sobota, 22 lutego 2014

Był sobie chłopiec cz.5

Poznań ul.Dąbrowskiego.
Klub Elewatory. godz.18

Komisarze od dobrej chwili rozmawiali z właścicielem klubu Maciejem Antosiakiem. Mężczyzną był wyraźnie wstrząśnięty śmiercią jednego ze swoich pracowników.
- Nie mogę uwierzyć że Hubert nie żyje. Miał talent.
- Talent?? - Miśka była bardzo zdziwiona że ktoś może mówić o tym że można mieć talent do rozbierania się.
- Owszem. To była nowa siła u nas w grupie. Byłem bardzo zdziwiony że się nie pojawił na próbie. Próbowałem się nawet dodzwonić do niego. Ale włączała się poczta głosowa.
- Poznał Pan Huberta Drechslera, kiedy zgłosił się do Pana w sprawie pracy.
- Dokładnie. Był studentem, jak paru innych tu pracujących.
- Idzie tu dużo zarobić?? - spytał Radek.
- Jeśli jest się zwykłym striptizerem,czyli pracuje się tylko w klubie, to nie są to duże pieniądze. Powiem jednak że kiedy zaczyna się "freestyle", to zarobki idą w górę. Nie wiem nawet ile bo to zależy od klienta.
- Freestyle czyli występy w domach klientów?? - dopytywał się Suchecki.
- W rzeczy samej. Obsługujemy głównie wieczory panieńskie.
- Duzo takich wieczorów obsługujecie??
- W tygodniu bo ja wiem, raz, dwa razy.
- A czy Hubert jeździł na jakieś wieczory panieńskie.
- Kiedy zobaczyłem jaki ma talent, stwierdziłem że powiem mu o tym. Nie odmówił.
- Dobrze, powiem Panu. Co by Pan zrobił gdyby pański striptizer uprawiał seks z klientkami??
Antosiak chwilę się zastanowił.
- Chyba...nic. To jego prywatna sprawa....ich prywatna sprawa.
- Dobrze...Chcemy rozmawiać z kolegami Huberta.
- Nie będzie z tym problemu. Mają właśnie próbę.
Chippendalesi właśnie trenowali nowy układ, który miał być zaprezentowany wieczorem. Widok mężczyzn z gołymi klatami w kowbojskich kapeluszach spowodował lekkie speszenie u kobiecej części ekipy.
- Panowie, przerwijcie na chwilę. I ubierzcie się. Policja do was.
- A może zaprezentujemy układ państwu. Szczególnie obecnej tu Pani - odezwał się wysoki blondyn. Reszta grupy zareagowała śmiechem.
- Jaworski, nie błaznuj. Hubert nie żyje. Ubierzcie się.
- Nie żyje, Hubert??
- Nie żyje. Który z was znał go najlepiej.
Do przodu wystąpił szatyn średniego wzrostu. Najwidoczniej szef grupy.
- Myśmy nie za bardzo za nim przepadali.
- Dlaczego.
- Chodziło o to że umawiał się z klientkami. Wszyscy o tym wiedzieli. Myśmy tego nie robili. To była taka niepisana zasada między nami.
- Czyli kwestia zasad...
- Dokładnie.
- Choć striptizerem był dobrym...Nie było co ukrywać. Dziewczyny za nim szalały. Nic dziwnego że mało która mu odmawiała.

Na zewnątrz.
- Trzeba przyznać że nasz denat miał łeb na karku - odezwała się Misia.
- Tylko ktoś mu ten łeb odciął.
- Uważasz że to zemsta?? - spytał Wnuk.
- Tak myślę. Swoją drogą gość dość oryginalnie to wymyślił. Wykorzystywał swój urok osobisty. Donżuan normalnie. Zastanawiam się tylko jaką rolę odegrał w tym Kostnik.
- Misia, oparłabyś mu się?? - zakpił podkomisarz
- A w ryja chcesz??
- Bez nerwów.- Radek podniósł w geście obronnym ręcę - Ale klaty mają niezłe,co?
- Spadaj.

Następny dzień. Mieszkanie Romana Kostnika. Wyzwolenia 14/7
Komisarze pukali, pukali aż w końcu...to pukanie wywabiło sąsiadkę.
- Nikogo Państwo tam nie zastaną
- Dlaczego??
- Mieszkanie Pana Romana stoi puste od 3 miesięcy.
- Tak w ogóle jesteśmy z policji. Dlaczego jest puste??
- Pan Roman miał wylew. Z tego co wiem jest aktualnie w hospicjum. To dlatego że ćpał. Wszyscy go tu pamiętają od małego.
- Wie Pani gdzie jest to hospicjum??
- Na Kurlandzkiej. Ale skoro państwo są z policji to może Państwo coś z tym zrobią.
- Ale o co chodzi?? - spytała Sobolska.
- No dziewczynko o to że pytałam się dozorcy czy to mieszkanie stoi puste. No i powiedział że tak ale jakiś czas temu stąmtąd było słychać jęki. Nie trwało to długo ale było strasznie uciążliwe. Poza tym  raz widziałam takiego młodego chłopaka jak tam wchodził. No a dozorca twierdzi że mieszkanie jest puste. I co dziwne nikt nie przychodzi go kupić.
Komisarze wymienili się spojrzeniami.
- Czy to ten chłopak?? -  Suchy pokazał kobiecie zdjęcie Drechslera.
- Tak, to ten poza tym sąsiad mówił mi że widział go więcej razy. Za każdym razem z inną.
Po wymianie uprzejmości zagadał Radek.
- Myślę że powinniśmy pogadać z dozorcą.
- Też tak sądzę
- I ja.
Po chwili stali pod mieszkaniem z numerem jeden. Otworzył im mężczyzna około 50-letni.
- Dzień dobry. Chcielibyśmy kupić mieszkanie. Wiemy od znajomych że stoi puste. Moglibyśmy je zobaczyć??
- Ono nie jest na sprzedaż.
- Ale mamy dobrą ofertę.
- Powtarzam że nie jest na sprzedaż.
- Ale mamy dobrą ofertę. Dwa lata w zawiasach za utrudnianie śledztwa.
Dozorca oniemiał.
- Policja. Mamy tylko jedno pytanie. Zna go Pan?? - spytał Suchy pokazując zdjęcie chłopaka.
Cisza.
- Zna go Pan! - huknął Suchecki.
- No.
- Skąd??
- No to jest Hubert. On mi płacił. - dozorca był wyraźnie przestraszony.
- Za co Panu płacił??
- Za czynsz. No i jeszcze za to żeby nikt tego mieszkania nie kupił. On sobie dziewczyny sprowadzał.
- Ciesz się Pan że to nie jest karalne.

Hospicjum ul. Kurlandzka.
Kierownik hospicjum tłumaczył właśnie komisarzom jak wygląda cała sprawa.
- Pan Kostnik doznał wylewu do mózgu. Jak się dowiedzieliśmy to wynik wieloletniego brania narkotyków. Z trudem rusza rękami,o mówieniu nie ma mowy. Dopiero zaczął rehabilitację. Źle reaguje na obcych.
- Czyli nie ma szans żeby z nim porozmawiać?? To bardzo ważny świadek dla nas.
- Niestety nie.
- Proszę nam w takim razie powiedzieć czy ktoś go odwiedzał.
- Tak. Co niedzielę przychodził tu taki młody chłopak. On uiszczał opłatę za Pana Romana. Przedstawiał się jako jego syn. Przedstawiał nawet badania DNA na tą okoliczność gdyż był adoptowany a miał inne nazwisko. Było to konieczne,gdyż mamy takie procedury. I co ciekawe oprócz pieniędzy przekazał także Panu Romanowi kopertę.
- Możemy ją zobaczyć??.
Chwilę potem komisarze wyciągnęli drugie klucze.
- Myślicie o tym samym co ja?? - spojrzał Suchecki na współpracowników.
- Na Wyzwolenia jest bank. Sprawdziłbym czy ten klucz tam pasuje.
- Dobrze kombinujesz.

Bank ul.Wyzwolenia
I rzeczywiście stało się tak jak przewidział Wnuk. Klucz numer 64 pasował do równie zanumerowanej skrzynki w banku. W środku była druga taka sama torebka jak wbanku na Polnej.
Suchecki zajrzał do środka. i wyciągnął klucz oznaczony siódemką. Nie trudno było się domyślić że to klucz do mieszkania Romana Kostnika. Poza tym znajdowało się tam jeszcze kilka płyt CD. Każda była oznaczona dwiema literami. Komisarz szybko zdecydował że należy wejść do mieszkania.

Mieszkanie Romana Kostnika.
Suchecki rozglądał się po mieszkaniu.
- Sprawdźcie czy nie ma tu gdzieś kamery. - rzucił do Sobolskiej i Wnuka.
- Ja mam. Wychodzi z garderoby wprost na łóżko. - odezwała się Misia
- Masz rację i chyba wiem co będzie na tych płytach. Zapis tych wszystkich upojnych nocy. - stwierdził Suchecki.
- No i dowody zdrad przy okazji - dodał Wnuk. W dodatku popatrzcie że te litery na każdej z płyt to inicjały ofiar naszego denata. MC to Martyna Czerska. Dalej jest PP,KO,AO i AL. Chyba nie muszę wymieniać nazwisk. Wiadomo o co chodzi.
Wzrok Sucheckiego spoczął na telewizorze i na odtwarzaczu DVD.
- Czuję że zrobimy sobie seans.
Suchecki odpalił urządzenie. W okolicach piątej minuty zapisu kazał Radkowi zatrzymać płytę.
- Widzicie - wskazał na ekran. Ten moment zgadza się ze zdjęciami.
- Rzeczywiście. Teraz nie dziwię się dlaczego dziewczyny zarzekały się że nie znają Huberta. - rzuciła Misia.
- Ale wyciągnęliśmy jakoś od nich ich alibi. Kubuś zajmuje się tym tematem. -  odpowiedział Suchecki. - Myślę że czas sprawdzić jak sobie radzi..... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz