niedziela, 21 lipca 2013

"Każdy oszust musi zapłacić za swoją zdradę" cz.3

Ulica Podchorążych znajdowała się w dzielnicy Grunwald w części południowej. Była to normalna ulica usłana domkami jednorodzinnymi typowej starej zabudowy z mieszkającymi w nich głowami rodzin, które ciężko harowały na utrzymanie, matkami wychowującymi swoje dzieci oraz nastolatkami, których głównym zajęciem było chodzenie do szkoły. Poza tym pozostały czas był przez tą grupę wiekową spędzany przy Fifach lub innych podobnych grach (chłopcy) lub na wzdychaniu do gwiazd światowego kina i muzyki (dziewczyny). Klaudia Kozińska stanowiła w tej grupie wyjątek. Dobrze ucząca się szesnastolatka o bujnych ognistorudych włosach już od najmłodszych lat twardo stąpała po ziemi. Taką sytuację ukształtował wypadek ojca dziewczyny, który zmarł w wyniku reakcji alergicznej na ukąszenie osy. Klaudia nie pamiętała własnego rodziciela. Jej matka, Sabina zawsze starała się wychowywać ją na porządna dziewczynę świadomą swoich zalet i taką która powinna zadbać o swojego męża. W jej myślach pamięć o tragicznie zmarłym była wciąż żywa. Dlatego pomimo 42 lat na karku nie zdecydowała się na ponowne wyjście za mąż.
Obydwie siedziały właśnie w kuchni i kończyły jeść obiad - naleśniki, kiedy przed posesją zaparkowała Toyota z trójką komisarzy w środku.
- "Miśka", będziesz z nią rozmawiać - rozkazał "Suchy".
- Ja, dlaczego??
- Jesteś kobietą. Sama byłaś podobną nastolatką. Będzie ci łatwiej niż nam facetom.
- No ok - zgodziła się pani podkomisarz, choć osobiście nie znosiła momentu przekazywania wieści o śmierci bliskiej osoby. Komisarz przedstawił jednak dosyć logiczny argument, który przekonał dziewczynę do zmiany zdania. Ekipa wysiadła z samochodu i szybciutko przemieściła się w kierunku drzwi wejściowych do domu Kozińskich. Nie musieli nawet do nich pukać. W wejściu ukazała się Sabina Kozińska.
- Słucham Państwa. O co chodzi?? - zapytała.
- Jesteśmy z policji. Chcielibyśmy rozmawiać z Klaudią Kozińską.
- To moja córka. Ale co chce od niej policja?? Zrobiła coś??
- Jest w domu?? - zapytał Wnuk.
- Jest. Już ja wołam.
- Chcielibyśmy wejść. Nie będziemy chyba rozmawiać tak przed drzwiami. - stwierdził "Suchy". Po jego prośbie cała trójka weszła do domu. Salon był urządzony tak jak w większości polskich domów. Telewizor, kanapa, jakiś stolik. Policjanci rozglądali się trochę jednak zbytnio nie było czego tutaj szukać. W tej samej chwili przed nimi stanęła Klaudia, za nią jej matka. Sobolska rozpoczęła najtrudniejszą część rozmowy. W przeciwności do Sucheckiego starała się przeciągnąć ten niezwykle trudny dla niej i dla ognistowłosej moment.
- Przyszliśmy tutaj aby porozmawiać o Pawle Wachnickim.
- Co Paweł zrobił??
- On nic nie zrobił...
- To o co chodzi?? - dziewczyna wzruszyła ramionami.
- On.... nie żyje - dwa ostatnie słowa przeszły brunetce z trudem przez gardło. Jest nam bardzo przykro - dodała.
Kobiety spojrzały na nią tak jakby gałki oczne miały właśnie wyskoczyć im z oczodołów. Sabina Kozińska rozdziawiła usta z szoku. Czym prędzej zakryła jednak swoja twarz ręką, nieudolnie próbując zamaskować swoją reakcję. Zapadła krępująca cisza, którą po chwili przerwał szloch Klaudii. Dziewczyna uciekła na górę w kierunku swojego pokoju, nie reagując na wołanie swojej matki.
- "Miśka", leć za nią - rzucił Maciek do brunetki, która prędko ruszyła na górę. Razem z Radkiem pozostali na dole w towarzystwie matki nastolatki. 
- Ja bardzo przepraszam za córkę - kobieta usiadła w fotelu. To dla mnie również jest wielki szok. Klaudia po swoim ojcu, a moim mężu traci już drugą bliską osobę. Co w ogóle mu się stało??
- Został zamordowany - odpowiedział Suchecki.
- Zamordowany?? 17 latek zamordowany?? Boże, co się dzieje na tym świecie - westchnęła kobieta.
- Jaki wg pani był Paweł Wachnicki??
- To bardzo dobry chłopak. Moja córka była bardzo zakochana w nim. Był tu parę razy. Kulturalny i dowcipny. Z racji tego że dobrze się uczył to była też bardzo dobra partia dla córki. Nie tak jak ten Marek...
- Przepraszam, kto?? - odezwał się Wnuk.
- Marek Gowarzewski. To był taki chłopak, na którego skarżyła się córka. Spotkała go na jakiejś imprezie. On zaczął się narzucać Klaudii, bo myślał że skoro zatańczyli dwa razy to ona mu się rzuci w objęcia.
Ale moja córka nie była głupia i wystawiła go do wiatru. On się wkurzył. Przychodził tu czasami, ale nigdy go nie wpuszczałam do domu. Potem niby przestał, ale córka razu pewnego spotkała go na mieście. Była wtedy z Pawłem.
- Kiedy to było?? - zapytał "Suchy"
- Jakieś 2 tygodnie temu może.
- A gdzie mieszka??
- Na osiedlu Rusa. Ale dokładnego adresu nie znam. Myślą panowie że ma coś z tym wspólnego??
- Nie wykluczamy żadnego rozwiązania - odparł Wnuk. Kiedy to mówił na dół zeszła Sobolska.
- Zamknęła się w pokoju i płacze. Nie było szansy żeby tam wejść.
- My w takim razie dziękujemy - oznajmił Suchecki. Cała trójka udała się w kierunku drzwi.
- Odprowadzę Państwa.
- Trafimy do drzwi. Proszę iść do córki. - odrzekła "Miśka". 

- No to trafił nam się pierwszy kandydat - powiedział Radek.
- Sądzisz że to on?? - spytała Michalina.
- Jakiś motyw jest. Wachnicki odbił mu dziewczynę.
- A napis?? - znowu zapytała brunetka.
- Albo to sposób odwrócenia uwagi od siebie albo chłopak jednak nie był taki zarąbisty, i smalił cholewki do jakieś innej. Może Gowarzewski dowiedział się o tym??
- Może sam nam o tym powie. - włączył się "Suchy". Pogadamy sobie z nim.

Osiedle Rusa.
Teren typowych blokowisk nie zachęcał zbytnio do spacerów, tym bardziej ze niebo w ciągu dnia było zachmurzone a niewidoczne Słońce zdawało się z wolna chylić w stronę horyzontu. W takiej scenerii trójka komisarzy spokojnie przechadzała się ulicą wyczekując na pojawienie się jakiegoś miejscowego przechodnia, który być może znał miejsce zamieszkania Marka Gowarzewskiego. Trwało już to dobrych kilka chwil, kiedy ukazał się około 60-letni pan w kapelusiku trzymający na smyczy psa. Radek zdecydował się go zagadnąć.
- Dzień dobry. Ładny pies.
- A dobry. To taki mój towarzysz, nigdy nie miałem żony. - zwierzył się staruszek.
- Jaka to rasa?? - zapytała "Misia", która zawsze marzyła by mieć psa, jednak ze względu na pracę nie mogła go mieć.
- Yorkshire Terier
- Ile ma lat?
- W tej chwili trzy.
- Ładny, ładny. Ale nie jesteśmy koneserami psów. - powiedział Radek. Jesteśmy z policji. - Wnuk wyciągnął odznakę, to samo zrobiła Sobolska i milczący dotąd Suchecki.
- Państwo są z policji. Nie wyglądacie na policjantów - zdziwił się facet. Oj, przepraszam za przejście na "ty".
- Darujmy sobie. Chcielibyśmy wiedzieć, gdzie mieszka Marek Gowarzewski.
- W siedemnastce. Zróbcie z tym w końcu porządek.
- Z czym?? - wyrwało się "Suchemu"
- A, panie. Ten cały Gowarzewski i paru innych miejscowych chłopaków siedzą na największym placu na tym blokowisku, nic nie robią, piwo piją. No jak tak można??
- A jego rodzice??
- Matka z ojcem pracują na dwie zmiany, od rana do wieczora. Nikogo w domu nie ma, chłopak niby chodzi do szkoły ale tak naprawdę to jest jedna wielka "samowolka" - żalił się właściciel teriera. I jeszcze nikt się tym nie interesuje. To co tu się dzieje wszyscy mają w głębokim poważaniu. Nie ma jak zapewnić dobrego wychowania, to potem wyrasta z nich taka "gównażeria". Dres nosi, myśli ze jest kimś, a tak naprawdę w mózgu nicość. Potem cierpią niewinni...
- Więc mamy iść do "17"?? - zapytała "Miśka"
- On tam mieszka, ale tam raczej nikogo nie będzie. Jak Państwo będą mieli szczęście to może będzie w domu. A jeśli jest z tymi swoimi koleżkami, to ten plac o którym mówiłem znajduje się za "18".
- Ok, dziękujemy. - pożegnali się z 60-latkiem
- Jakby co, nie wiecie tego ode mnie. Nigdy nie wiadomo co takiego może przyjść tej "zbieraninie" do głowy - facet po tych słowach podążył w przeciwną stronę.
"Suchy", Wnuk i Misia żwawo ruszyli w stronę bloku oznaczonego numerem siedemnastym. Wg listy mieszkańców, która tam wisiała Gowarzewski miał mieszkać na 3 piętrze, pod siódemką. Udali się na górę i zapukali do drzwi. Odpowiedziała im ponura cisza. Radek odruchowo nacisnął na klamkę, ale drzwi nie ustąpiły. Komisarze przystąpili więc do penetracji obszaru znajdującego się za blokiem nr 18. Zgodnie z opowieścią staruszka ujrzeli grupkę nastolatków pijących piwo. Nastroje w grupie były znakomite, szczególnie po paru łykach złocistego Żywca. Słychać było to już z daleka po śmiechach i głośnych okrzykach.
- Ej chłopcy, a wy macie 18 lat?? - zapytał "Suchy"
- Facet, co chcesz?? I my nie jesteśmy chłopcami.
- Taa... na pewno. Policja. Piweczka do kosza i zapraszamy do podania swoich danych. Który z was to Marek Gowarzewski.
- Ja - odezwał się średniego wzrostu szatyn.
- Ty zostajesz. Reszta po spisaniu do domków.
Wszyscy bez szemrania ruszyli do Michaliny i Radka. Dobre kilka minut trwało zanim podkomisarze spisali dane amatorów trunku. Przez ten czas "Suchy" cały czas pilnował Marka, żeby ten nawet przez chwilę nie pomyślał o próbie uciekania.
- Gowarzewski, ty taki ładny chłopak jesteś i ty nie myślisz o tym żeby się stąd wyrwać?? - spytał Wnuk.
- A po co??  Dobrze mi się tu żyje.
- No po co. Ty to pewnie taki co skacze z kwiatka na kwiatek. Pewnie dziewczyny Ci się na imprezach nie mogą oprzeć, co?? - Radek drążył temat.
- No raczej mi się nie opierają.
- Taa... pewnie wybierasz sobie jakąś. Omotasz ją. Wyskoczysz do kibelka z nią na szybki numerek a potem jak w piosence "będziesz hulał z nią aż do rana, a w myślach spadaj mała". Czyż nie tak?? - u Sobolskiej uwidoczniła się nieufność do facetów.
- Co to to nie. Ja jestem dżentelmenem
- Czyli jakby laska Cię olała to byś odpuścił??
- Sorry, ale od kiedy policja wypytuje się o moje życie towarzyskie.
- Klaudię Kozińską znasz?? - zapytał "Suchy"
- Kojarzę te jej bujne,ogniste włosy. Mhm... bella. - rozmarzył się chłopak.  
- A Pawła Wachnickiego??
- A któż to taki??
- Jej chłopak.
- To ona ma chłopaka?? - Gowarzewski najwyraźniej udawał zaskoczonego.
- Tutaj bardziej odpowiednim słowem jest "miała", bo chłopak nie żyje.
- Uuuuuu. Mogę tylko powiedzieć że bardzo mi jest przykro.
- Powinieneś się cieszyć. Twój rywal odpadł.
- Jaki znowu rywal??
- No ten co Ci zabrał Klaudię - odpowiedziała Sobolska.
- Tak jak powiedziałem, ja szanuję kobiety, kiedy mówią "nie". Nie znam tego gościa. Szkoda mi Klaudii, to bardzo fajna laska. Czy coś jeszcze??
- Nie. Możesz odejść - Chłopak szybko udał się w stronę bloku nr 17.
- Wg mnie łże. - stwierdziła Sobolska.
- Mi też się nie podoba - dodał Radek. Suchy, co o nim sądzisz??
- Mam takie przeczucie że jeszcze się z nim spotkamy...
- Misia, nie wiedziałem że lubisz disco polo. Ty słyszałaś już to: "Bujaj się,bujaj się nie zobaczysz więcej mnie" - Wnuk zagadnął dziewczynę.
- Co to jest za zespół??
- After Party chyba.

Siedziba Wydziału.
- Aha. Dobra. Zaraz im powiem. - W takiej sytuacji trójka komisarzy zastała Jasionkę, który rozmawiał z kimś przez telefon.
- Dostałem info od znajomego dziennikarza. Nasza sprawa leci w "Pulsie" jako wydarzenie dnia.
- No to zajebiście - Suchecki aż poczerwieniał na twarzy. Obejrzałeś komputer??
- Nom, całkiem ładny, czarna obudowa, dwa porty USB, kamerka, mikrofon....
- Kubusiu - przerwała Sobolska. Doskonale wiesz że nie o to chodzi.
- Dobra. Ok. - Jasionka podniósł ręce do góry. Obejrzałem sobie wszystko. I nie znalazłem nic, co by świadczyło, o tym że ktoś planuje chłopakowi "skrócić głowę". Żadnych gróźb. Pocztę miał na Onecie. Czysta. Facebook. Czysty. GG. Czyste. Żadnych blogów facet nie prowadził. Lubił gry RPG, był stałym członkiem i udzielał się na forach dotyczących Legii Warszawa, oraz często kontaktował się z jakąś Klaudią Kozińską. Na Facebooku zapisane było że jest z nią w związku. Jednym słowem. Nuda. - Kuba na potwierdzenie swoich słów przeciągnął się i potężnie ziewnął.
- Czyli na razie błądzimy trochę we mgle - skomentował "rewelacje" aspiranta Wnuk. "Puls" się zaczyna, włączę telewizor.
Relacja z miejsca zdarzenia nie była porywająca. Specjalny wysłannik stał przed szkołą, pokazał palące się znicze, które już zdążyły się pojawić. Dalej puszczono materiał w którym to próbowano rozmawiać z dyrektorem, ale ten nie chciał nawet powiedzieć słowa, zbywając dziennikarzy krótkim "przepraszam". Udało się jedynie porozmawiać z przewodniczącym Rady Rodziców, który mówił o zgłoszonym do miasta wniosku o przeprowadzenie Marszu Pamięci. Następnie "puszczony" został kolega policjantów, który w komendzie pełnił funkcje rzecznika prasowego. Tajemnicą poliszynela był fakt że rzecznik prasowy komendy został wybrany nie ze względu na kwalifikacje, tylko ze względu na wygląd. Rzecznik musiał bowiem ładnie się prezentować w oku kamery. Dzięki temu wśród szeregowych pracowników miał ksywę "Laluś". Jego krótka wypowiedź "śledztwo na razie trwa" zakończyła materiał. Prezenterka "Pulsu" oznajmiła na koniec, że po programie odbędzie się debata nt. bezpieczeństwa w szkole. Tego komisarze nie zamierzali słuchać, więc Wnuk wyłączył telewizor.
- Dobra, oto plan na jutro - "Suchy" rozpoczął krótką naradę. Ja jadę rano do profesora po raport z sekcji. Radek, "Misia" - do laboratorium .
- Mają być ekspertyzy z cegły i z kluczy. Podjedziemy jeszcze do szkoły. Może coś się utrwaliło na monitoringu z ostatnich dni.
- Ok. - komisarz zaakceptował pomysł dziewczyny. Ja się zbieram. Do jutra.
- Na razie. Pozostała trójka miała do wypełnienia jeszcze kilka raportów. Szybko się z tym uporali i opuścili komendę.

2 komentarze:

  1. Coraz ciekawiej, jednakże, drażni mnie tylko jedna rzecz. Skróty. Przykładem tu jest wg. Myślę, że po prostu według lepiej by wyglądało. To jest tylko zwykła rada, ale mimo wszystko naprawdę wciąga treść. Czekam na kolejną część. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgodzę się z Bezimiennym, śledztwo coraz bardziej intrygujące, pojawiają się nowe postacie, które mogłyby mieć coś wspólnego ze śmiercią Pawła, ale jednak nie ma tropu, który wskazywałby jednoznacznie konkretną osobę. Bardzo fajna część, przyjemnie się czyta. Fajna reakcja Kuby na pytanie o laptopa xD Również czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń