji bolszewickiej z roku 1919", jednocześnie przy tym wyciągnięciu strącając niechcący biografię Sikorskiego. Z tej ostatniej książki wypadła jakaś koperta. Wnuk przyjrzał się jej dosyć uważnie. Mimo że zawsze szanował tajemnicę korespondencji, tym razem coś podkusiło go by zajrzeć do środka. Pierwsze na co zwrócił uwagę, był stempel na kopercie. Pochodził z roku 1974. Radek podniósł kopertę i wyjął ze środka jakiś papier. Wyglądał na dosyć stary, ponieważ już lekko zżółkł. Zapoznał się z nim.
- Kuba, chodź tu - zawołał.
- Co jest??
- Przeczytaj sobie to - Wnuk podał Jakubowi kartkę, którą ten od razu zaczął czytać na głos.

Drogi Julku.
Piszę do Ciebie ten list, choć moje serce jest już rozdarte. 
Wiesz dobrze że bardzo chciałabym z tobą być, jednak jest 
już to niemożliwe. Jest mi bardzo przykro, że mój ojciec tak 
bardzo Cię nienawidzi, że zdecydował się odejść z naszego 
domu przy Placu Wolności. I choć codziennie płaczę za tobą,
 wiem już, że spotkać się nie możemy. Codziennie o Tobie 
marzę, codziennie o Tobie śnię, ale spór pomiędzy naszymi 
ojcami powoduje że nie mogliśmy się widywać. Nie miej mi 
za złe, że odeszłam. Pamiętaj o mnie. Zawsze będę Cię kochać. 
Wierzę, że kiedyś jeszcze się spotkamy.

Twoja E.K

- No to mamy niezły melodramat - skwitował treść listu Kuba.
- Romeo i Julia normalnie.
Kuba wyszedł z pokoju, po czym po chwili wrócił. Niósł ze sobą szklany sześcian z kartkami i wizytówkami.
- Słuchaj, znalazłem bardzo ciekawą kartkę. I parę wizytówek. Wynika z tego wszystkiego że nasz denat uczęszczał na wizyty do psychoterapeuty Romana Judzkiego, doktora Wiktora Koleśnika i należał do klubu miłośników historii. 
Wnuk zerknął na wizytówki.
- Patrząc na to jakie książki on tu posiadał - wskazał Kubie głową regał - nie dziwię się że on mógł należeć do tego klubu. Wizyty u lekarza również mnie nie dziwią, ale psychoterapeuta?? Myślę że Suchy będzie chciał go spytać, co denat robił u niego.
Kuba pokiwał twierdząco głową
- Idziemy po ciecia??

11.30 
Komenda.
Kiedy Radek i Kuba zajmowali się zatrzymaniem dozorcy Suchecki właśnie siadał naprzeciwko Sebastiana Marciniszyna, młodego aktora Teatru Nowego, który miał być u Rolewicza w przedpołudniowe godziny niedzielne. Wszystkie cechy które podał sąsiad, zgadzały się z wyglądem Marciniszyna. Były ciemne blond włosy, były okulary i była żółta opaska na ręku, kupiona w Lance Armstrong Foundation. Suchecki zerknął na niego. Podejrzany również na niego patrzył.
- Przerywacie próbę, nie nauczę się dokładnie roli na przedstawienie.
- Jeszcze nie wiadomo czy Ty w ogóle w tym przedstawieniu wystąpisz - odparł Maciek wprawiając chłopaka w konsternację.
Przypomniał sobie okoliczności zatrzymania Marciniszyna i zdumienie dyrektora Henryka Winnickiego oraz kilku innych aktorów, kiedy zakuwał chłopaka w kajdanki.
- Jak to nie wystąpię?? Przecież jestem niewinny.
- Wierzyłbym w to, gdybyś powiedział nam że byłeś w niedzielę u Rolewicza. A że nie powiedziałeś o tym to znaczy że masz krótką pamięć. A problemy z pamięcią powodują, że nie możesz brać udziału w przestawieniu. Jeszcze pomylisz tekst.
- Pan jest bezczelny - Marciniszyn podniósł się z krzesła.
- Siadaj do cholery - huknął na aktora - posłuchaj koleś. Widziano Cię w niedzielę przed południem jak kłóciłeś się z ofiarą. Potem on umiera otruty. Więc przestań strugać głupa.
Marciniszyn posłusznie poddał się słowom komisarza. Chyba już wiedział, że to nic nie da.
- Po co tam poszedłeś??
- Poszedłem go spytać dlaczego jest taki dla wszystkich.
- Jaki??
- Gburowaty i opryskliwy. Wszystko dla niego było na "nie". Panie, wytrzymać się z nim nie dało. 
- I dlatego wrzuciłeś mu truciznę do soku??
Marciniszyn spojrzał na komisarza zdziwiony.
- Chyba żeście kompletnie powariowali. Nie wpuścił mnie nawet do siebie. Staliśmy w progu. Ja go na pewno nie zabiłem. A teraz mnie wypuśćcie.
- O nie. Masz krótką pamięć. Nie mogę ryzykować tego, że zepsujesz przedstawienie.
Suchy ruszył do wyjścia polecając jednocześnie mundurowemu by zaprowadził Marciniszyna do celi.

Pół godziny później.
Suchecki przeglądał protokół z sekcji Juliusza Rolewicza, kiedy to usłyszał krzyki dochodzące z korytarza. Odruchowo podniósł się z krzesła by zerknąć co się dzieje. Ujrzał idącego do niego Kubę. Radek wraz z mundurowym zajmowali się właśnie wepchnięciem awanturującego się ciecia do pokoju przesłuchań.
- Przywieźliśmy dozorcę. Chłopaki mówili, że całą drogę klął jak szewc.
- Znaleźliście coś ciekawego??
- Przeczytaj sobie to - Kuba wyciągnął spod kurtki list do denata - powinieneś się tym zainteresować. Ja idę zerknąć co gada ten dozorca.

Wnuk z mundurowym chwilę musieli uspokajać dozorcę, który delikatnie mówiąc nie był zbytnio zadowolony z zatrzymania.
- Jakim prawem mnie tu trzymacie??
- Panie Galant, kiedy pierwszy raz z Panem rozmawiałem, mówił Pan że byli tacy co go nie lubili i tacy co go traktowali jak powietrze - Wnuk zademonstrował swoją świetną pamięć.
- I co z tego??
- Nie powiedział Pan, że jest z tej pierwszej grupy. W niedzielę posprzeczał się Pan z Rolewiczem.
Galant zrobił się czerwony na twarzy, chyba ze złości
- Ta spod trzydziestki wam powiedziała. Jędza jedna.
- Nieważne kto powiedział. Ważne jest to czemu kłóciłeś się z ofiarą.
Galant zamilkł.
- O co poszło?! - huknął Wnuk tak głośno, że Galant praktycznie zgarbił się tak, jakby bał się policjanta.
- O czynsz - wymamrotał cicho - Panie, z nim już nie dało się wytrzymać. A to tapeta zła, a to drzwi skrzypią. Wszystko źle i wszystko zrobić na zaraz. Tylko on tak potrafił. Stary zrzęda.
- I dlatego poszedłeś do domu, wsypałeś mu truciznę do soku.
- Może i się z nim kłóciłem, ale nie poszedłem do niego do domu, panie władzo - Galant najwidoczniej zmienił taktykę licząc na to, że duże słowa udobruchają Wnuka. Ten jednak nie dał się zwieść.
- Wiesz co to jest tetrodotoksyna??
- Tetro- co??
Radek odpuścił widząc że facet jest już porządnie nastraszony.
- Co robiłeś po tej kłótni z Rolewiczem??
- Byłem u siebie w domu.
Wnuk tylko westchnął. Podejrzewał co to może oznaczać.
- Ktoś potwierdzi, że nie wychodziłeś z domu do 15??
- Żona - wymamrotał Galant.
- To ci coś powiem. Masz gówniane alibi.
Wnuk wstał i rozkazał mundurowemu posłanie faceta na dołek. Ten zwiesił głowę. Nie chciał już polemiki z komisarzem. Posłusznie udał się do celi.
Radek i stojący za lustrem weneckim Kuba udali się do kanciapy. Zastali Sucheckiego, który oglądał z uwagą list do ofiary.
- Czytałeś?? - spytał Radek siadając na krześle.
- Czytałem.
- I co sądzisz?
- Niezły melodramat. Jeżeli Rolewicz trzyma ten list u siebie w domu przez tyle lat, to jest to dla niego bardzo ważne. I myślę, że ten wątek należy dokładnie prześwietlić. Mamy tu Plac Wolności. Dlatego Kuba pojedziesz do archiwum miasta i tam dowiedz się jaką kamienicę zamieszkiwali Rolewiczowie. Być może mieszka tam ktoś, kto pamięta jeszcze te czasy i jego wiedza byłaby tu bardzo pomocna.
- Da się zrobić. Zaraz jadę, tylko polecę jeszcze do kantyny
Kuba wziął szybko kurtkę i poleciał na dół.
- Pospiesz się, bo możesz mieć dużo roboty- krzyknął tylko Suchy za nim - ten wasz coś powiedział?? - te słowa dotyczyły już Wnuka.
- Wypiera się. Twierdzi że był w domu i nigdzie nie wychodził. I że u niego nie był. Alibi ma mu zagwarantować żona. Doskonale jednak wiesz, że alibi od żony jest raczej lipne.
- Mój z kolei stwierdził że kłócił się z denatem w progu mieszkania. W środku nie był, a nie lubił go, bo był trudny do zniesienia.
- Cieć twierdzi to samo. Kłócili się błahostki, w niedzielę akurat o czynsz. Co z nimi zrobimy.
- Obydwoje twierdzą, że nie byli w mieszkaniu. Zadzwonię do chłopaków. Niech ich wezmą i zrobią osmologię. Zobaczymy czy któryś kłamie.
- Skoro osmologia, to się Aga ucieszy. Będzie miała do zrobienia raport dla nas.
Suchy spojrzał na niego ze wściekłością.
- No co?? Prawdę mówię - Wnuk podniósł ręce w geście obrony - osmologię zawsze robił Bodzio.
- Lepiej powiedz, czy coś było w mieszkaniu denata.
- Kuba znalazł wizytówki psychoterapeuty, lekarza pulmonologa i klubu miłośników historii. Wygląda na to że Rolewicz też miał związki z tymi osobami i instytucjami.
- No to chyba po nich też sobie pojeździmy. Myślę że od nich możemy dowiedzieć się również ciekawych rzeczy. Może wiedzą coś czego my jeszcze nie wiemy??

1 komentarz: