poniedziałek, 29 lipca 2013

"Każdy oszust musi zapłacić za swoją zdradę" cz.5

Srebrna Toyota z podkomisarzami Sobolską i Wnukiem oraz aspirantem Jasionką podjechała pod budynek szkoły w której uczył się zamordowany Paweł Wachnicki.
- Proponuję żeby pierwsze piętro wzięłaś Ty "Miśka" - mówił Wnuk - Kuba, dla Ciebie drugie piętro, ja parter.
- Ok - na taką wersję zgodziła się reszta ekipy.
Wysiedli z samochodu i mijając "tony" zniczy stojących przed budynkiem szkoły udali się do środka. W holu spotkali dyrektora szkoły. Ostatnie spotkanie z nim nie należało do najprzyjemniejszych, głownie ze względu na zachowanie nauczyciela, który mało że był zdenerwowany, wręcz dostawał nerwicy. Tym razem jednak rozmowa przebiegała dosyć spokojnie.
- Dzień dobry. Czy już coś wiadomo w sprawie Pawła??
- Jeszcze nie. Chcielibyśmy przepytać uczniów, mamy bowiem pewne podejrzenia i tropy.
- Oczywiście. Nie ma żadnego problemu
- A jak pan woźny?? - spytała Sobolska.
- Z tego co wiem jest już w domu. Dostał na razie miesięczne zwolnienie, ale nie wiadomo czy w ogóle wróci do pracy. Uraz psychiczny.
- A co ze szkołą??
- Staramy się żyć normalnie. Ciężko jednak na razie patrzeć na te znicze. Jutro jest Marsz Pamięci. Dostaliśmy też informacje że w poniedziałek jest pogrzeb.
- Mhm.... - westchnął Radek - czas jest dla nas ważny, dlatego przepraszamy pana najmocniej.
Aspirant Jasionka dostał najwyższe piętro w szkole. Miał przy sobie fotografię zatrzymanego i choć nie był zbytnim kobieciarzem podszedł do grupy dziewczyn stojącej przy sali lekcyjnej z numerem 203.
- Cześć dziewczyny. Widziałyście może go w środę?? - pokazał im fotografię.
Wszystkie pokręciły przecząco głowami. No cóż - pierwsza próba nieudana.
- Ty, ale ciacho - jedna z dziewczyn szepnęła do drugiej
- Nom - zawtórowała druga.
Kuba nie wiedział czy były to żarty czy może słowa nastolatki były prawdą. Dodało mu to jednak pewności siebie. Świadczył o tym uśmiech, który pokazał się w kącikach ust chłopaka. Tym razem podszedł do grupy nastolatków stojącej przy oknie.
- Znacie go??
Reakcja niestety taka sama jak poprzednio. Jasionka podszedł jeszcze do kilku grup młodzieży. I oni w krytyczny dzień nie widzieli Gowarzewskiego. Zniecierpliwiony udał się na hol. Czekali już tam "Misia" i Wnuk. Podkomisarz pił kawę z automatu.
- Masz coś?? Bo my nic.
- Nikt kogo przepytywałem go nie widział.
- No to cóż. - odparł Radek. Jedziemy zdać raport "Suchemu".
Trójka policjantów wróciła do Aurisa. Mieli już wsiadać, kiedy odezwał się Radek.
- Stójcie chwilę - uwagę komisarza przykuła sytuacja z drugiej strony ulicy gdzie stał jakiś około 25-letni facet. Obok niego była grupka dzieciaków, którzy po chwili szybko odeszli.
- Ja go znam. To jest "Kori".
- Kto?? - spytała się brunetka.
- "Kori". Czyli Witold Korin. Jak robiłem w narkotykowym to chłopak już działał. Ja go zatrzymywałem. Dostał "zawiasy"
- I co?? Chcesz pomóc starym kumplom??
- Nie tylko. Zapytamy go o tego Pawła i Gowarzewskiego. Poza tym, myślę, że jego obecność nie jest tutaj przypadkowa. I znajdziemy przy nim jeszcze coś.
- To szybciej, bo nam ucieknie - Kuba wyrwał się niczym "Filip z konopi"
- Spokojnie. Mam plan. "Misia", wyglądasz całkiem młodo.
- Taak - żachnęła się dziewczyna.
- Zrobimy tak....

Zgodnie z planem brunetka udała się do dilera po "działkę"
- Cześć.
- Czego chcesz?? - odparł Korin. 
- Mam jutro trudne kolokwium. Kumpela mówiła że masz ciekawe rzeczy na wspomaganie. To moja ostatnia szansa na uczelni. Inaczej wylatuję. Płacę podwójnie.
Skuszony wizją dobrego zarobku diler "połknął haczyk"
- No mam coś ciekawego. Pokazał brunetce biały proszek. Ma świetne działanie. Gwarantuje skuteczność.
- To Kolumbia??
- Tak. Ja mam dostawy tylko z Kolumbii - łatwo było okłamać głupie dziewczę. Tak naprawdę produkowano je gdzieś pod Płockiem.
- Jest jeszcze jedna sprawa.
- To znaczy?? - Korin nie wyczuł podstępu.
- Masz pozdrowienia od Radosława Wnuka.
Diler zbladł jak ściana i powiększyły mu się źrenice. Chciał się rzucić do ucieczki, jednak uniemożliwili mu to nadchodzący z drugiej strony Radek i Kuba. Wykręcili mu ręce do tyłu i przeszukali.
- Co to jest, "Kori" ??
- Cukier.
- Taa.. Przechowujesz cukier w proszku w kieszeni - zadrwił Wnuk - jedziesz na komendę. Tam się będziesz tłumaczył - skuł dilera i zaprowadził do Toyoty.

Suchecki od około pół godziny siedział na komendzie i analizował błędy jakie pojawiły się w raportach. na szczęście dla komisarza nie było tego za dużo i Maciek skończył akurat kiedy trójka jego podwładnych i Korin pojawili się na piętrze wydziału.
- W szkole nikt nie widział tego Gowarzewskiego. Złapaliśmy natomiast takiego jednego dilera narkotykowego.
- I co?? Koledzy go przejęli??
- Jeszcze nie - odpowiedział mu Wnuk. Myślę, że on nic nie ma wspólnego z zabójstwem Pawła, ale może coś widział. Spytamy go profilaktycznie i damy do narkotyków.
- Ok - odpowiedział komisarz.

Przesłuchanie "Koriego"
Michalina odgarnęła kosmyk włosów z czoła. Siedziała na krześle naprzeciwko dilera. Za nią stał Wnuk.
- Nie interesują nas narkotyki które miałeś. Za to i tak bekniesz. W końcu to recydywa. Możesz jednak sobie pomóc.
- Niby jak?? - zapytał Korin.
- Interesuje nas czy byłeś w środę w okolicach szkoły.
- Chodzi wam o zabójstwo tego chłopaka??
- Tak, "Kori". Widziałeś kogoś??
- Przykro mi, ale ja tego dnia nie "dilowałem"
- Korin, chodzi o tego chłopaka - zniecierpliwił się Radek pokazując mu zdjęcia zamordowanego.
Witold zamilkł.
- No coś tak zamilkł?? - pogonił go podkomisarz.
- Widziałem go.
- Kiedy??
- We wtorek. Szarpał się z takim jednym.
Radek wyskoczył z pokoju przesłuchań. Po chwili wrócił.
- Z tym się szarpał?? - Wnuk pokazał dilerowi zdjęcie Gowarzewskiego.
- Nie, nie z tym.
- Możemy pogadać z narkotykami i prokuratorem o zmniejszenie wyroku, jeżeli pomożesz nam sporządzić portret pamięciowy tego faceta.
- Niech będzie - zdecydował się Korin.

Godzinę później.
"Suchy", Wnuk i Sobolska popijali kawę. Czekali na efekty pracy rysownika i Korina. Razem z tą dwójką siedział aspirant Jasionka.
- Myślicie, że "Kori" chce nam pomóc??
- Dostanie może znowu zawiasy za tą współpracę mimo recydywy - odparł Wnuk. Najważniejsze jednak jest to by portret nam pomógł. Kiedy podkomisarz to mówił do kanciapy wszedł Jasionka.
- Dwie sprawy są.
- Dalej. Mów! - ponaglił go Suchecki.
- Pierwsza sprawa. Jest daktyloskopia tego nastolatka. To nie on.
- Cholera. Trzeba będzie go wypuścić. - stwierdził Radek
- Poczekajmy jeszcze z tym wypuszczaniem - odpowiedział "Suchy".
- Druga sprawa. Jest portret, a Korin spowiada się już narkotykowym.
"Suchy" wziął od aspiranta kartkę z rysunkiem. Zerknął i pokręcił głową.
- Nie znam go.
Tak samo zareagował Wnuk. Kartka powędrowała do Sobolskiej, która po zerknięciu zrobiła się cała czerwona na twarzy.
- Cholerna szuja! - wrzasnęła i jednocześnie cisnęła kartkę o biurko - to jest Andrzej Talaga, nauczyciel wychowania fizycznego w szkole, który był pierwszy przy woźnym. Ta gnida śmiała mi się w twarz widząc jak szukam śladów. Jeszcze proponował do tego swoją pomoc.
- Gościu pewnie jest w szkole. Ciekawe co nam na to powie.

Pół godziny później. Szkoła.
Trójka policjantów szła korytarzem w towarzystwie dyrektora.
- Chcecie rozmawiać z profesorem Talagą??
- Dokładnie - odpowiedział mu komisarz.
- Czy Pan profesor coś zrobił??
- Chcemy wyjaśnić z nim pewną kwestię. - odparła Michalina.
Przed salą gimnastyczną stała grupa chłopaków. Wyglądali, jakby czekali na kogoś.
- Która jesteście klasa?? - spytał dyrektor.
- 1d - odpowiedzieli chłopcy.
- Co tu robicie?? Przecież jest środek lekcji.
- Nie ma Pana profesora. Mieliśmy mieć wychowanie fizyczne.
- Z kim??
- Z profesorem Talagą.
- Migusiem na świetlicę. Ale już.
Uczniowie ukłonili się i przemknęli obok całej czwórki. Komisarze i dyrektor udali się na salę gimnastyczną gdzie grupa dziewczyn miała właśnie lekcję.
- Małgosiu, podejdź do nas na chwilę.
Średniego wzrostu blondynka szybko podeszła do ekipy policjantów.
- Ci Państwo są z policji. Nie ma dziś Andrzeja??
- Ja go nie widziałam.
- Nie mówił, że dziś nie przyjdzie do szkoły - dopytywał dyrektor.
- Nie.
- A zachowywał się normalnie?? - spytał "Suchy"
- Tak, wszystko było jak w najlepszym porządku.

15 minut później. Gabinet dyrektora.
Pomimo przeszukania całej szkoły wuefisty nie znaleziono. 
- Jestem zaskoczony. Pan profesor znany był ze swojej punktualności. - mówił dyrektor.
- Gdzie on mieszka?? - spytał "Suchy" 
- Na Winogradach gdzieś. Zaraz sprawdzę. - Dyrektor pogrzebał chwilę w segregatorach stojących za nim. W jednym z nich znalazł jakiś papier i zaczął czytać - Andrzej Talaga. Adres zamieszkania: Księcia Mieszka I 63/17.
- Dziękujemy za adres - odparł Wnuk. Policjanci w mgnieniu oka opuścili szkołę mijając stojące prze wejściem znicze.

Winogrady. Blok w którym mieszka Andrzej Talaga.
- Już ja z nim sobie porozmawiam - mówiła Sobolska.
- Nie nerwowo - upomniał ją komisarz.
Po chwili wszyscy komisarze dotarli na piąte piętro, pod numer siedemnasty, pod mieszkanie nauczyciela.
Wściekła jak osa "Miśka" dopadła dzwonka jako pierwsza. Oblicze "Suchego" było srogie. Dziewczyna nic sobie jednak z tego nie robiła. Poczucie urażonej dumy było silniejsze. Zadzwoniła. Cisza. Drugi raz zadzwoniła. Cisza.
- Co za frajer. Teraz boi się odpowiedzialności. - mruknęła do siebie i odruchowo nacisnęła na klamkę.
Drzwi zaskoczyły i otworzyły się. "Suchy" natychmiast wyjął broń z kabury. Radek zrobił to samo.
- Ubezpieczasz. - komisarz rzucił do brunetki, która dopiero wtedy wzięła swoją broń do ręki. "Suchy" pchnął czubkiem buta drzwi. Mieszkanie było w opłakanym stanie. Wszędzie walała się odzież i jakieś papiery. Najważniejszy był jednak widok w ostatnim pokoju na prawo. Trzem parom oczu ukazały się zwłoki wuefisty w kałuży krwi....

2 komentarze:

  1. jak dla mnie, to jest najlepsza część z tego opowiadania. Zapraszam też do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, muszę przyznać, że zwrot akcji pierwsza klasa - niespodziewany i zaskakujący. Sprawa rozwija się naprawdę w ciekawym kierunku. Nie wiadomo co jeszcze wykaże śledztwo, czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń